Trwa ładowanie...
d17bihe
24-02-2012 09:56

"Zawiodłam się na premierze. Liczę tylko na prokuraturę"

- Dziś liczę tylko na prokuraturę, to jedyna instytucja zdolna wyjaśnić katastrofę smoleńską. Zawiodłam się na premierze, rządzie i Komisji Millera. Po niemal dwóch latach uważam, że nasze działania były zbyt powolne i za słabe – powiedziała Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska, posłanka SLD, w rozmowie z Moniką Olejnik komentując działanie polskich władz w sprawie katastrofy smoleńskiej.

d17bihe
d17bihe

: A gościem Radia ZET jest Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska, posłanka Sojuszu Lewicy Demokratycznej wita Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry pani redaktor, witam państwa. : Pani poseł była pani wczoraj na spotkaniu z premierem, duża grupa kobiet, było chyba trzysta kobiet zaproszonych przez pani grupę parlamentarną kobiet, czy premier panie przekonał do tego, że w 2040 roku kobieta powinna pracować do 67 roku życia. : Na pewno część osób przekonał, bo to co było plusem tego spotkania to było zróżnicowanie poglądów. Bardzo mnie to cieszy, bo ja zawsze mam obawy, że jak coś jest organizowane to może pod jakimś określonym kątem, po to, żeby coś udowodnić. Myślę, że tak się nie stało, to jest plus na pewno, że różne panie na tym spotkaniu się znalazły, reprezentujące różne poglądy, racjonalne, wynikające z tego, że tak naprawdę my nie wiemy jak będzie wyglądało to co zostało nazwane wczoraj obudową, co zresztą wyrażały nie tylko panie zaproszone na to spotkanie, uczestniczki, ale również eksperci. No bo...
: Bo to nie może być zwykła ustawa tylko musi jeszcze coś w niej być. : No bo, jak my mówimy o tej ustawie w skrócie 67, 67, no bo sam premier powiedział, że to się właściwie do tego sprowadza. I choć plusem jest to, że zaczyna coś konsultować, bo na początku to tylko mówił o tym, że spotkania są informacyjne, że niczego nie konsultuje tylko nas informuje jakie ma plany, ale widzę, że to się na szczęście trochę zmieniło. I wczoraj no siła kobiet była, oczywiście były panie takie, które przechodzą niemalże nad tym do porządku dziennego motywując to tym, że się świetnie czują, są w doskonałej formie i chciałyby sto lat pracować, no i tego można im życzyć, jeśli by chciały. : No tak, tak jak Dorota Stalińska mówiła, że nie wyobraża sobie pracy do stu lat. : Na przykład, nie wyobraża sobie, ale trzeba wziąć pod uwagę różne inne okoliczności. : I różne zawody. : ...które są bardzo istotne. Kobiety na pewno, które intelektualnie pracują, mają wyższe wykształcenie, powiedzmy są profesorami wyższych uczelni, no to
mogą długo pracować jeśli zdrowie im na to pozwoli, ale doskonale wiemy, że nie wszystkie panie będą miały ten cudowny przywilej. Powiem zresztą, bo to przykład świeży, byłam parę dni temu w firmie na Dolnym Śląsku, gdzie pracuje bardzo dużo kobiet. No nie chcę powiedzieć, że z taką gospodarską wizytą, ale może trochę tak. I powiem, że byłam zaskoczona reakcją tych pań, kiedy zaczęłyśmy rozmawiać na temat wieku emerytalnego i ja powiedziałam o pomyśle, który zgłasza Sojusz Lewicy Demokratycznej, czyli o okresie pracy, który będzie, według nas, najlepszym rozwiązaniem, ten okres 35 w stosunku do kobiet, co istotne okres składkowy, bo my to podkreślamy, to jest bardzo ważna rzecz i muszę pani powiedzieć, że kobiety zareagowały, czego się naprawdę nie spodziewałam – entuzjastycznie i to w jednej chwili. : No, ale wie pani, no to nie idzie tak, no jest wyznaczona, we wszystkich krajach jest tak, że do tego i do tego roku życia się pracuje. : Tak, tak, ale ten pomysł, żeby właśnie lata pracy decydowały, czyli
okres przepracowany, no był przyjęty tak jak powiedziałam, nie spodziewałam się zupełnie, że tak to będzie przyjęte. : Ale pani poseł, proszę sobie wyobrazić, ktoś zaczyna pracować w 20 roku życia, przechodzi na emeryturę w wieku 55 lat, a potem z czego żyje do 90 roku życia? : Proszę zrozumieć, to ja nie mówię, że to jest tak, że to się ma tak stać, że nie będzie mogła ta osoba pracować, tylko chodzi o to, że reakcja tych kobiet świadczyła o fakcie, że one, to zresztą jest moim zdaniem pewien plus tej naszej propozycji, bo to się łączy również z rzetelnością w stosunku nawet do państwa, okres składkowy, to że nie ma pracy na szaro, na czarno, więc ja to tak odebrałam, że one chcą w pewien sposób mieć zabezpieczenie, że jeżeli będą mogły tak rzetelnie pracować to wtedy będą mogły przejść na emeryturę, ale oczywiście nie jest powiedziane, że jeśli temu warunki będą sprzyjały, że będą mogły dłużej pracować. I tu jest moim zdaniem pies pogrzebany, bo właściwie, jak myśmy wczoraj na tym spotkaniu słuchali o
propozycjach, no to największe obawy właśnie dotyczą tego, czy kobiety będą mogły realnie pracować tak jak będą chciały. : No właśnie, w tym zawodzie, który wybrały. : Bo one są, po pierwsze zawód, który wybrały, po drugie czy będą możliwości przekwalifikowania się, no bo piękne słowa się mówi na przykład o Uniwersytecie Trzeciego Wieku, ja już pomijam pracę, ale ciekawą rzecz usłyszałam, że owszem to jest świetny pomysł na aktywizację żeby ludzie dobrze się czuli w okresie już emerytury, ale się okazuje, że na przykład w Warszawie zmniejszyła się o połowę liczba osób, które uczestniczą w zajęciach Uniwersytetu Trzeciego Wieku, bo nie mają na przykład pieniędzy na opłacenie składek. Więc to z jednej strony bardzo pięknie, bo jak mówimy o tej aktywizacji, a z drugiej strony no niestety wygląda to niezbyt optymistycznie. : A czy rozmawiały panie o tym, że wiele młodych mam pracuje na umowy zlecenia i te umowy są nieoskładkowane, czyli to się im nie liczy do emerytury. : Tak, rozmawiałyśmy. : Czy premier o tym
wie, bo może premier o tym nie wie. : Więc chcę powiedzieć taką rzecz, bo akurat bardzo dobrze, że pani ten temat poruszyła, bo ja sama troszkę polemizowałam z premierem, ale w czasie spotkania naszego klubu. Ponieważ rozmawialiśmy o dzieciach, dorosłych naszych dzieciach i premier powiedział, że akurat jego dzieci nie są zainteresowane umową o pracę, tylko umowy zwane śmieciowymi bardziej im odpowiadają, ponieważ chcą tylko pracować, dobrze zarabiać, natomiast składki ich nie interesują. Ale różne są te dzieci, bo akurat w moim środowisku dorastające, czy już dorosłe dzieci chciałyby pracować na umowę o pracę, więc to są różne poglądy. Ale widzę zdecydowanie, że premier wyznaje raczej, ma te same pomysły, które być może w domu słyszy, bo być może jego dzieci tak chcą pracować. No, ale nie do końca to wiemy. : Gościem Radia ZET jest Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska, pani poseł, jest pani członkiem komisji sprawiedliwości, co pani sądzi o słynnej sprawie podpalacza w Warszawie, młody człowiek, który podpalał
samochody został wypuszczony na wolność, gdyż sąd stwierdził, że nie zachodzi prawdopodobieństwo mataczenia. Według informacji Radia ZET ten młody człowiek został poddany badaniom psychiatrycznym, jest zdrowy, czyli czynił to świadomie. : Wie pani, no oceniam to jako i prawniczka i obywatelka źle. Tak prawdę powiedziawszy to nawet więcej, no jestem zbulwersowana taką decyzją, ponieważ ten młody człowiek stanowi, moim zdaniem, realne zagrożenie. No to co się stało jest zdarzeniem naprawdę o dużym ładunku społecznej szkodliwości, już nie mówiąc o tym, że takie rzeczy dzieją się zupełnie przypadkowo, nie są nakierowane na konkretną osobę tylko krzywdę może taka osoba wyrządzić po prostu osobom fizycznym, również może zniszczyć mienie, ale najgorsze dla mnie jest to, że to stwarza bardzo duże zagrożenie i rzeczywiście widać jakąś przyjemność, którą ten sprawca czerpie z tego co zrobił. Oczywiście, no ja w tej chwili może mówię trochę ogólnie i opieram się na tym co znam z mediów. : I na dodatek, przepraszam, zna
nazwisko świadka. : No to to już jest, ja mówię w tej chwili o samym zagrożeniu, że absolutnie ta osoba powinna być w areszcie, nie powinna być na wolności. Źle się stało, ja to źle oceniam, no oczywiście to jest zawsze decyzja sądu, ale ja mam złą opinię jeśli chodzi o takie podjęcie decyzji. No i druga sprawa to oczywiście świadek, też ujawnienie nazwiska zupełnie niestosowne i to nie powinno mieć miejsca i widzę, że jest to źle oceniane przez środowisko prawnicze. : Pani poseł, czy chciałaby pani wspólnego, teraz jesteśmy w internecie, wspólnego spotkania Ruchu Palikota i Sojuszu Lewicy Demokratycznej? : Wspólnego spotkania? : Tak, znaczy wspólnych obchodów 1 maja, Leszek Miller... : Trudno mi sobie to wyobrazić, przyznam. : Dlaczego? : No wie pani, trudno mi sobie to wyobrazić, bo ja nie bardzo wiem, jak oceniać Ruch Palikota, bo... a czy to jest lewicowa partia? : Mówią, że lewicowa. : Proszę mi odpowiedzieć na pytanie. : Mówią, że lewicowa, tak. : Bo ja nie wiem, może się kiedyś dowiem, jak już będą
mieli skrystalizowane poglądy. Natomiast ja myślę, że to jest pewne pospolite ruszenie, to są ludzie, którzy zostali skrzyknięci przez Janusza Palikota, no zresztą sama nazwa tego pospolitego ruszenia też na to wskazuje i to się może wykrystalizuje. Ale ponieważ Janusz Palikot no na pewno duża indywidualność, bardzo inteligentny człowiek i zdolny polityk ma różne pomysły od dawna, szczególnie potrafi to znakomicie medialnie sprzedać, często przy użyciu różnych gadżetów, co wiemy, że to się dzieje. Natomiast ja nie jestem pewna, czy to jest osoba, która już myśli lewicowo i czy będzie wiarygodna w tym myśleniu lewicowym. : Ale jest wiarygodna dla Aleksandra Kwaśniewskiego, bo to jest jego taki wielki projekt właściwie żeby połączyć te wszystkie siły lewicowe. : No tak, słyszałam, słyszałam, owszem, no bardzo dobrze, że pan prezydent jest aktywny, ja się z tego cieszę, że ma pomysły i chce coś zrobić na lewicy, także chwała i cześć panu prezydentowi. Ja jestem skromną posłanką Sojuszu Lewicy Demokratycznej i
będę robić wszystko żeby wzmacniać swoją partię. Mam nadzieję, że to będzie się poprawiać w tym kierunku, że nasze pomysły będą zyskiwać zwolenników wśród naszych rodaków. Mam nadzieję, że małymi kroczkami pójdziemy w dobrym kierunku. : No dobrze, ale przyjście... : I ja przyznam, że fakt, że Leszek Miller, zresztą fakt różnie oceniany to mam tego świadomość, stanął na czele najpierw klubu, a później partii, na te ciężkie czasy, bo tak to jest, jest rozwiązaniem, które jest akceptowane w SLD. Ja muszę jedno powiedzieć, bo Leszek Miller podlegał przez lata krytyce różnej, w różnych środowiskach, własnych, lewicowych również, ale muszę to powiedzieć, że dzisiaj wykonuje naprawdę ciężką pracę. Więc jeżeli jemu się uda i nam wszystkim, no to będzie bardzo dobrze, zdecydowanie tak. Myślę, że musimy najpierw zbudować swoją, silną pozycję wtedy będziemy mogli rozmawiać z innymi, tak ja to widzę. : No tak, ale 1 maja to miała być taka uroczystość w Sali Kongresowej, to istniała obawa, że Palikot wchłonie SLD przez
to, że razem będziecie świętować? : Wie pani, ja się, ja bym się i tak na pewno nie wybrała, gdyby to było z Palikotem, bo jakoś mi jeszcze ciągle nie do końca po drodze. Bo ja na przykład myślę o osobach, już nazwisk nie będę wymieniać, które startowały w wyborach z SLD i już po zostaniu posłem nagle decydowały się na godzinę przed posiedzeniem klubu powiedzieć, że ani dżuma, ani cholera tylko idzie ktoś do Palikota, ja tego nie toleruję, dla mnie to po prostu było zachowanie zupełnie niegodne, niegodziwe wręcz, bo kandyduje się jako przedstawiciel określonego ugrupowania i ludzie głosują też na tą osobę, bo jest z tego ugrupowania, a potem myk, myk, właściwie bez żadnego uzasadnienia. Bo ja rozumiem taką decyzję wcześniej podjętą, że mówię zmieniam barwy, no ale nie kiedy się zostało posłem tej partii. : Czyli to jest obciążenie Palikota, że przyjmuje takich ludzi. : Dla mnie, to znaczy wie pani, no tak, no bo to, ja po prostu nisko oceniam morale takich osób. No ja mogę dyskutować o poglądach, ale z
ludźmi, którzy są rzetelni. Ja bardzo sobie cenię przyzwoitość charakteru i to niezależnie od tego czy ktoś reprezentuje lewą stronę, prawą stronę, dla mnie pewna przyzwoitość w polityce jest absolutnie rzeczą pierwszoplanową. : A skąd się bierze, zna pani długo Aleksandra Kwaśniewskiego, słabość Aleksandra Kwaśniewskiego do Janusza Palikota. : Nie wiem, nie rozmawiałam z panem prezydentem dawno, więc trudno mi powiedzieć. No wie pani, ja myślę, że jest wiele osób, które nawet fascynują się Januszem Palikotem, bo to jest absolutnie nietuzinkowa osoba i ja to sama przyznaję, że patrzę nieraz z podziwem, ale też jest to taka ryzykowna sprawa, bo on jest trochę nieobliczalny w swoich pomysłach. I być może jest osobą przyciągającą, na pewno i na pewno jest do wykorzystania, ale może potrzeba czasu żeby troszkę się ułożył w tych swoich pomysłach, złagodniał. : A czy Leszek Miller nie powinien podać ręki Markowi Borowskiemu, bo jakoś jest zaciętość w tej materii. : Wie pani, to dla mnie też jest trudna rzecz, to
dla mnie też jest trudna rzecz, bo ja też pana Marka Borowskiego znam od wielu lat, bardzo cenię jego intelekt, to mądry człowiek, natomiast też było mi się trudno pogodzić z pewnymi ruchami, które kiedyś zrobił, które zresztą bardzo negatywnie się odbiły na kondycji Sojuszu Lewicy Demokratycznej i przykre to jest. : Także rozumie pani... : Ja jestem, tak to jeszcze chcę podkreślić, że mam pewne zasady, być może to też jest, wynika z tego, jaki mam charakter, oczywiście ja jestem w polityce tej krajowej bardzo krótko, więc też nie mam prawa dokonywać takich ostatecznych ocen, ale ja bym pewnych ruchów po prostu nigdy nie zrobiła i dlatego pewne zachowania negatywnie oceniam. Ale też, ale też myślę, że czas leczy rany, więc być może, że trzeba pewne rzeczy jednak zamykać i rozmawiać ze sobą. Może potrzeba jeszcze troszkę czasu. : I na koniec pani poseł chciałam się od pani dowiedzieć, czy po tym wszystkim, czego się dowiadujemy po raporcie Jerzego Millera uważa pani, że ten raport jest wiarygodny? : Oj, pani
redaktor, ja już przyznam, że w ostatnim okresie się dwukrotnie wypowiedziałam po chyba rocznej przerwie i przyznam, że najchętniej to bym temat sama zamknęła. Ja chciałam bardzo żeby był wiarygodny ten raport, no ale mam tyle wątpliwości i też już się wypowiadałam na ten temat, choćby w programie Tomasa Lisa, ja byłam przekonana, że również członkowie komisji mówią jednym głosem, a tak się nie dzieje i to mnie zdumiało. Ja, właściwie dzisiaj jestem osobą, która tak naprawdę liczy tylko na prokuraturę, bo to jest jedyny organ w naszym kraju, który – moim zdaniem – może skutecznie i do końca doprowadzić wszystko w sprawie katastrofy smoleńskiej, to może jeszcze potrwać długo, bo jak się pojawiają różne problemy, nawet w pierwszej chwili nawet przez niektórych uważane za niedorzeczne, jak sprawa na przykład ze skrzydłem, no ale nie można też przejść nad tym do porządku dziennego, no jakoś się trzeba do tego ustosunkować, bo nie można mówić, że eksperci ze Stanów to są ludzie, którzy nie mają o niczym bladego
pojęcia. Mimo, że ja sama mam wątpliwości co do słuszności pewnych tez, no to prokuratura musi się z tym zmierzyć i tylko ona już dzisiaj, po tym zamieszaniu jest zdolna do tego żeby zrobić z tym porządek, choć to oczywiście zdaję sobie sprawę, że jeszcze potrwa. Ja wolę żeby to długo trwało, wolę, tylko żeby zostało już zrobione do końca i solidnie. No, a co do komisji, to jak powiedziałam, nawet już nie czytam różnych doniesień, bo byłam zniesmaczona bardzo, kiedy dowiaduję się, że na przykład jest problem z tym kto tak naprawdę uznał, że pan gen. Błasik był osobą w kokpicie i jeszcze prawda w stanie, powiedzmy, spożycia alkoholu, prawda, no jeśli nawet nietrzeźwości, nie ma autora tego, tej tezy. : Znaczy autor nietrzeźwości to jest, Anodina. : Tak, tak, no ale ja mówię : Ale głos generała : Ale również głos generała i został rozpoznany i to był pomysł wypływający od nas, tylko ja mówię o tym, że nie ma autora i jak czytam dzisiaj, że jeden z panów na drugiego zrzuca odpowiedzialność za podanie takiej
informacji, no to przyznam, że jestem mocno zniesmaczona. Dlatego ja już tylko chcę słuchać tego, co ma do powiedzenia prokuratura, nic więcej. : Krzysztof Kwiatkowski w „Tygodniku Powszechnym” ostatnim mówi, że ci, którzy obciążali winą generała powinni przepraszać, przepraszać, przepraszać... : I tak powinno być. Mnie jest szczególnie przykro, bo znam żonę pana generała, mój mąż przecież w okresie, kiedy był ministrem obrony, pracował z nim, wnioskował nawet o gwiazdkę generalską dla niego, więc ja doskonale wiem co pani Błasik czuje i jest mi z tego powodu niezmiernie przykro, nie tylko zresztą mnie i o tym od dawna mówimy, kiedy ta informacja znalazła się w obiegu. Ale wtedy, jak pamiętamy myśmy nie zareagowali tak jak należy, to wszystko było spóźnione, zbyt słabe, także nasz rząd może się, powinien się w piersi uderzyć, premier też, szczególnie może nawet. : Zawiodła się pani na premierze. : Przyznam, że w tej sprawie zawiodłam się, zawiodłam się, chociaż ja naprawdę jestem osobą, która zawsze, jak
myślę z dużą rozwagą podchodzi do różnych działań, ale jak już teraz po prawie dwóch latach dokonuję analizy różnych zachowań i też politycznych, a może nawet przede wszystkim, to za słabo te nasze działania przebiegały, zdecydowanie. I to, że nie prowadziliśmy i nie prowadzimy wspólnie tego postępowania, to niedobrze, źle się stało, bo jednak najlepiej by było, gdybyśmy to razem z Rosjanami robili. Oczywiście ja już nie mówię o tych uwarunkowaniach międzynarodowych, bo podnosi się różne okoliczności, ale trzeba było zrobić wszystko żeby się po prostu politycznie dogadać, drogą dyplomatyczną to by było zdecydowanie najlepsze. Jasne, że niektórzy mówią o tym, że szok wtedy również, to nie tylko dla rodzin, nie tylko dla bliskich, dla wszystkich to był szok. No, ale trzeba było wziąć sprawy twardo i jednak próbować się z Rosjanami dogadać, bo potem no mamy takie efekty, jakie dzisiaj są, nienajlepsze. : I wypadałoby chyba żeby w dwa lata po katastrofie stanął pomnik w Warszawie. : No, tak, ja już o tym
mówiłam. : To by się nic nie stało. : Powiem pani, że pewnie koledzy, bo jeszcze kiedy byłam w radzie Warszawy to też już o tym mówiłam, ale być może, że część osób się na mnie pogniewała z tego powodu, bo ja ostro zareagowałam na to, na pomysł przeprowadzenia sondażu wśród mieszkańców, zupełnie kuriozalnego, to nie jest temat do wyrażania takich opinii, już nie mówiąc o tym, że jak się sformułuje pytanie tak, czy chcesz drugiego pomnika w centrum, no to zdrowy rozsądek nakazuje żeby powiedzieć, że nie chcę. Ale to nie jest temat do takich dyskusji, pomnik na cmentarzu Powązkowskim ma charakter zupełnie inny, to znaczy jest związany po prostu z pochówkiem, nawet jeśli są tam nazwiska wszystkich osób. Ja myślę, że trzeba się z tym zmierzyć, to zależy wszystko od pani prezydent, powinna po prostu tę sprawę załatwić. Trzeba znaleźć miejsce, trzeba to zrobić w taki godny, jawny sposób, trzeba rozpisać konkurs i postawić ten pomnik, bo ja myślę, że to jest rzecz, która, ja oczywiście nie jestem obiektywna, pani
to doskonale wie, że mam do tego bardzo emocjonalny stosunek, ale to nawet już nie chodzi o mojego męża, wszystkie te osoby, które zginęły, wiele zresztą z nich znałam i chciałabym móc postawić lampkę pod pomnikiem żeby uczcić pamięć wszystkich. A cisza zupełna nastała, kompletnie się na ten temat nic nie mówi, pani prezydent się z tego wycofała i jest mi naprawdę niezmiernie przykro z tego powodu. : Dziękuję bardzo, Małgorzata Szmajdzińska, Sekuła-Szmajdzińska była gościem Radia ZET, dziękuje Monika Olejnik. : Dziękuję bardzo.

d17bihe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d17bihe
Więcej tematów