Zbigniew Ziobro: niech prezydent przeprosi za słowa o referendum w stolicy
Sugerowanie przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, że nie weźmie udziału w referendum ws. odwołania prezydent Warszawy, to kwestionowanie porządku prawnego RP - uważa Zbigniew Ziobro i pisze do prezydenta list w tej sprawie; domaga się w nim przeprosin.
Szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek - odnosząc się do wypowiedzi Ziobry - podkreśliła, że prezydent ma takie samo prawo jak każdy warszawiak, do podjęcia decyzji w tej konkretnej sprawie.
- Prezydent, podobnie jak każdy z mieszkańców stolicy, podejmie decyzję. Prezydent nie formułował apeli, uczciwie wyraził swoją własną opinię w tej sprawie - zaznaczyła.
Trzaska-Wieczorek powiedziała, że Komorowski "całą swą działalnością daje świadectwo obrony procedur demokratycznych oraz praw i wolności obywatelskich, natomiast jego deklaracja w tej konkretnej sprawie była uczciwym wyrażeniem pewnych wątpliwości i sprzeciwu dotyczącego przenoszenia na grunt decyzji samorządowych ostrej walki partyjnej, często walki koalicja - opozycja".
- Pan prezydent uważa tego typu praktykę za szkodliwą, ale - co pragnę podkreślić i co w jasny i oczywisty sposób wynika z wypowiedzi pana prezydenta - pozostawia decyzję w sumieniu każdego z warszawiaków - podkreśliła szefowa prezydenckiego biura prasowego.
"Prezydent popełnił poważne faux pas"
Wcześniej Zbigniew Ziobro powiedział w czasie konferencji prasowej w Krakowie: SP zwróci się do pana prezydenta, aby przemyślał swoją wypowiedź, zreflektował się wobec poważnego faux pas, jakie popełnił. Wystąpię w tej sprawie z listem do pana prezydenta, by przeprosił za kwestionowanie porządku prawnego, którego powinien strzec i zachęcił wszystkich do szanowania zasad demokracji i do aktywności obywatelskiej, tak jak to było wpisane w program jego partii, o dziwo zwanej Platformą Obywatelską.
Ziobro uznał, że zachowanie prezydenta "nie ma precedensu". Jego zdaniem Komorowski dowiódł, że "bardziej jest prezydentem PO niż RP" i "należy uczynić wszystko", by nie został wybrany po raz kolejny.
Lider SP wytykał też Komorowskiemu, że nie widział nic złego w instytucji referendum, gdy odwoływany był prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki i prezydent Częstochowy Tadeusz Wrona - czyli politycy wywodzący się z innej niż głowa państwa opcji politycznej. - Teraz, gdy odwołanie bardzo realnie grozi jego koleżance partyjnej pani Hani Gronkiewicz-Waltz, nagle skarży się na obowiązujący porządek prawny i pośrednio chce oskarżyć warszawiaków, którzy pójdą do referendum o jakieś niegodziwości - mówił Ziobro.
Szef SP - jak mówił - liczy przynajmniej na to, że prezydent nie będzie krytykował instytucji referendum i będzie zachęcał Polaków do aktywności obywatelskiej. - Jeżeli werdykt będzie korzystny dla pani Gronkiewicz-Waltz to werdykt demokracji, który mnie jako krytykowi prezydent Warszawy może nie będzie w smak, ale będę go szanował. I tego oczekuję od prezydenta: niech szanuje instytucje demokratycznego państwa, do czego został powołany, obejmując urząd - podkreślił polityk.
Polityk podjął się też generalnej oceny prezydentury Komorowskiego: Pan prezydent tak naprawdę jest prezydentem - celebrytą. Unika zajmowania stanowiska w ważnych dla Polaków sprawach, sprawach bolesnych dla codziennego życia obywateli: rosnących kosztów utrzymania, bezrobocia, dramatycznej sytuacji na polskiej wsi (...) Pana prezydenta nie ma zawsze wtedy, kiedy przychodzi odpowiadać na ważne dla Polaków sprawy, zwłaszcza wtedy, kiedy są one rezultatem nieudolnych rządów jego kolegów i koleżanek z PO. Jak dodał Ziobro, "prezydenta wszędzie pełno", gdy jest okazja do celebrowania, zabawy i pokazywania się w mediach.
Konferencję w tej sprawie, tym razem w Warszawie zwołał też rzecznik Solidarnej Polski Patryk Jaki. Poseł uznał zachowanie prezydenta za "skandaliczne", bo - jak argumentował - "referendum jest konstytucyjnym uprawnieniem obywateli, a prezydent powinien stać na straży konstytucji".
"Dobrze Pan rozumie"
Komorowski zasugerował w środę w TVP1, że nie weźmie udziału w możliwym referendum ws. odwołania prezydent Warszawy. Ocenił, że samorządy są coraz częściej polem partyjnych batalii toczonych m.in. za pomocą referendów ws. odwołania prezydentów miast.
Według prezydenta referendum lokalne nie jest aktem wyborczym, choć jest zdarzeniem "ważnym z punktu widzenia funkcjonowania miasta".
- Ale tak trochę rozumiem, że niekoniecznie weźmie pan udział w referendum? - zapytał dziennikarz. - Dobrze pan rozumie- odparł Komorowski.