Zdjął meteoryt z papieża - z niego zdejmą 40 tys.
39 tys. 669 zł ma zapłacić - do 25 maja - Witold Tomczak (LPR) za zniszczenie w warszawskiej Zachęcie rzeźby, przedstawiającej papieża Jana Pawła II, przygniecionego przez meteoryt.
Poseł oświadczył, że nie poniesie kosztów renowacji rzeźby, bo gdyby tak zrobił oznaczałoby to, że uważa, iż miała ona jakąś wartość. Dla mnie to jest dzieło bezwartościowe, jest to antydzieło, antysztuka, jest to kicz - podkreślił.
Poseł LPR pokazał dziennikarzom przekazany mu przez firmę ubezpieczeniową kosztorys, z którego wynika, że renowacja rzeźby kosztowała 70 tys. franków francuskich (kosztorys został sporządzony zanim Francja weszła do strefy euro), co w przeliczeniu na złotówki ma dzień wypłaty tej kwoty wykonawcy renowacji wynosiło właśnie 39 tys 669 zł.
Z kosztorysu wynika m.in., że naprawa sygnetu figury papieża kosztowała 4 tys. franków, a rekonstrukcja postaci - "ciała" rzeźby trwała 100 godzin.
Tomczak twierdzi, że nie zniszczył rzeźby.
Kilka tygodni później ekspozycja została sprzedana w Stanach Zjednoczonych za milion dolarów i ja się do tego przyczyniłem, a teraz się żąda ode mnie zapłaty. To jest nadużycie - powiedział Tomczak. Ja tego nie tknąłem, ja tylko zrobiłem zamach na ten głaz, na ten meteoryt, który zrzuciłem z Ojca Świętego - dodał.
Rzeźba Maurizio Cattelana, przedstawiająca Jana Pawła II przygniecionego meteorytem, prezentowana była na wystawie jubileuszowej zorganizowanej z okazji stulecia warszawskiej galerii Zachęta. Zdarzenie miało miejsce 22 grudnia 2000 r.
Wówczas Tomczak - poseł Porozumienia Polskiego wraz z posłanką Haliną Nowiną-Konopką (wówczas PP) - usunęli meteoryt przygniatający postać papieża uznając, że rzeźba obraża uczucia religijne. (ck, jask)