Zbigniew Hołdys: to media zabiły Jacksona
To media zabiły Jacksona i uczyniły jego życie życiem nienormalnym. On nie zawarł z mediami kontraktu na to, że nie wolno mu żyć - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Zbigniew Hołdys, muzyk. Wspomina jak wielką legendą był Michael Jackson.
28.06.2009 | aktual.: 08.07.2009 12:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
WP: Anna Kalocińska: Michael Jackson nie żyje. Czym jest dla Pana, jako dla muzyka, ta wiadomość?
Zbigniew Hołdys: - Osoba takiego formatu ma wpływ praktycznie na wszystko, co się dzieje na kuli ziemskiej. Jego wkład do muzyki jest ogromny. 90% obecnej muzyki, jej realizacja i sposób wykonania, oparte jest na rzeczach, które zaczęły się pojawiać w jego otoczeniu, jego świecie muzycznym i artystycznym. Paradoksalnie, przedwczoraj oglądałem film „Dzień w którym stanęła Ziemia”. Cała sekwencja, która jest uważana za jakiś szczyt animacji komputerowej, gdzie wszystko zamienia się w pył, proch i cała kula ziemska się w coś takiego zamienia, jest de facto z teledysku Jacksona, kiedy on się zamienił w kupę piasku. Tak, że my będziemy musieli zdać sobie sprawę z tego, że cały taniec, sposób frazowania, wykonywania utworów, także to, czym są wideoklipy, to jest prezent Michaela Jacksona dla cywilizacji.
WP: A bardziej od strony tworzenia samej muzyki?
- To był fenomen. Na to składał się szereg talentów. Był przedstawicielem pewnej formuły artystycznej, która w Polsce nie jest reprezentowana i którą pewnie trudno zrozumieć. Jest to rodzaj artysty, który musi błyszczeć wieloma talentami, żeby zaimponować takiemu krajowi jak Ameryka, w którym to kraju fantastycznie śpiewa wielu ludzi. Ale on faktycznie w wieku 5-6 lat błysnął swym niesamowitym głosem. Od wielu, wielu lat próbuję znaleźć taką płytę, w której Jackson jako siedmiolatek śpiewał w programie telewizyjnym, do którego zaprosiła zespół Jackson 5 Diana Ross, i on wykonał tam miłosną piosenkę. Zrobił to w taki sposób, że właściwie ciarki mam do tej pory, jak ją sobie przypomnę.
Pamiętam, że potem stykałem się z jego utworami. Czasem grałem je i widziałem, jaki to jest poziom. To naprawdę wielka różnica zagrać utwór polskiego wykonawcy, a chwilę później Jacksona, którego poziom jest w ogóle poza skalą europejską. Wokalista fenomenalny, niesamowicie uzdolniony, charyzmatyczny, o piekielnej barwie głosu i ogromnym talencie kompozytorskim. Takie zjawisko zdarza się bardzo rzadko.
WP: Nie uważa Pan, że za sprawą maseczek, operacji plastycznych, podejrzeń o pedofilię, w pewnym momencie Jackson się skończył?
Wie Pani, państwo jako media macie dzisiaj swój czarny dzień. Nie wiem jeszcze, jaka jest przyczyna śmierci Michaela Jacksona, gdyż informacje dochodzą do nas z Ameryki różne, ale moja teza jest tutaj bezduszna – to media go zabiły. To media uczyniły jego życie życiem nienormalnym. On nie zawarł z mediami kontraktu na to, że nie wolno mu żyć. On zawarł kontrakt na to, że będzie tworzył i wykonywał piosenki. To był człowiek, który poprzez sposób w jaki żył wywołał zainteresowanie mediów. On nie biegał za mediami, jak Doda biega za nimi w Polsce. To media biegały za nim, chcąc się dowiedzieć wszystkiego. To media nie pozwoliły mu chorować. Nie reagują, jak kobiety farbują sobie włosy, golą je, strzygą, zmieniają makijaże, czy kiedy Murzyni prostują sobie włosy, zajmowały się za to Michaelem Jacksonem. Nie zdając sobie sprawy z tego, że zajmują się żywym człowiekiem.
