Zbigniew Ziobro: tzw. orzeczenie TK nie ma mocy prawnej i nie jest wiążące
• Ziobro: sędziowie TK działali bezprawnie
• "Nie będziemy akceptować działań bezprawnych"
• Ziobro wyraził niepokój w związku z wyciekiem projektu wyroku TK
09.03.2016 | aktual.: 09.03.2016 19:59
- Sędziowie TK działali bezprawnie, ich - jak to określają - orzeczenie nie ma mocy prawnej i nie jest wiążące; gdyby premier Beata Szydło zdecydowała się na jego publikację, mogłaby stanąć przed Trybunałem Stanu - uważa minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Trybunał Konstytucyjny uznał niekonstytucyjność grudniowej noweli ustawy o TK autorstwa PiS. Zdaniem ministra Ziobry nie mamy w tym wypadku do czynienia z wyrokiem i prawomocnym działaniem. - To spotkanie sędziów w Trybunale Konstytucyjnym nie było spotkaniem sądu konstytucyjnego, tylko było spotkaniem sędziów, którzy usiłowali nieudolnie wydać orzeczenie, którego wydać nie mogli, ponieważ działali z naruszeniem ustawy o TK, która reguluje działanie Trybunału, oraz działali z naruszeniem konstytucji - powiedział Ziobro na konferencji prasowej. Podkreślił, że konstytucja stanowi, że organizację TK i tryb postępowania przed nim określa ustawa.
Ziobro ocenił, że sędziowie TK nie działali na podstawie i w ramach prawa. - Tym samym działali bezprawnie, w związku z tym ich - jak to określają - orzeczenie nie ma żadnej mocy prawnej, nie jest wiążące - powiedział minister. Dodał, że uznanie wyroku oznaczałoby złamanie konstytucji.
Pytany, czy nie obawia się, że premier Beata Szydło, decydując o niepublikowaniu orzeczenia TK, może kiedyś stanąć za to przed Trybunałem Stanu, minister odpowiedział: - Gdyby pani premier Beata Szydło zdecydowała się na publikację tego bezprawnego, w cudzysłowie, orzeczenia, to wówczas narażałaby się na odpowiedzialność prawną i mogłaby stanąć przed Trybunałem Stanu. Mam nadzieję, i jestem przekonany słuchając jej wypowiedzi, że tak nie postąpi i będzie działać zgodnie z prawem, zgodnie z literą prawa, zgodnie z polską konstytucją.
Minister podkreślił, że wyrok TK jest wiążący od momentu publikacji w Dzienniku Ustaw. - Ten wyrok na pewno nie będzie publikowany. O tym już mówiła pani premier Beata Szydło, i w tej sprawie takiej kolizji nie będzie. W tej sprawie prawo będzie respektowane - powiedział.
Ziobro podkreślił, że Polska jest i będzie państwem prawa. - Nie będziemy akceptować działań bezprawnych, które są ewidentnym działaniem w imię jakichś racji politycznych i eskalowaniem sporu politycznego, kryzysu konstytucyjnego, który jest po myśli części ugrupowań opozycyjnych, które grają na konflikt i nie chcą porozumienia, i nie chcą szanować reguł prawa - powiedział minister.
Ziobro powiedział, że chciałby wyrazić swój "najwyższy niepokój" w związku z wyciekiem projektu wyroku TK, opublikowanego przez portal wpolityce.pl. Napisał on, że dokument "już od dwóch tygodni niektórzy politycy Platformy Obywatelskiej i inni przedstawiciele establishmentu III RP wzajemnie przesyłają sobie, poprawiają i komentują".
- Jeśli te fakty by się potwierdziły, mogą one stwarzać powszechne wrażenie, że sprawa była z góry przesądzona i ukartowana, a tak naprawdę cała reszta to była czysta formalność - powiedział minister.
- Sąd z natury rzeczy kojarzy się z organem, który w sposób bezstronny i obiektywny, wysłuchując racji stron, przeprowadzając rozprawę, wydaje po naradzie wyrok. Jeśli ten wyrok czy jego treść de facto była już znana, napisana i ukartowana, zanim do rozprawy doszło, zanim w ogóle sprawa miała być rozstrzygnięta, to przecież samo w sobie byłoby to wielkim skandalem - podkreślił Ziobro.
Wiceprezes TK Stanisław Biernat mówił przed konferencją Ziobry, że projekty wyroków Trybunału są przygotowywane często z kilkutygodniowym wyprzedzeniem i że często jest kilka wersji. - Na pewno to nie jest tak, jeżeli taka była intencja autorów tego przecieku, żeby pokazać, że z góry było wszystko ukartowane, to tak po prostu nie jest. Tylko trzeba się na tym znać, żeby wiedzieć, jaka jest technika prac wszystkich sądów - powiedział Biernat. Podkreślił, że "to nie jest nic nadzwyczajnego, że taki projekt jest", bo Trybunał musi mieć projekt, który jest poddawany naradzie.
Ziobro zadeklarował, że rząd jest nadal gotowy - w ramach i na mocy obowiązującego prawa - dyskutować o rozwiązaniu konfliktu wokół TK. - Ale nie jesteśmy gotowi akceptować łamania prawa, nie jesteśmy gotowi akceptować tego, że wyroki są przygotowywane czy konsultowane gdzieś poza Trybunałem Konstytucyjnym, że przeciekają do mediów i zanim dojdzie do rozprawy, de facto, treść i konkluzje, sentencja wyroku jest znana - dodał.
Minister powiedział, że jego pogląd nie jest odosobniony i przekazał, że dysponuje ośmioma opiniami wybitnych konstytucjonalistów, którzy stoją na tym samym stanowisku, co on. Prawnicy ci, jak mówił, uważają, że TK nie miał prawa, "aby funkcjonować z pominięciem i pogwałceniem ustawy, która reguluje tryb jego funkcjonowania".
Autorami tych opinii są profesorowie Bogusław Banaszak, Bogusław Szmulik, powołujący się także na Lecha Garlickiego, Genowefa Grabowska, Anna Łabno, Mirosław Karpiuk, Andrzej Bałaban, Robert Jastrzębski, a także eksperci Biura Analiz Sejmowych. Jak mówił wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, "wynika z nich jednoznacznie, że dzisiejsze spotkanie w siedzibie TK nie ma podstawy prawnej, nie ma oparcia w konstytucji, a TK, jak żaden inny organ, jest powołany do przestrzegania konstytucji".
Warchoł relacjonował, że np. opinia Banaszaka wyraźnie przesądza, iż doszło do naruszenia zasady legalizmu. - Po pierwsze dlatego, że podstawa prawna powołana przez prezesa Trybunału, to jest art. 188, jest nieadekwatna, przepis ten nie stanowi jakiejkolwiek normy kompetencyjnej dla prezesa Trybunału, do wyznaczania składu orzekającego - mówił wiceminister.
Zwrócił też m.in. uwagę, na zasadę domniemania zgodności ustawy z konstytucją. - W tym momencie TK popada w sprzeczność logiczną, bo z jednej strony ignoruje obowiązywanie ustawy, a z drugiej stwierdza, że ta ustawa przestaje obowiązywać. Tak więc rozstrzyga o czymś, czego sam nie uznaje. To narusza porządek prawny, burzy zaufanie obywatela do państwa prawa - powiedział Warchoł.