"Zdążył powiedzieć, że gdzieś go zabierają". Polak w więzieniu w Tunezji
- To absurd. Nawet nie chcemy wiedzieć, co mu grozi - mówią załamani rodzice polskiego studenta, który trafił do więzienia w Tunezji. Chwilę przed zatrzymaniem zadzwonił do rodziny. - Zdążył powiedzieć, że nie wie, co się dzieje i gdzieś go zabierają - relacjonują swoją rozmowę z synem.
29.05.2024 | aktual.: 29.05.2024 21:21
- Zadzwonił do nas dosłownie na kilka sekund. Zdążył powiedzieć, że nie wie, co się dzieje, że gdzieś go zabierają. Potem połączenie się przerwało - mówią rodzice Daniela Dembowskiego w rozmowie z "Faktem".
Młody mężczyzna od kilku tygodni przebywa w tunezyjskim więzieniu. Został aresztowany podczas fotografowania demonstracji, tamtejsze służby podejrzewają go o terroryzm. Czeka na kolejną rozprawę przed sądem. Ta ma odbyć się 3 czerwca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polak w więzieniu w Tunezji. "Tylko robił zdjęcia"
25-letni student medycyny i biologii eksperymentalnej z Łodzi 6 maja pojechał na wycieczkę do Tunezji. Zamiast opalać się na plaży, kilka dni później - 10 maja - wybrał się na samotną wycieczkę do Tunisu.
Mężczyzna miał zrobić zdjęcia podczas spaceru w Tunisie. Na miejscu odbywała się wówczas demonstracja. Kilku mężczyzn, którzy podbiegli do Polaka, zażądali oddania telefonu. Chwilę potem Daniel Dembowski został zatrzymany. Wtedy okazało się, że byli to nieumundurowani policjanci. 25-latek został zatrzymany i trafił do więzienia na pustyni.
"Mówił, że gdzieś go zabierają. Połączenie się urwało"
Jak opowiadają w rozmowie z "Faktem", o tym, że coś jest nie tak, rodzicie dowiedzieli się w dniu wycieczki późnym wieczorem.
- Udało mu się połączyć z nami dosłownie na kilka sekund. Zdążył powiedzieć, że nie wie, co się dzieje, że gdzieś go zabierają. Potem połączenie się urwało. Zaczęliśmy wydzwaniać wszędzie, gdzie się da. Powiadomiliśmy polski konsulat w Tunezji. W następnych dniach konsul razem z przedstawicielami biura podróży zaczęli szukać Daniela. Po trzech dniach dowiedzieliśmy się, że został zatrzymany przez policję - relacjonują państwo Dembowscy.
"Opaczna interpretacja zdjęć"
Podczas wtorkowej konferencji MSZ przekazano, że "Tunezja ma stan wyjątkowy, nie można tam fotografować wielu rzeczy". - Polak został aresztowany podczas fotografowania demonstracji. Znajduje się aktualnie w więzieniu, ale nasza jurysdykcja nie obejmuje niezależnego państwa Tunezja. Wyjaśniamy sprawę, że to nie jest żaden terrorysta. Służby tunezyjskie opacznie zinterpretowały zdjęcia na aparacie Polaka - mówił Radosław Sikorski.
Polak w tunezyjskim więzieniu. Jest podejrzany o terroryzm
Rodzice 25-latka są zdruzgotani. Nie wiedzą, co dzieje się z ich synem. W rozmowie z "Faktem" mówią, że ciążą na nim straszne zarzuty.
- Policjanci stwierdzili, że w trakcie zwiedzania zrobił zdjęcie m.in. budynku, którego fotografowanie jest zabronione oraz policjantom. Policja przeprowadziła przeszukanie w pokoju hotelowym syna, a gdy nie znaleziono nic podejrzanego, został zabrany do aresztu bez podania żadnych zarzutów. Przetrzymują go od 19 dni w areszcie do wyjaśnienia, czy nie przynależy do grupy terrorystycznej - wyjaśniają.
Nie mają żadnego kontaktu ze swoim synem, który czeka na kolejną rozprawę przed sądem. Ta ma odbyć się 3 czerwca.
- To absurd. Nawet nie chcemy wiedzieć, co mu za to grozi - mówią rodzice 25-latka.
Minister Sikorski, zapytany o to, kiedy polski student zostanie uwolniony, odpowiedział, że to zależy od władz tunezyjskich. Zapewnił jednak, że Polakowi udzielono pomocy konsularnej.
- Nasza jurysdykcja nie obejmuje niezależnego państwa Tunezja i ono ma tutaj decydującą rolę w sprawie. Staramy się tę kwestię wyjaśnić, wytłumaczyć, że to nie jest terrorysta, tylko zwykły turysta - tłumaczył podczas wtorkowej konferencji rzecznik MSZ Paweł Wroński.