Zatrzymano podejrzanego o przywłaszczenie 1,2 mln zł
Śląscy policjanci zatrzymali w Krakowie
poszukiwanego kilkoma listami gończymi 27-letniego Bartosza B.,
podejrzanego m.in. o przywłaszczenie 1,2 mln zł z przedsiębiorstwa
Grudynia w Opolskiem - poinformował Janusz Jończyk z
zespołu prasowego śląskiej policji.
21.01.2005 | aktual.: 21.01.2005 14:28
Zatrzymany mężczyzna jest synem biznesmena Andrzeja B., który jest jednym z oskarżonych w sprawie Grudyni.
Bartosza B. zatrzymali wczoraj policjanci z zespołu poszukiwań celowych Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach - powiedział Jończyk.
Bartosz B. był od kilku lat poszukiwany listami gończymi przez sądy w Częstochowie i w Rybniku. Był ścigany m.in. dlatego, że nie zgłosił się do więzienia, żeby odbyć orzeczone kary (przez częstochowski sąd został skazany na trzy lata więzienia za napad i kradzież samochodu terenowego wartego 100 tys. zł).
Mężczyzna był też poszukiwany za przywłaszczenie sobie 1,2 mln zł z Przedsiębiorstwa Produkcji Sadowniczej Grudynia SA w Grudyni (Opolskie). Proces oskarżonych o wyprowadzenie mienia z tej spółki toczy się od ubiegłego roku przed sądem w Opolu. Prokuratura zarzuciła im działanie na szkodę spółki, wyprzedawanie majątku zajętego przez komornika oraz przenoszenie majątku do założonych specjalnie firm, w celu uniknięcia egzekucji komorniczej. Wyprowadzoną ze spółki kwotę prokuratura oszacowała na 12 mln zł.
Na ławie oskarżonych w tym procesie zasiadło siedem osób, m.in. ojciec Bartosza Andrzej B. (podejrzany również o inne przestępstwa gospodarcze, groźby karalne i zastraszanie świadków) i znany śląski kardiolog profesor Stanisław P., który był głównym udziałowcem spółki po jej prywatyzacji.
Jak kilka lat temu pisała "Rzeczpospolita", prof. P. miał nie tylko prowadzić interesy z gangsterami, ale też umożliwiać im uchylanie się od wymiaru sprawiedliwości. Kiedy Andrzej B. miał po raz pierwszy trafić do aresztu, do szpitala osobiście zawiózł go profesor. Kardiolog miał także pomóc synom B., skazanym za napad. Po wyroku sądu nie trafili oni do więzienia, bo przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie - jedno z nich wystawiono w klinice prof. P. - pisała gazeta.
Po zatrzymaniu Bartosza B. listem gończym poszukiwana jest jeszcze jedna osoba, zamieszana w wyprowadzenie pieniędzy z Grudyni - były prezes firmy, Robert Piróg.
Działalność oskarżonych rozpoczęła się w 1994 roku. Sprywatyzowana wówczas Grudynia wydzierżawiła od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa (AWRSP) 1210 hektarów gruntów, następnie kupiła 350 ha i zapłaciła pierwszą ratę. To były ostatnie pieniądze, które wpłynęły na konto agencji. W 1999 roku spółka utraciła płynność finansową, mimo to jej władze nie ogłosiły upadłości.
Od roku 1999 zapadały wyroki zasądzające na rzecz AWRSP wielomilionowe zaległe płatności oraz decyzje o zajęciach komorniczych majątku spółki. Oskarżeni za wszelką cenę chcieli nie dopuścić do wyegzekwowania długów. Dlatego zajęty przez komornika majątek ukrywali lub wyprowadzali do założonych specjalnie w tym celu firm. Jedną z nich miał Bartosz B.