Zdjęcia z plakatów antyaborcyjnych zakłamują rzeczywistość? "Są co najmniej sprzed 20 lat"
Rozczłonkowany płód, zmiażdżone główki, dużo krwi. Plakaty Fundacji PRO - Prawo do Życia szokują. I taki był ich cel. Ale co tak naprawdę jest na plakatach? Bo, jak twierdzą lekarze, na pewno nie płody po aborcji. Pierwsze billboardy pojawiły się w Krakowie i Poznaniu. A ma być ich jeszcze więcej. Organizatorzy rozszerzają akcję na całą Polskę.
- To, co widzimy na tych zdjęciach, to bzdura! - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską ginekolog prof. Romuald Dębski. - Takie zdjęcia zakłamują rzeczywistość medyczną - dodaje. Jak tłumaczy, zdjęcia z plakatów mogą obrazować płody po aborcji, ale sprzed co najmniej 20 lat. - Dziś taki zabieg przeprowadza się farmakologicznie, co oznacza, ze konsekwencją jest poronienie.
Zdjęcia sprzed kilkunastu lat
Dzwonię więc do Mariusza Dzierżawskiego z Fundacji PRO - Prawo do Życia z pytaniem, dlaczego na plakatach wykorzystują zdjęcia przestarzałe, które według specjalistów nijak mają się do rzeczywistości medycznej. - Mam oświadczenia ginekologów amerykańskich i fotografa, który robił te zdjęcia, potwierdzające, że są to dzieci zabite w wyniku aborcji - mówi Wirtualnej Polsce Dzierżawski. Proszę więc o przesłanie skanów owych oświadczeń.
- Mam je gdzieś w archiwum, ale sporo czasu zajęłoby ich odszukanie. Generalnie zdjęcia pochodzą od Center for Bio-Ethical Reform - tłumaczy i dodaje, że jeśli polscy ginekolodzy dostarczą do Fundacji "zdjęcia ze świeżych aborcji, których dokonali", bardzo chętnie je pokażą i wprowadzą na plakaty. - Ale ci, którzy aborcji dokonują, bardzo dbają, aby te zdjęcia nigdzie się nie ukazały - zaznacza Mariusz Dzierżawski.
Jak sam jednak przyznaje, zdjęcia z plakatów rzeczywiście są sprzed nawet kilkunastu lat. - Ale to nie ma żadnego znaczenia. Technika aborcyjna w tym czasie się nie zmieniła - twierdzi nasz rozmówca.
Trauma i koszmary nocne
Drastyczne, i jak się okazuje zakłamujące rzeczywistość zdjęcia, pojawiające się na plakatach antyaborcyjnych, mogą między innymi negatywnie wpłynąć na psychikę dzieci. - Na plakatach dziecko widzi rozczłonkowany płód - osobno głowa, osobno rączki. Jest duże prawdopodobieństwo, że obraz ten zapamięta do końca życia. Nie mówiąc już o koszmarach nocnych i traumie - tłumaczy Wirtualnej Polsce psycholog dziecięcy Agnieszka Balla. O wpływie takich zdjęć na psychikę nieletnich pisaliśmy tutaj.
Mariusz Dzierżawski nie widzi jednak problemu i powołuje się na własnych ekspertów, których opinie można znaleźć na stronie internetowej Fundacji. - Na przestrzeni kilkunastu lat zorganizowaliśmy ponad 500 takich wystaw. Nie znam ani jednego potwierdzonego przypadku dziecka, któremu takie zdjęcia by zaszkodziły. Ale na pewno szkodzą lobby aborcyjnemu - twierdzi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Drastyczne zdjęcia w całej Polsce
24 marca Fundacja PRO - Prawo do Życia ogłosiła start akcji "Szpitale bez Aborterów", co oznacza, że "krwawe" zdjęcia pojawią się pod niemal każdym szpitalem ginekologiczno-położniczym w Polsce. Na akcję już odpowiedziała Partia Razem, która rozpoczęła własną pod hasłem "Szantaż z dala od szpitala".
Zachęca, by w sprawie wystaw antyaborcyjnych składać zawiadomienie na policję o popełnieniu wykroczenia. W tym wypadku można powołać się na dwa artykuły: art. 51, który mówi o wywołaniu zgorszenia w miejscu publicznym i art. 141, traktujący o umieszczaniu w miejscu publicznym nieprzyzwoitego ogłoszenia, napisu lub rysunku.
Mariuszowi Dzierżawskiemu zawiadomienia niestraszne. - To, że nasze plakaty wywołują wściekłość wśród aborcjonistów, to dobrze. To oznacza, że działają - twierdzi nasz rozmówca.