Zbieg z Lubania odpowie przed sądem. Za kratki wróci najpewniej na dłużej
Więzień, który w lutym 2015 r. uciekł z Aresztu Śledczego w Lubaniu (woj. dolnośląskie), odpowie za swój czyn przed sądem. Oskarżony dobrowolnie podda się karze.
Powracamy do sprawy, którą opisywaliśmy kilka miesięcy temu. 3 lutego 2015 r. podczas odbywania przez więźniów spaceru, 27-letni Adrian K. podjął udaną próbę ucieczki z lubańskiego aresztu.
- Więzień przedostał się przez ogrodzenie wewnętrzne, bardzo dynamicznie wspiął się na więzienny mur i zbiegł - relacjonował wówczas Wirtualnej Polsce por. Mariusz Jastrzębski, rzecznik Dyrektora Okręgowego Służby Więziennej we Wrocławiu. K. był skazany za kradzieże oraz przestępstwa narkotykowe i na wolność miał wyjść we wrześniu 2017 r.
Zbiega złapano po 20 dniach obławy, 23 lutego 2015 r., w jednym z mieszkań na terenie Zgorzelca (woj. dolnośląskie). Według relacji policjantów, Adrian K. stawiał czynny opór podczas zatrzymania przez funkcjonariuszy.
- Mężczyzna został skierowany do zakładu karnego o wzmożonych środkach ochrony. Podczas śledztwa K. przyznał się do zarzucanych mu czynów i wnioskował o dobrowolne poddanie się karze w wymiarze roku i sześciu miesięcy pozbawienia wolności – mówi Ewa Węglarowicz-Makowska z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Sprawę rozpozna Sąd Rejonowy w Lubaniu. Choć rzecznik Dyrektora Generalnego Służby Więziennej nie potwierdził związku tych faktów ze sobą, kilka dni po ucieczce Adriana K. z lubańskiego aresztu z posady został odwołany dyrektor zakładu mjr Krzysztof Stodolnik oraz Dyrektor Okręgowy Służby Więziennej we Wrocławiu, płk Ryszard Godyla.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .