Zbigniew Ziobro o "miękiszonie". Prof. Jerzy Bralczyk: dziecięce prowokacje
Minister sprawiedliwości, mówiąc o negocjacjach ws. budżetu UE, powiedział, że nie można być "miękiszonem". Co oznacza to określenie i o kim mowa? Głos zabrał znany językoznawca.
Zbigniew Ziobro odniósł się do negocjacji w ramach budżetu Unii Europejskiej. - Tu nie można być "miękiszonem", trzeba być twardym - powiedział kilka dni temu polityk. Co miał na myśli minister sprawiedliwości? W końcu lider Solidarnej Polski zabrał głos i rozwiał wątpliwości. Tłumaczył, że jego słowa były skierowane do opozycji i mediów. - Mamy szczęście, że polski premier nie podporządkowuje się ich oczekiwaniom - dodał.
Zbigniew Ziobro o "miękiszonie". Profesor Jerzy Bralczyk podaje definicję
O słowo, którego użył Ziobro, został zapytany profesor Jerzy Bralczyk. Znany językoznawca w rozmowie z "Faktem" stwierdził, że chodzi o "określenie człowieka", a sam wyraz jest obraźliwy. Ekspert porównał go do słowa "małpiszon". Prof. Bralczyk, mówiąc o definicji "miękiszona", zgadza się, że dotyczy słabeusza. - To ktoś miękki i słaby, kto łatwo ulega - kontynuuje.
Według językoznawcy słowo zostało użyte przez polityka jako rodzaj żartu, ale "nie jest to cecha, z którą mężczyzna chciałby być kojarzony". Ekspert bagatelizuje znaczenie, do kogo mogło być skierowane określenie. Kontekst sytuacji przypomina mu "dziecięce prowokacje". - Można zapytać, czy jeśli adresat tych słów nie zachowa się jak "miękiszon" wobec UE, to nie będzie "miękiszonem" wobec Ziobry - spekuluje prof. Bralczyk.
Zbigniew Ziobro o "miękiszonie". Barbara Nowacka komentuje
Źródło: "Fakt"