Zbigniew Ziobro przyjął ochronę BOR
Wiceprezes PiS, eurodeputowany Zbigniew Ziobro przyjął ochronę BOR. - Odmowa byłaby z moje strony nieodpowiedzialna - powiedział Ziobro. Były minister sprawiedliwości pojawił się w towarzystwie BOR-owców podczas konwencji samorządowej Prawa i Sprawiedliwości w Krakowie.
24.10.2010 | aktual.: 24.10.2010 16:12
Zobacz zdjęcia:
Kaczyński w miejscu ataku
Niezapowiedziana wizyta w Łodzi
W związku z wydarzeniami w łódzkim biurze PiS, gdzie we wtorek zastrzelony został Marek Rosiak, a inny pracownik biura Paweł Kowalski, ciężko raniony nożem, szef BOR rozmawiał w ostatnich dniach m.in. z politykami PiS. W piątek europoseł Jacek Kurski poinformował, że na terenie Polski został objęty ochroną przez BOR; Ziobro mówił tego dnia, że zastanawia się nad przyjęciem takiej ochrony.
W niedzielę Ziobro tłumaczył, że w sobotę ponownie rozmawiał z gen. Janickim, któremu powiedział, że nie chce korzystać z ochrony BOR. - Ponieważ podejrzewam, że ta decyzja jest dyktowana przesłankami natury politycznej, polityki prewencyjnej - mówił Ziobro.
Jak dodał, "pan generał w sposób stanowczy stwierdził, że daje mi słowo oficera, że nie ma to nic wspólnego z polityką, tylko że sprawa jest bardzo poważna, niebezpieczeństwo jest realne i rzeczywiste".
- W poczuciu odpowiedzialności za bezpieczeństwo współpracowników i osób trzecich, z którymi się spotykam w miejscach publicznych, jak w niedzielę na konwencji, postanowiłem podporządkować się decyzji ministra spraw wewnętrznych i administracji pana Jerzego Millera, na czas, który wedle służb jest niezbędny, aby to bezpieczeństwo było monitorowane - powiedział Ziobro.
Zaznaczył, że była to dla niego decyzja trudna i krępująca m.in. ze względu na ograniczenie prywatności. - Ale zadałem sobie pytanie, co by było, gdybym odmówił. Gdyby coś stało się któremuś z moich współpracowników byłbym oskarżony, i chyba zasadnie, o nieodpowiedzialną i beztroską decyzję - dodał Ziobro.
Nie chciał mówić, jakie zabezpieczenia zamierza wprowadzić w swoich biurach. Powiedział, że gdy był prokuratorem generalnym wielokrotnie otrzymywał pogróżki - telefony i sms-y - ale "regularnie je bagatelizował, by nie dać się sprowadzić do szaleństwa".
- Po wydarzeniach w Łodzi obawiam się tylko, że została przełamana pewna granica psychologiczna. W USA zaobserwowano, że od kiedy w szkołach znalazł się strzelec, który wystrzelał uczniów, od tego czasu systematycznie takie zdarzenia się powtarzają. Jeżeli coś gdzieś stanie się w przestrzeni publicznej, to jest udeptanie ścieżki pokazującej, że tak można postąpić - mówił Ziobro.
Szydło: policja podeszła do sprawy bardzo poważnie
Wiceprezes PiS posłanka Beata Szydło, do której biura dotarł w dniu zabójstwa w Łodzi mail z pogróżkami, powiedziała, że trwa dochodzenie, a policja podeszła do sprawy bardzo poważnie. - Mam nadzieję, że ten, kto to wysyła, zostanie wkrótce ujęty - mówiła posłanka.
Dodała, że składała już wyjaśnienia i otrzymała propozycję policyjnej ochrony, ale na razie z niej nie skorzystała. - Mogę o nią wystąpić w każdej chwili, jeśli sytuacja by się pogarszała - zaznaczyła wiceprezes PiS.
Szydło powiedziała, że zastanawia się nad zmianą godzin pracy swoich biur poselskich. - Jeżeli chodzi o moje biuro podstawowe, to jestem spokojniejsza, bo ono jest w centrum i pracują w nim dwie osoby. Bardziej martwię się o filie, gdzie jest jedna osoba, pracująca często do późnych godzin wieczornych - mówiła. Dodała, że rozważa także wprowadzenie dodatkowych zabezpieczeń w biurach.
"Skala narastającej agresji przynosi straszne owoce"
Przemawiając podczas konwencji wiceprezes PiS mówił, że gdyby po tragedii w Łodzi zrezygnowano z organizacji tego spotkania byłoby to poniekąd „zwycięstwo mordercy", poniekąd „zwycięstwo tych wszystkich, którzy tworzyli w Polsce, klimat, atmosferę do narastającej agresji, wręcz przemocy".
Ziobro stwierdził - zaznaczając, że nie wymieni nazwiska polityka, o którym mówi - że jeszcze niedawno poseł z Lublina i do niedawna wiceszef klubu parlamentarnego partii rządzącej, wzywał do zastrzelenia Jarosława Kaczyńskiego. - Mówił to bez cienia wstydu - powiedział Ziobro. Dodał, że nadal nie widać u tego polityka i wśród wielu jego kolegów wstydu ani zastanowienia. - Nie ma szczerego bicia się we własne piersi, ale chęć bicia w piersi cudze - powiedział wiceprezes PiS.
Podkreślił, że zabójca Marka Rosiaka nie znał polityków PiS, nie spotkał Jarosława Kaczyńskiego ani Jacka Kurskiego, a Rosiak zginął, bo w biurze PiS nie było akurat nikogo bardziej znanego. Morderca - jak mówił Ziobro - znał tylko medialne wizerunki działaczy PiS. - My nie mamy mediów, nie mamy większości w mediach i nie mamy możliwości, aby odkłamywać ten zakłamywany obraz - powiedział Ziobro.
- Ta skala narastającej agresji, kampania obelg, która była jakże długo i systematycznie prowadzona także przeciwko ś.p. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, przynosi swoje straszne owoce, śmierć - mówił Ziobro. - Mam nadzieję, że to straszne wydarzenie przyniesie otrzeźwienie, doprowadzi do szczerych wniosków, a nie tylko pustych gestów, za którymi nie będzie szła prawdziwa wola zmiany - powiedział Ziobro.
Dodał, że wiele osób stara się zapominać i rozmywać, że było to biuro konkretnej partii.
"Nie pozwolimy tego zakłamać"
- Nie możemy dać się zastraszyć, nie możemy ulec przemocy. Musimy się spotykać - mówił Ziobro. - Ale musimy też pamiętać, kto doprowadził do takiej skali agresji, aprobaty dla przemocy w polityce, przemocy słownej, od której już krok do przemocy fizyczne" - powiedział Ziobro. - Nie damy się zakrzyczeć i nie pozwolimy tego zakłamać, kto zginął i dlaczego - podkreślił.
Ziobro nawiązał też do katastrofy smoleńskiej. - Być może tej tragedii by nie było, gdyby nie rozgrywanie polityczne pana prezydenta z jednej strony przez premiera Putina, z drugiej strony przez polskiego premiera - mówił.
- Być może, gdyby się stało tak, jak powinno, że polski prezydent, polski premier wspólnie z premierem Rosji jednocześnie pojawili się razem w Katyniu, być może ta tragedia nie miałaby miejsca, raczej na pewno nie miałaby miejsca - stwierdził.
Odnosząc się do śledztwa dotyczącego katastrofy wiceprezes PiS mówił o słabości polskiego państwa, rządu i wymiaru sprawiedliwości.