Zbrodnia w Prusicach. "Zagrały emocje i nastąpiła kumulacja"
Nie milkną echa potrójnego zabójstwa w Prusicach na Dolnym Śląsku. Sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla funkcjonariusza Służby Więziennej Adama Sz. - W tym przypadku najwyraźniej sprawy związane z rozwodem popchnęły strażnika do tego okrutnego czynu. Nastąpiła kumulacja - mówi WP Marcin Miksza "Borys", emerytowany policjant, były naczelnik w Centralnym Biurze Śledczym w Olsztynie.
- Zawsze powtarzam, że człowiek to najsłabsze ogniwo. W służbach, łącznie ze służbą więzienną, jest ogromne przemęczenie wśród ludzi. Choć sprawca miał bardzo dobrą opinię wśród przełożonych i kolegów, to głowa siadła… Niestety, przeciążenie służbą plus problemy rodzinne zdarzają się bardzo często. Niektórzy je "rozchodzą". Ale w tym przypadku zagrały emocje i nastąpiła kumulacja - ocenia Marcin Miksza "Borys", emerytowany policjant, b. naczelnik Centralnego Biura Śledczego w Olsztynie.
W piątek w dolnośląskich Prusicach doszło do tragicznych wydarzeń. 51-letni Adam Sz. oddał strzały z broni palnej do swojej teściowej, a następnie do córki i syna. Na miejscu zginęły 5-letnia dziewczynka oraz 71-letnia kobieta. 9-letni chłopiec z ciężkimi obrażeniami został przewieziony do wrocławskiego szpitala, gdzie zmarł w poniedziałek.
Podejrzany ws. zbrodni ojciec dzieci Adam Sz., funkcjonariusz służby więziennej, próbował popełnić samobójstwo. Obecnie przebywa w szpitalu w ciężkim stanie. Jego żona, również pracująca w służbie więziennej, została objęta opieką psychologiczną. Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Mężczyzna był dotąd niekarany i miał dobrą opinię w pracy - służył w zakładzie przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu. Należał do służb szybkiego reagowania, które mają za zadanie m.in. tłumić bunty. Takie osoby regularnie są poddawane testom psychologicznym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policyjny pościg ulicami Krakowa. Sceny jak z filmu akcji
Wg śledczych, mężczyzna miał popełnić zbrodnię tuż po kłótni z żoną. Z ustaleń wynika, że para była w trakcie rozwodu. Miał jej powiedzieć, że "teraz będzie cierpieć".
- Jedyne co mogę to powiedzieć na tę chwilę, to że doszło do nieporozumienia i kłótni między małżonkami i to, że są w trakcie sprawy rozwodowej - mówiła WP w sobotę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Karolina Stocka-Mycek.
Wiadomo, że sprawca miał pozwolenie na broń kolekcjonerską i myśliwską. Ogień otworzył właśnie z prywatnej broni.
Według Marcina Mikszy "Borysa", praca w służbach ma ogromny wpływ na rodzinne relacje.
- Do tego dochodzą prywatne sprawy. I w człowieku to wszystko gdzieś pęka. A nie każdy z psychologiem potrafi pracować. Nie każdy chce, ale też nie każdy potrafi się otworzyć. Ludzie mają obawy i lęki, że "wycieknie" to bokiem. A to jakiś kolega zacznie gadać, a to pojawią się kontrowersyjne opinie. Ludzie wolą w obecnych czasach zamknąć się do wewnątrz niż ze sobą rozmawiać. Nie każdy chce nad sobą pracować - mówi były funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego Policji.
Jak podkreśla, dużym obciążeniem dla rodziny jest sytuacja, jeśli dwoje małżonków pracuje w służbach.
- Oboje są wówczas pod wpływem negatywnych skutków pracy. Praca w Służbie Więziennej jest w jakimś stopniu kreowaniem charakterów i ludzkiej odporności. Praca w więziennictwie polega na systematycznym, ciągłym kontakcie z więźniami. A osadzeni mają różne charaktery, które stale się poznaje. Człowiek musi być tam elastyczny. Musi wiedzieć, jak się zachować, jak z nimi rozmawiać. To ma bezpośredni wpływ na osobowość i relacje w domu - ocenia Marcin "Miksza "Borys" .
Jak przypomina, w pracy w służbach budujesz wizerunek herosa.
- I ciężko w domu później "zrzucić" tę etykietę, wyżalić się, powiedzieć, że są jakieś problemy. Podobnie wśród kolegów. Jest rotacja kadr, przychodzi dużo młodych osób do pracy. Trudno, żeby stary i doświadczony strażnik czy funkcjonariusz podszedł do młodszego i powiedział, że ma kłopoty w pracy czy w domu. Musi być twardy. Co mu pozostaje? Dusi to w sobie, następuje eskalacja problemu i dochodzi do tragedii. W tym przypadku mamy najgorszy scenariusz, jaki mógł się wydarzyć i niewyobrażalną tragedię - podsumowuje były policjant.
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać ze specjalistą, zadzwoń pod bezpłatny numer:
- 116 111 – całodobowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę,
- 116 123 – całodobowy telefon zaufania dla osób dorosłych Polskiego Towarzystwa Psychologicznego,
- 800 70 22 22 – całodobowy telefon dla osób dorosłych w kryzysie psychicznym,
- 22 484 88 01 – antydepresyjny telefon zaufania Fundacji ITAKA,
- 22 484 88 04 – telefon zaufania młodych Fundacji ITAKA,
- 800 12 12 12 – dziecięcy telefon zaufania Rzecznika Praw Dziecka.
Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też tutaj.