PolskaZażalenie Gilowskiej ws. umorzenia sprawy "szantażu lustracyjnego"

Zażalenie Gilowskiej ws. umorzenia sprawy "szantażu lustracyjnego"


Wicepremier Zyta Gilowska zażaliła się na decyzję gdańskiej prokuratury okręgowej o umorzeniu śledztwa ws. domniemanego szantażu lustracyjnego.

Zażalenie Gilowskiej ws. umorzenia sprawy "szantażu lustracyjnego"
Źródło zdjęć: © PAP

18.04.2007 | aktual.: 18.04.2007 16:30

Wicepremier nie zgadza się z decyzją o umorzeniu postępowania. Wpłynęło zażalenie, w którym kwestionuje ustalenia i oceny - poinformowała rzecznik gdańskiej prokuratury okręgowej Grażyna Wawryniuk.

Prokurator, który prowadził postępowanie, ma niebawem rozstrzygnąć, czy uwzględni zażalenie, czy też nie. Jeśli to zrobi, będzie kontynuował śledztwo. W przypadku nieuwzględnienia przekaże sprawę do gdańskiej prokuratury apelacyjnej, która zajmie stanowisko. Gdyby uznała, że zażalenie jest zasadne, sprawa wróci do prokuratury okręgowej.

Gdańska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo ws. domniemanego szantażu lustracyjnego wobec wicepremier Zyty Gilowskiej pod koniec marca 2007 r. Badano m.in., czy dopuścił się tego zastępca Rzecznika Interesu Publicznego, co zarzucała mu w 2006 roku wicepremier.

Rzecznik prokuratury okręgowej informowała wtedy, że prowadzone postępowanie nie dało podstaw do przedstawienia komukolwiek zarzutów w zakresie czynów, które były objęte przedmiotem śledztwa.

Prokuratura ujawniła jedynie, że decyzja o umorzeniu dotyczy czterech czynów; chodzi o podejrzenie wywierania wpływu na konstytucyjny organ RP, ujawnienia informacji z postępowania lustracyjnego prowadzonego przez RIP, której ujawnienie mogło narazić na szkodę prawnie chroniony interes Gilowskiej.

Kolejnym było przekroczenie obowiązków przez zastępcę RIP poprzez prowadzenie czynności związanych z postępowaniem o uznanie Gilowskiej za kłamcę lustracyjnego, podczas gdy nie pełniła ona funkcji publicznych. Ostatnim wątkiem badanym przez prokuraturę było ujawnienie ksero akt z postępowania prowadzonego przez sąd lustracyjny. Prokuratura wszczęła śledztwo pod koniec czerwca 2006 r. po doniesieniu Gilowskiej. Prowadzone było ono pod kątem usiłowania "wywarcia wpływu groźbą bezprawną na czynności urzędowe konstytucyjnego organu RP", za co grozi do 10 lat więzienia.

Zeznania w charakterze świadków składali m.in.: minister ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann, wicepremier Ludwik Dorn oraz zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Jerzy Rodzik, ówczesny premier Kazimierz Marcinkiewicz, a także były esbek i funkcjonariusz kontrwywiadu, mąż znajomej Gilowskiej, Witold W.

6 września 2006 r. Sąd Lustracyjny uznał, że Gilowska nie skłamała, oświadczając, iż nie była agentem SB.

Według sądu pod przewodnictwem sędzi Małgorzaty Mojkowskiej, akta SB świadczą jednak o "materializacji współpracy", choć nie można tego potwierdzić, bo nie zachowały się najważniejsze teczki TW "Beata", a wątpliwości trzeba rozstrzygać na korzyść lustrowanej.

Sąd uznał, że nie ma dowodów, by przypisać Zycie Gilowskiej tajną i świadomą współpracę z SB. Sąd odrzucił zarazem tezę kpt. SB Witolda Wieczorka, że zarejestrował w 1986 r. Gilowską fikcyjnie, by ją chronić.

Gilowską zdymisjonował ówczesny premier Kazimierz Marcinkiewicz po tym, jak 23 czerwca Rzecznik złożył do sądu wniosek o jej lustrację, podejrzewając ją o zatajenie związków ze służbami specjalnymi PRL. Ona sama stwierdziła, że jej oświadczenie lustracyjne o braku związków ze służbami PRL jest prawdziwe. Uznała, że padła ofiarą "szantażu lustracyjnego" i złożyła zawiadomienie do prokuratury.

22 września 2006 r. prezydent Lech Kaczyński ponownie powołał Gilowską na funkcję wicepremiera i ministra finansów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)