PolskaZatruł się lekami, by ułatwić sobie ucieczkę

Zatruł się lekami, by ułatwić sobie ucieczkę

Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zakończyła śledztwo, w którym badała okoliczności związane ze śmiercią świadka ws. gen. Papały - Artura Zirajewskiego, ps. Iwan. W postępowaniu potwierdzono wersję, że Iwan zatruł się lekami, by ułatwić sobie ucieczkę.

28.06.2011 | aktual.: 28.06.2011 15:24

Zirajewski zmarł 3 stycznia ub.r. w gdańskim areszcie śledczym. Przyczyną śmierci był zator tętnicy płucnej. Kilka dni wcześniej trafił do jednego z cywilnych szpitali w Gdańsku, gdzie przewieziono go po zatruciu lekami psychotropowymi.

Jak poinformował na konferencji prasowej Adam Borzyszkowski, naczelnik wydziału śledczego gdańskiej prokuratury okręgowej, która badała sprawę śmierci "Iwana", liczne dowody zebrane w toku postępowania potwierdziły, że Zirajewski sam zażył leki nasenne, by znaleźć się w szpitalu poza aresztem i stamtąd uciec. Wyjaśnił, że wśród dowodów są m.in. zapiski w pamiętnikach, listy "Iwana", a także zeznania współwięźniów.

- Więźniowie, z którymi niedługo przed śmiercią miał styczność Zirajewski, wspominali m.in. o tym, że w ostatnim czasie uczył się on języka angielskiego, w rozmowach często mówił o zagranicy, intensywnie ćwiczył też, by utrzymać się w dobrej kondycji fizycznej - powiedział prokurator.

Borzyszkowski dodał, że wersję planowanej przez Zirajewskiego ucieczki potwierdzała także sylwetka psychologiczna przestępcy opracowana przez krakowski Zakład Psychologii Sądowej Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna. W opinii tej znalazło się m.in. stwierdzenie, że "zatrucie lekami przez Artura Zirajewskiego najprawdopodobniej nie miało na celu dokonania samobójstwa, lecz było związane z dążeniem do realizacji planu uwolnienia się z więzienia".

Jak wyjaśnił Borzyszkowski zażycie przez Zirajewskiego leków psychotropowych pośrednio przyczyniło się do jego śmierci. Efekt działania tych leków (w tym m.in. senność pacjenta) utrudniły lekarzom postawienie prawidłowej diagnozy. Dopiero po śmierci Zirajewskiego okazało się, że był on zakażony gronkowcem złocistym i cierpiał na zakrzepicę, która to spowodowała powstanie zatoru i śmierć.

Prokurator dodał, że w toku postępowania przesłuchano ok. 750 świadków, zebrano też około 20 opinii biegłych różnych specjalności od medycyny sądowej, przez toksykologię czy farmakologię, po psychologię. - Jedna z opinii - przygotowana przez zespół biegłych różnych specjalności medycznych, pozwoliła nam stwierdzić, że w toku leczenia Zirajewskiego nie doszło do zaniedbań czy popełnienia błędu lekarskiego przez osoby zajmujące się tym pacjentem - powiedział Borzyszkowski.

Prokurator wyjaśnił, że śledczym nie udało się ustalić, skąd Zirajewski wziął leki psychotropowe, którymi się zatruł. Z ustaleń prokuratorów wynika, że mógł je otrzymać w paczce albo dostać bądź kupić od współwięźniów. Borzyszkowski dodał, że natrafiono na zaniedbania w kontrolowaniu przez służbę więzienną paczek i korespondencji. W gdańskim areszcie były też nieprawidłowości w kontroli wydawania więźniom leków.

Jak poinformował prokurator, jednemu z osadzonych w areszcie przedstawiono w toku śledztwa zarzut udostępniania innym osobom leków. Inny więzień usłyszał też od gdańskich śledczych zarzut składania fałszywych zeznań. - W obu tych sprawach skierowaliśmy akty oskarżenia - powiedział Borzyszkowski.

Prokurator dodał, że w śledztwie badano kilka wersji zdarzeń związanych z przedawkowaniem przez Zirajewskiego leków psychotropowych. Sprawdzano m.in., czy "Iwan" chciał w ten sposób popełnić samobójstwo oraz czy ktoś chciał go zabić. W toku postępowania nie natrafiono jednak na dowody, które mogłyby potwierdzać wersję inną niż związaną z planowaną ucieczką.

Artur Zirajewski, ps. Iwan, odsiadywał wyrok 15 lat więzienia za działalność w tzw. klubie płatnych zabójców. Pod koniec 2009 r. przebywał w areszcie śledczym w Gdańsku. 28 grudnia trafił na kilka dni do zewnętrznego szpitala z objawami zatrucia lekami nasennymi. Zmarł 3 stycznia ub.r., po powrocie na oddział szpitalny gdańskiego aresztu, wskutek zatoru tętnicy płucnej.

"Iwan" to jeden z głównych świadków w sprawie zlecenia zabójstwa b. szefa policji Marka Papały. Twierdził, że w kwietniu 1998 r. brał udział w spotkaniu w hotelu w Gdańsku, podczas którego szukano kogoś, kto weźmie zlecenie na zabójstwo "głównego psa". Według jego relacji polonijny przedsiębiorca Edward Mazur i gangster Andrzej Z., "Słowik", spotkali się w tym celu z Nikodemem Skotarczakiem, ps. Nikoś, i właśnie z "Iwanem".

Obrońcy Mazura podkreślali, że Zirajewski ułożył sobie w areszcie historię o Mazurze na podstawie prasy i rozmów z oficerami CBŚ, którzy mieli proponować współpracę kilku oskarżonym w gdańskim procesie płatnych zabójców.

Powołany przez prokuraturę biegły psycholog policyjny podważył wiarygodność słów Zirajewskiego i uznał, że "nie spełniają one większości psychologicznych standardów wiarygodności".

M.in. na podstawie zeznań Zirajewskiego prokuratura oskarżyła "Słowika" o nakłanianie za 40 tys. dolarów do zabójstwa Papały. Proces w tej sprawie ruszył w lutym ub.r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie i nadal trwa (drugim oskarżonym jest Ryszard B., który miał obserwować miejsce zabójstwa Papały, a także bezskutecznie nakłaniać w 1998 r., za 30 tys. dolarów, do zabójstwa generała). W procesie nikt nie ma zarzutu zastrzelenia Papały - śledztwo w tej sprawie ciągle trwa.

B. szefa policji zastrzelono 25 czerwca 1998 r. przed blokiem w Warszawie, gdzie mieszkał.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)