Zbieramy lektury dla Polaków na Białorusi
Mieszkańcy czterech miast w północnej części Pomorza wsparli naszą akcję "Polskie książki dla Rodaków na Białorusi" kilkunastoma tysiącami książek.
21.03.2006 | aktual.: 21.03.2006 09:40
W Pucku pierwsi ofiarodawcy natychmiast po naszym przyjeździe otoczyli nasz samochód. Przez kilkanaście minut otrzymaliśmy kilkaset książek i wciąż pojawiali się nowi darczyńcy. Przyszły panie z miejskiej biblioteki, wysłannik starostwa powiatowego przydźwigał karton. Samochodem przywiózł kilkadziesiąt książek chorąży Wojska Polskiego z jednostki we Władysławowie. Co chwilę podchodził też ktoś pytając, czy jeszcze długo będziemy, bo chciałby się przyłączyć. A może przyjedziemy jeszcze raz? Po godzinie wyruszyliśmy do Wejherowa.
Tu, podobnie jak w Pucku, przez cały czas naszego postoju przychodziły kolejne osoby, dźwigające ciężkie pakunki. Przy samochodzie pojawili się również prezydent i wiceprezydent miasta. - W młodości czytałem Sienkiewicza, Mickiewicza. Pozycje kojarzące się z wolnością, z walką o nią. I takie właśnie lektury starałem się teraz wybrać- mówił prezydent Krzysztof Hildebrand, pokazując pachnące jeszcze farbą drukarską "Quo vadis".
Jako wielki kibic naszej akcji zadeklarował się także poseł Jerzy Budnik: - Białoruscy Polacy mają problemy z docieraniem do polskich lektur, a bez książek nie ma kultury i narodowej tożsamości. Następny przystanek - Lębork. Przed ciężarówką w mgnieniu oka wyrasta góra wypełnionych lekturami kartonów. To podarunek od miejskiej biblioteki oraz mieszkańców okolicznych gmin - Nowej Wsi Lęborskiej, Cewic, Wicka. - To kwestia czasu i na Białorusi też się wszystko zmieni. Pokojowo- nie ma wątpliwości wójt Nowej Wsi Lęborskiej, Ryszard Wittke. - Tylko nie możemy o nich zapominać.
Dar od wszystkich swoich współpracowników przekazał również starosta powiatowy, Witold Piórkowski: - Mam nadzieję, że przydadzą się w szkołach. Nie dawaliśmy żadnych politycznych. Tylko literatura piękna, popularnonaukowa. Zwieńczeniem wczorajszej wyprawy był Słupsk. I kolejnych kilka tysięcy książek, przynoszonych i przywożonych samochodami. - Nad taką akcją nie ma co dyskutować. Jeśli tam potrzebują książek, by uczyć się i nie zapomnieć języka polskiego, to my powinniśmy starać się im tylko pomóc - kwituje pan Alfred Kościelny i zastrzega, że książki wybierał wspólnie z żoną Wandzią. Posłanka Jolanta Szczypińska ofiarowała cztery pełne lektur kartony. Do naszej akcji przyłączyła się także przewodnicząca Rady Miasta, Anna Bogucka - Skowrońska: - Tam w wielu miastach są domy polskie. W każdym z nich powinna być dobrze wyposażona polska biblioteka.
Beata Krzemińska