PolskaZbigniew Religa: cała odpowiedzialność spada na mnie

Zbigniew Religa: cała odpowiedzialność spada na mnie

Leki, które sa potrzebne do leczenia rzadkiej postaci chorób nowotworowych - i te leki są niezarejestrowane, ale ja wiem, że one są potrzebne do ratowania życia ludzkiego - w związku z tym ja biorę personalną odpowiedzialność za to, mówiąc w NFZ - proszę to finansować, cała odpowiedzialność za to spada na mnie - powiedział minister zdrowia, profesor Zbigniew Religa w audycji "Salon polityczny Trójki".

Zbigniew Religa: cała odpowiedzialność spada na mnie
Źródło zdjęć: © PAP

29.12.2005 | aktual.: 29.12.2005 13:11

Dojdzie do podpisania umów i dalszych rozmów z Porozumieniem Zielonogórskim czy nie?

- Ja bardzo bym chciał, żeby doszło do porozumienia umów. Bardzo bym chciał, żeby gabinety lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego nie były zamknięte. Żeby pacjenci 2 stycznia poszli do swojego lekarza, któremu wcześniej zaufali i żaby byli przez niego leczeni. Natomiast tak naprawdę to ta decyzja czy leczymy chorych czy nie jest po stronie lekarzy. Natomiast cały ten problem z lekarzami zielonogórskimi pokazuje jak ogromne problemy są w systemie opieki zdrowotnej, pokazuje prawdę o tym systemie, a prawda jest taka, że od bardzo, bardzo dawna opieka zdrowotna w Polsce jest niedofinansowana, że jest za mało pieniędzy na to, żeby wszystkie potrzeby społeczne zostały zrealizowane i żeby również ambicje pracowników opieki zdrowotnej mogły być realizowane. Czyli uczciwe, normalne, odpowiednie do ich wykształcenia i wysiłku pensje. Warunki pracy, a więc aparatura nowoczesna. Tego jest brak.

To wiemy. Pamiętamy sytuację jaka była dwa lata temu równie dramatyczna, a może nawet bardziej dramatyczna niż ta tegoroczna. W zeszłym roku porozumienie się udało podpisać szybciej, w tym roku wiemy, że rozmowy trwały od czerwca. I pytanie - kto jest winien tej sytuacji - lekarze czy NFZ? wiadomo było, że do tego może dojść. Lekarze mówią - ustąpilismy z 12 zł, zeszliśmy do 6 i dalej słyszymy, że tych pieniędzy też nie ma.

- To równie dobrze można było powiedzieć, że my chcemy 16 złotych, a potem ustępujemy do 6.

No, można było powiedzieć 20.

- To nie w tym rzecz. Te pieniądze, które chce Porozumienie Zielonogórskie w systemie można znależć, ale rezygnując z wykonywania innych czynności.

Na przykład?

- Np. jeżeli mówimy, a ja mówię o 800 milionach złotych, które są potrzebne na to, żeby lekarze podstawowej opieki zdrowotnej mieli te 6 złotych - trzeba na to 800 milionów - no to te 800 milionów w tej kupce pieniędzy, która jest w NFZ trzeba przesuwać. Żeby przesuwać trzeba z czegoś zrezygnować. Więc możemy powiedzieć tak - no to zrezygnujemy z leczenia takich i takich chorób, nie będziemy pewnych leków kupować i jeśli tak zrobimy to natychmiast i słuszne będą pretensje jak to może być, że na leczenia takiej, a takiej choroby nie ma leków. Pani redaktor, problem polega na jednej rzeczy - tych pieniędzy jest za mało.

No tak panie profesorze, ale z drugiej strony jest tak, że kiedy Rzeczpospolita opisuje wczoraj sytuacje z lekami potrzebnymi do leczenia nowotworów, które nie były refundowane przez NFZ to pan zwołuje konferencję prasową i mówi, że pieniądze będą. No to mogę zapytać - skoro są pieniądze na leki dlaczego nie ma pieniędzy dla lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego?

- Problem jest inny. Mianowicie mówimy o lekach, które nie są zarejestrowane. I tu również dochodzi do problemu prawnego i do odpowiedzialności osoby decydującej, że wyda pieniądze na lek niezarejestrowany. Problem i prawny i odpowiedzialności i niebezpieczeństwa, że ta osoba może być oskarżona, że decyduje się na opłacanie leku niezarejestrowanego. Bo tak naprawdę powinniśmy jedynie leki zarejestrowane stosować. I tu jest bardziej sprawa wzięcia na siebie odpowiedzialności za finansowanie tego leku niż za brak pieniędzy i ja wziąłem wczoraj tę odpowiedzialność na siebie. Leki, które sa potrzebne do leczenia rzadkiej postaci chorób nowotworowych - i te leki są niezarejestrowane, ale ja wiem, ze one są potrzebne do ratowania życia ludzkiego - w związku z tym ja biorę personalną odpowiedzialność za to, mówiąc w NFZ - proszę to finansować, cała odpowiedzialność za to spada na mnie. A więc to jest trochę inna sprawa i nie mówimy o tak dużej skali finansowej ponieważ mówimy o stosunkowo nielicznej grupie
pacjentów, a więc to nie jest problem finansowy.

Ale ja wrócę do pytania poprzedniego, że rozmowy lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego z NFZ-etem trwały od czerwca. Dlaczego przez pół roku nie udało się zrobić nic i dlaczego znowu mamy taką sytuację, że 2 stycznia pacjenci mogą zastać zamknięte gabinety swoich lekarzy.

- To znaczy części pacjentów - dotyczy ta istotna i zła sytuacja trzech województw, w większości sytuacja jest zupełnie inna. I w Warszawie jak pani się obudzi to zaręczam pani, że pani lekarz podstawowej opieki zdrowotnej...

Ale ja mówię o Porozumieniu Zielonogórskim, o 14 tysiącach lekarzy i o 400 tysiącach pacjentów dziennie.

- Ja zostałem włączony w rozmowy w grudniu, więc od czerwca do grudnia nawet nie wiedziałem, że te rozmowy się toczą, bo takich informacji nie miałem. Nie mówiąc o tym, że jestem ministrem od listopada.

Przeczytaj cały wywiad

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)