Zbigniew Wasserman: tajemnica państwowa często ochrania sprawcę
(RadioZet)
Gościem Radia Zet jest wiceprzewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu, Zbigniew Wasserman. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Co powinien zrobić Zbigniew Siemiątkowski, po tym jak przyszedł do niego Jan Kulczyk i opowiedział o spotkaniu z Władimirem Auganowem, który był wkurzony – powiem kolokwialnie - bo ktoś wziął pieniądze, a Rafinerii Gdańskiej i tak nie sprzedano Łukoilowi? Po pierwsze powinien sprawdzić wiarygodność informacji, po drugie niezwłocznie powiadomić najważniejsze osoby w państwie, myślę o premierze, prezydencie, ale także o ministrze sprawiedliwości. Podobno zostali powiadomieni. Powinien wszcząć odpowiednie procedury, które miałyby wyjaśnić na ile jest to groźne dla bezpieczeństwa państwa. Sądzę, że było to już wystarczającą przesłanką, aby nawiązać kontakt z ministrem sprawiedliwości - być może tu też było dla niego pole do popisu – i wrócić do tematu, że być może bezpieczeństwo Polski może być zagrożone w kontekście tego rodzaju spotkań. To dziwna sytuacja, że z
ludźmi tego pokroju, o których już dużo wiemy, bo nie są to osoby precedensowo występujące w naszej historii, kontaktują się ludzie, którzy mają wiele do powiedzenia w polskiej gospodarce, którzy są bardzo majętni i mogą liczyć na przychylność władz w swoich decyzjach gospodarczych. To jest sytuacja, która w jakimś sensie obciąża służby, które nie powinny dopuszczać do takich sytuacji, reagować bardzo zdecydowanie łącznie z wyciąganiem konsekwencji prawno – karnych. Czy przy takiej wiedzy prezydent, premier powinien spotykać się z Janem Kulczykiem, który spotykał się z rosyjskim szpiegiem? To jest pytanie adresowane do nich. Moim zdaniem, na pewno nie. Roman Giertych przekazał ministrowi sprawiedliwości dokumenty, które ma w posiadaniu komisja śledcza. Ministerstwo ma się tą sprawą zająć. Pytanie, dlaczego ma to zrobić Roman Giertcyh. Dobrze, że to zrobił. A gdzie był Zbigniew Siemiątkowski, który od dłuższego czasu w radiu mówi jakim jest obrońcą polskich interesów, jak chce, by polskie interesy
energetyczne nie były zagrożone? Rzeczywiście działa bardzo aktywnie. Tutaj posiłkował się panem posłem Giertychem. Być może znajdzie jeszcze kogoś w komisji, kto uruchomi kolejny istotny wątek, którym powinno zająć się ministerstwo sprawiedliwości. Tak się składa, że w tej notatce jest mowa, że pieniądze, łapówkę za sprzedaż rafinerii mieli wziąć – zaprzecza temu Wiesław Kaczmarek – Wiesław Kaczmarek i Maciej Gierej. Wczoraj pan Kaczmarek został okradziony. Wybito szybę w samochodzie i ukradziono laptopa. Myśli pan, że to przypadek? W tym wypadku przypadków raczej nie będzie. To są działania, które mają ostrzec, które mają dać powód do zastanowienia czy mówić więcej, czy nie. Będą pojawiały się w formie zastraszenia. To są także takie działania, które są nakierowane na członków komisji polegające najpierw na próbie wyrzucenia ich z tej komisji, potem na refleksji, że ktoś działa zbyt ofensywnie, a potem może to jeszcze bardziej eskalować. Polski wymiar sprawiedliwości zna takie sposoby odreagowywania
strony, która jest mocna, która nie chce się mu poddać. W tygodniki „Wprost” czytałam, że miał pan podobno zabawną sytuację. Zawiadomił pan policję, bo wydawało się panu, że mu ukradziono bramę wjazdową... Tak. Działo się tak w sytuacji, kiedy wykonawca założył mi instalację elektryczną, która groziła porażeniem mnie i całej mojej rodziny. Mam ekspertyzy sądowe, z których wynika, że dostarczył mi fałszywe zaświadczenia, że tego zagrożenia nie ma. Czytałam, że pan myślał, że nie ma bramy. Przyjechała policja, nacisnęła pilota i brama się pojawiła. Proszę posłuchać tego co mówię. To ten sam wykonawca, w tym samym czasie, kiedy ukradziono mi z domu okna połaciowe ci wspaniali policjanci nie byli w stanie znaleźć sprawców. Jeżeli się nie weryfikuje służby bezpieczeństwa do końca, to później ukazują się takie sensacje. To jest najważniejsza rzecz dla Polski, przy wiedzy jaką posiadam, przy tym co robię w Orlenie, żeby o tym w tym momencie rozmawiać. Zapraszam jeszcze raz. Prokuratura w Nowej Hucie, sprawa o
wykonanie domu dla mnie, zagrożenie życia i zdrowia członków całej rodziny, porażenie prądem. Może jest to ciekawsza sprawa, niż ta brama. A niedawno list z pogróżkami...Już zajmuje się tym komenda główna policji. Może o tym warto porozmawiać. Andrzej Czyżewski, do którego do Niemiec wybiera się pan z Romanem Giertychem, pisze listy do komisji śledczej. Czy w tych listach podaje nazwiska osób, które mogą być związane z mafią paliwową? Mówi, że są to czołowe postaci życia politycznego, wymienia nazwiska. Dopóki jednak jego zeznania nie przybiorą formy zeznań złożonych po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej, dopóki nie zostaną zweryfikowane innymi dowodami i dokumentami, to trzeba do nich podchodzić jak do każdego innego dowodu, który nie powinien być jednoźródłowy, powinien być potwierdzony. Andrzej Czyżewski, zdaniem prokuratury, jest wartościowym świadkiem, wie dużo i warto go przesłuchać. Prokuratura od dłuższego czasu zabiega o przeprowadzenie tej czynności. Jako komisja uważamy, że to co on wie będzie
dla nas bardzo użyteczne. Po co jest list gończy za Arkadiuszem Grochulskim...? Dziennikarze docierają, a nasze służby jakoś nie mogą. Andrzej Barcikowski powiedział wczoraj w Radiu Zet, że jak będą chciały to dotrą. A dlaczego zatrzymywano Modrzejewskiego bez żadnych podstaw prawnych? A dlaczego stworzono notatkę autorstwa pana Zbigniewa Siemiątkowskiego w oparciu, o którą chciano pana Modrzejewskiego aresztować? Może są analogie pomiędzy tymi sprawami. Minister Barcikowski bardzo często mówi o rzeczach, których nie udało mu się zrobić twierdząc, że niedługo je zrealizuje. To skandal dla organów ścigania, dla służb, że przez 1,5 roku nie były w stanie zająć się Grochulskim. Człowiek, który jest centralną postacią mafii paliwowej swobodnie rozmawia z dziennikarzami, przekazuje im relacje, a służby nie są w stanie zorganizować aresztu i tymczasowego listu gończego. To jest kompromitacja dla tych służb. Minister Barcikowski chce sprawdzić, jak to się dzieje, że tajne notatki, które znajdują się w posiadaniu
komisji śledczej wypływają na światło dzienne. Tak jak notatka dotycząca spotkania pana Kulczyka z panem Ałganowem. Źle się dzieje, że dokumenty, które są tajemnicą stają się sprawą publiczną. Bardzo często też dzieje się tak, że te notatki zawierają informacje chroniące ludzi, którzy powinni być ścigani. Tajemnica państwowa jest bardzo często formą parasola ochronnego nad sprawcą, którym powinien się zająć wymiar sprawiedliwości. Wymiar sprawiedliwości nie może do tego dotrzeć, bo trzeba przełamać tajemnicę. To jest jedna strona tej sprawy. Druga to ta, że nie kto inny, a nasi ministrowie ds. służb specjalnych są bardzo gadatliwi i często nie zważają uwagi na to, że to ich wypowiedzi prowokują dyskusję na ten temat, one powodują, że wydostają się informacje. Prowokują dyskusję na ten temat, powodują, że wydostają się informacje, a oni umiejętnie przechodzą bokiem. Nie wiem czy jest to zamierzone działanie, ale na pewno chwały im nie przynosi. Wiceprokurator generalny, Ryszerd Stefański podał się do dymisji.
W „Życiu” mówi, że Ryszard Kapusta „wybiela się”, że działa pod dyktando komisji. Będzie miał okazję wykazać czy Kapusta mówił prawdę. Warto by zatrzymał się nad swoją decyzją, bo jest to decyzja precedensowa, w polskim życiu politycznym rzadko spotykana. Oby był to sygnał dla tych, którzy pełnią wysokie funkcje, że tędy droga. Każdemu może zdarzyć się popełnienie błędu. Trzeba umieć powiedzieć: tak, popełniłem błąd, dlatego rezygnuję i nie czekam, aż mnie wykopią, opinia publiczna wywrze nacisk i spowoduje moje odejście, tylko w poczuciu błędu, przyznając się do niego odchodzę, co wcale nie oznacza, że za jakiś czas będę mógł wrócić, bo jest to odejście z honorem. Ale Zygmunt Kapusta tego honoru chyba nie ma. Kilkanaście miesięcy temu w rozmowie z Jackiem Żakowskim na antenie Radia Zet mówił, że nie było żadnych nacisków. Przed obliczem sejmowej komisji śledczej już o naciskach mówił... Taką mamy klasę polityczną, takich mamy prokuratorów, dla których mówienie prawdy czy kłamstwa, to jest to samo. Jest to o
tyle ważne, że ci ludzie mają nasze losy w swoich rękach. Rozstrzygają o wolności, o majątku obywateli naszego kraju. Jest strasznie ważne, by byli wiarygodni, a nie są na pewno. A co z Orlenem? Według informacji Radia Zet w Orlenie prowadzono podwójną księgowość. Pieniądze wyciekały podobno na wszystkie strony. Zakres tego wycieku jest rzeczywiście przerażający. Są także ewidentne przesłanki, że była podwójna księgowość, że były podwójne audyty, jeśli któryś się nie sprawdzał, to go poprawiano. Są przesłanki, by do tego tematu w najbliższym czasie jeszcze wrócić. Nie dziwiłbym się, gdyby to był jeden z istotnych powodów, dla których Orlen nie chce udostępnić komisji dokumentów. Te dokumenty będą miały walor, gdy pojawią się ludzie, którzy będą chcieli mówić na ten temat. Z samych zapisów można dochodzić do błędnych wniosków. Jeżeli Orlen nie chce udostępnić dokumentów, to trzeba zgłosić się do prokuratora Olejnika, żeby pomógł... Nie tylko zgłosić. Zgłosiliśmy się już. Trzeba porozmawiać z prokuratorem
Olejnikiem, dlaczego jeszcze czekamy, co trzeba zrobić by rzecz skonkretyzować i szybko zrealizować. To jest kompromitacja organów ścigania w tym okresie, w którym musimy już z ludźmi rozmawiać, a ich nie mamy.
ARCHIWUM WYWIADÓW