Najbardziej przykrym momentem wczorajszego dnia, i najmniej smacznym, było to, że wiadomość o śmierci Jacksona jako pierwszy podał amerykański portal tmz.com, który jest najbardziej nikczemną formą pudelka na świecie. To jest portal, który niszczył Jacksona, gnoił, wyłapywał jego fotografie i opisywał te wydarzenia z lubością. Nikt się nie przyjrzał, jak żyje i jak może żyć człowiek, który nigdy nie miał normalnego dzieciństwa, gdyż od szóstego roku życia był wielką gwiazdą. W wieku siedmiu lat sprzedawał płyty, które znajdowały się na listach przebojów. Temu się nikt nie przyglądał. Nikt nie brał pod uwagę, że taki los właściwie przekreśla normalne życie człowieka. On kupił sobie małpę, a nikt się nie zastanawiał, dlaczego to zrobił. Może właśnie dlatego, że był dzieckiem, które nie potrafiło poradzić sobie z wieloma rzeczami. Do tego presja, której przez ostatnie lata był poddany. On jest uniewinniony w procesach o pedofilię. Ale niech mi Pani powie, gdzie kara obejmuje zniszczenie człowieka na całym
świecie? Jak włączył telewizor, spotykał się z komentarzami dokładnie takimi, jak mówi teraz pani, że jest skończony, że to dno, wsadzić go, jak on wygląda. I te fotomontażowe bardzo często fotografie, gdy jego siostra mówiła: "uważajcie, on jest chory na bielactwo". I to potwierdzali lekarze. Z bliska można było zobaczyć zdjęcia na jego koncercie. Miał rzadkie schorzenie powolnego zanikania koloru skóry. Ale to nie odpowiadało ludziom, że on może być chory. Fajniejsze było to, że robi z siebie małpę. Dziś, kiedy nie żyje, będzie pani wszędzie widziała winnych, tylko nie w tych ludziach, którzy mu to zrobili.
WP: Mam wrażenie, że rozmawiamy w tym momencie głównie o tabloidach
- Powiem Pani taką rzecz: kiedy Michael Jackson miał proces, który właściwie był relacjonowany telewizyjnie, kiedy Jackson pojawił się w sądzie. Podczas procesu „Gazeta Wyborcza”, czyli nie tabloid, a jeden z najpotężniejszych polskich dzienników społeczno-politycznych, wydała werdykt: zamieściła wielkie zdjęcie Michaela Jacksona i wielki podpis, stworzony najgrubszą i najbardziej rzucającą się w oczy czcionką, na pierwszej stronie „Hańba króla”. A potem uniewinnili Michaela. Gazeta nigdy nie napisała o tym, że się pomyliła i wydała wyrok na niewinnego człowieka. To nie są tabloidy. To była powszechna opinia. Miałem o to do „Gazety Wyborczej” ogromny żal. Gazeta wydała werdykt. Gazeta, która robi tyle akcji społecznych, walczy o to, żeby młodzi ludzie nie poszli złą drogą, żeby małżeństwa się nie rozpadały, żeby rodzić po ludzku, nagle, podczas okresu pogardy wobec jednego z najwybitniejszych artystów świata, poddała się właśnie Pudlowi czy innym tego typu portalom. Przyglądałem się temu i nie ukrywam, że
kilka lat temu kiedy byłem w Telewizji TVN i, kiedy ten proces się toczył, to niestety proroczo powiedziałem, że kiedyś skończy się to śmiercią Michaela Jacksona, bo nikt nie wytrzyma takiej presji.
WP: Czy powtórzy się jeszcze legenda muzyki na taką skalę?
- Nie, ale jeszcze została nam Madonna. On jest łącznikiem pewnego epokowego przełomu. Talent to być może się jeszcze pojawi, bo talenty po prostu się rodzą. Natomiast tu był splot bardzo wielu okoliczności, które są rzadko spotykane. On się urodził w epoce, w której legenda prawdziwa była możliwa. Wie Pani, legenda to jest trochę mit, brak prawdy. Nie wiemy wszystkiego, część sobie dopowiadamy. Teraz gwiazda ma kamerę zainstalowaną w ubikacji i kiedy niezręcznie usiądzie, zostanie to wszystko uwiecznione. To jest coś, co odbiera mitologię. Michael Jackson był człowiekiem nieprzeniknionym. Myśmy mogli o nim marzyć. Dziś jest to zupełnie inny świat.