Zdjęcia prężącego mięśnie więźnia na Facebooku. Jak to możliwe? "Strażnicy mają za dużo na głowie"
Więźniom udaje się przechytrzyć strażników. Na Facebooku pojawiły się zdjęcia osadzonego, a jedno z nich podpisano: "Skorumpowany zakład karny". - Naszym zadaniem jest wyłapywać nieprawidłowości, ale nie jesteśmy w stanie wszędzie zajrzeć - mówi WP funkcjonariusz Służby Więziennej.
20.03.2019 | aktual.: 20.03.2019 12:51
W mediach społecznościowych opublikowano zdjęcia więźnia w celi. Widać na nich, jak osadzony ćwiczy, pozuje jakby boksował i pręży swoją muskulaturę. Według "Dziennika Wschodniego", który poinformował o sprawie, fotografie wykonano najprawdopodobniej telefonem komórkowym. A skazani mają zakaz korzystania z tych urządzeń. Jak więc do tego doszło?
Narkotyki, telefony, modemy do internetu - te przedmioty, jak mówi w rozmowie z WP autor facebookowego profilu Służba Więzienna Okiem Klawisza, "osadzeni pracujący 'na wolności' wnoszą w przedziwny sposób do zakładu karnego". - A ich nie powinno tam być. Naszym zadaniem jest to wyłapywać, ale proszę uwierzyć - nie wszędzie jesteśmy w stanie zajrzeć - tłumaczy funkcjonariusz.
- Mamy bardzo dużo na głowie. Funkcjonariusz może prowadzić grupę do 50 osadzonych, na oddziałach jeden funkcjonariusz "usługuje" 80-100 zbójom. Nie jest łatwo. Na każdą naszą reakcję na ich sabotaż reagują skargami, na które trzeba odpisywać, a każdy ma dosyć tej pracy i nie chce przychodzić w dzień wolny, czy zostawać po robocie - mówi nasz rozmówca.
"Przeszukujesz jednego, w tym czasie drugi coś przemyca"
Choć nie wiadomo komu, kiedy i w jaki sposób udało się uwiecznić ćwiczącego mężczyznę, funkcjonariusz w rozmowie z nami twierdzi, że "zdjęcia ewidentnie są zrobione przez osadzonych". - Nie raz widziałem w internecie fotografie krążące z zakładów karnych. Niejednokrotnie sam takie napotykałem. To jest tak: Chcesz by był porządek, przeszukujesz jednego, w tym czasie drugi coś przemyca. Jest nas zdecydowanie za mało i mamy zdecydowanie za dużo na głowie - podkreśla.
Zdjęcia osadzonego w chełmskim zakładzie miała upublicznić jego parnterka. Opatrzyła je komentarzami: "Mój wojownik", "mój jedyny". Przy jednym widnieje napis "skorumpowany zakład karny w Chełmie". Funkcjonariusza zapytaliśmy o to, czy więźniowie i ich bliscy nie są świadomi, że przez takie wpisy w mediach społecznościowych skazani mogą mieć kłopoty.
- Z informacji, które posiadam, media społecznościowe są stale prześwietlane pod kątem ujawnień. Osadzony nie osioł - zna się na tym i wie, że może być inwigilowany. Nigdy nie poda swoich prawdziwych danych tylko na przykład "gruby Romek" czy inne dziwne nazwy.
To nie wszystko. Na zdjęciach z zakładu karnego w Chełmie widać też odżywki, suplementy diety. Co na to nasz rozmówca? - Osadzony idzie do lekarza, mówi, że trzyma dietę i brakuje mu witamin, lekarz na to zezwala. Następnie wymaga się od dyrektora, by w kantynie więziennej były dostępne takie suplementy. Błędne kółko... - odpowiada funkcjonariusz.
W zakładzie w Chełmie wszczęto czynności wyjaśniające. Sprawę bada Okręgowy Inspektoraty Służby Więziennej w Lublinie.
Internauci w komentarzach dali wyraz swojemu niezadowoleniu. "A więc na to idą nasze podatki?", "Bulwersujace! Turnusy sportowe i sanatorium za publiczna kasę...", "Więzienie jak hotel" - piszą.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl