Zatrzymano pijanego taksówkarza
Do 3 lat pozbawienia wolności grozi
jednemu z zielonogórskich taksówkarzy, który jadąc po pijanemu
wypadł z drogi i dachował. Po wypadku mężczyzna zgłosił się na
policję z informacją, że skradziono mu samochód. Policja
przedstawiła mężczyźnie zarzuty i zabezpieczyła jego samochód na
poczet przyszłych kar i grzywien - poinformowała Małgorzata Kalinowska z biura prasowego Komendanta Miejskiego
Policji w Zielonej Górze.
Policjanci przedstawili kierowcy trzy zarzuty: prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu, składania fałszywych zeznań i zawiadomienia o przestępstwie, którego nie popełniono.
O zdarzeniu, do którego doszło w nocy z soboty na niedzielę, policję poinformowali mieszkańcy podzielonogórskiej wsi Łężyca. To właśnie ich taksówkarz prosił o pomoc w postawieniu samochodu na koła po dachowaniu. Świadkowie odmówili twierdząc, że nie pomogą pijanemu mężczyźnie i wezwali policję. Wówczas kierowca zbiegł z miejsca wypadku.
Policjanci zabezpieczyli pojazd i szybko ustalili jego właściciela. Niebawem na policję zgłosił się właściciel samochodu i poinformował, że w sobotę był na rodzinnej imprezie, spożywał alkohol i postanowił nocować u swojej siostry. Rano, gdy chciał pojechać do domu, stwierdził, że auto zostało skradzione.
Wersję zdarzeń taksówkarza szybko podważyli świadkowie z Łężycy, którzy rozpoznali pijanego kierowcę, który prosił ich o pomoc po dachowaniu.