Zażalenie na umorzenie postępowania ws. "spotkania jasnogórskiego"
Reprezentujący interesy biznesmena Jana Kulczyka mec. Jan Widacki poinformował, że złożył w częstochowskiej prokuraturze zażalenie na postanowienie o umorzeniu postępowania dotyczącego spotkania Kulczyka z Romanem Giertychem (LPR) na Jasnej Górze. W poniedziałek upływał termin na złożenie takiego zażalenia.
Po lekturze uzasadnienia decyzji o umorzeniu śledztwa w sprawie spotkania jasnogórskiego doszliśmy do wniosku, że nie jest ono satysfakcjonujące i dlatego wnosimy o uchylenie decyzji i dalsze prowadzenie postępowania - powiedział w imieniu swojego klienta mec. Widacki.
Jak dodał, w zażaleniu wskazane są m.in. "czynności, które można było wykonać, a których nie wykonano, oraz kryteria ocen, które można było zastosować, a których nie zastosowano".
O tym, że częstochowska prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące okoliczności jasnogórskiego spotkania biznesmena z politykiem, poinformował w piątek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Romuald Basiński. Powiedział, że powodem umorzenia śledztwa z doniesienia mecenasa Widackiego z 15 listopada ub.r. było stwierdzenie, że brak jest dostatecznych dowodów uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.
Jak określono w zawiadomieniu, przestępstwo miało polegać na żądaniu przez wiceprzewodniczącego sejmowej komisji do spraw PKN Orlen posła Romana Giertycha od biznesmena Jana Kulczyka dokumentów obciążających prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego podczas spotkania obu panów na Jasnej Górze 6 września ubiegłego roku.
Według rzecznika prokuratury, w sprawie przesłuchano wszystkie osoby mające cokolwiek wspólnego z tym spotkaniem, m.in. generała zakonu paulinów o. Izydora Matyszewskiego oraz dwukrotnie Kulczyka i Giertycha.
Jak ustalono w śledztwie, biznesmen spotykał się z posłem trzykrotnie - 26 sierpnia, 1 września i 6 września ubiegłego roku na Jasnej Górze. Ostatnia rozmowa, podczas której miało dojść do przedstawienia żądań przez Giertycha, odbyła się w cztery oczy i jej przebieg - zdaniem rzecznika - jest trudny do ustalenia, bowiem relacje obu panów są całkowicie rozbieżne, a rozmowa nie była, jak wcześniej spekulowano, nagrywana.
Jan Kulczyk twierdził, że Giertych, powołując się na swoją wysoką pozycję w komisji śledczej, miał żądać dokumentów kompromitujących prezydenta w zamian za pobłażliwe traktowanie Kluczyka przez komisję. Giertych miał przekazać, którzy członkowie komisji i o co mają pytać Kulczyka na planowanym przesłuchaniu przed komisją. Miał rzekomo powiedzieć, że po wyborach zmieni się opcja rządząca i Giertych oraz jego prawicowi przyjaciele będą mogli obdarzyć względami Kulczyka i jego działalność.
Całkowicie odmienną wersję tej rozmowy przedstawił Giertych - powiedział Basiński. Twierdził, że spodziewał się na Jasnej Górze spotkać pośrednika Kulczyka, a nie samego biznesmena. Ten miał opowiadać o swojej znajomości z Jolantą i Aleksandrem Kwaśniewskimi, a także o posiadaniu dokumentów ważnych dla prac komisji, ale zastrzegł, że przed przekazaniem musi je uporządkować.
W tej sytuacji prokuratura zorganizowała konfrontację Kulczyka z Giertychem, ale nie przyniosła ona żadnych rozstrzygnięć, bowiem obaj panowie pozostali przy swoich wersjach wydarzeń. Dowody pośrednie, m.in. billingi rozmów telefonicznych, pozwoliły jedynie stwierdzić, że inicjatorem spotkania był Jan Kulczyk. Nie było żadnych dowodów mogących pomóc w ustaleniu rzeczywistego przebiegu rozmowy i rozstrzygnąć, czy przestępstwo zostało popełnione - relacjonował Basiński. Z tego względu śledztwo umorzono. Ta decyzja nie jest jeszcze prawomocna - dodał rzecznik.