Zatrzymany sprawca alarmu bombowego w stolicy groził użyciem sarinu
30-letni Robert O. w wysłanym do TVN mailu zapowiadał zamach w Warszawie z użyciem gazu bojowego, sarinu. Został zatrzymany jeszcze w czwartek, ale jego mail spowodował w piątek trzygodzinny alarm i blokadę centrum stolicy. Na szczęście żadnej bomby z trującym gazem nie znaleziono. Mężczyźnie będą postawione zarzuty spowodowania powszechnego zagrożenia, za co grozi do 8 lat więzienia.
10.06.2005 | aktual.: 10.06.2005 20:00
Dotarliśmy do osoby, która wysłała maila z informacją o bombie; to Robert O. - powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji, kom. Mariusz Sokołowski. Dodał, że maila wysłano do redakcji TVN, która przekazała sprawę policji. Umożliwiło to dobre przygotowanie akcji w piątek przed 14.00 w rejonie Al. Jerozolimskich i ul. Marszałkowskiej (to właśnie tam mail sugerował wybuch bomb z gazem).
Mężczyźnie - bezrobotnemu z powiatu nowodworskiego - będą postawione zarzuty, prawdopodobnie będzie też wniosek o jego aresztowanie. Prawdopodobnie mógł on nie działać sam. Sprawa jest wyjaśniana. Mieszkanie zatrzymanego przeszukano.
W związku z alarmem przez trzy godziny centrum Warszawy było sparaliżowane. Zamknięcie skrzyżowania spowodowało, że na okolicznych ulicach tworzyły się duże korki. Policja apelowała do kierowców, by omijali ten rejon miasta. Wstrzymano kursowanie metra na całej linii, stacje zamknięto, a pasażerów ewakuowano. W rejon skrzyżowania nie byli wpuszczani też mieszkańcy, którzy musieli poruszać się po centrum pieszo.
Prezydent Warszawy Lech Kaczyński powiedział jeszcze w trakcie trwania alarmu, że informacja o zagrożeniu terrorystycznym dotarła do władz miasta około godz. 13.
Na miejsce przybyli policyjni pirotechnicy, policjanci z oddziału prewencji KSP oraz pozostałe służby ratunkowe, w tym służby ratownictwa chemicznego.
Około godz. 17 policja poinformowała o zakończeniu alarmu - ładunku wybuchowego nie znaleziono. Po godz. 18 ruch w centrum odbywał się już normalnie.