Mieli szukać bursztynu. Coraz więcej wątpliwości po akcji w Trójmieście
Po niedzielnej akcji w gdańskim porcie pojawia się coraz więcej wątpliwości. Dwóch z trzech hiszpańskich nurków, którzy mieli szukać w Bałtyku bursztynów, prawdopodobnie opuściło już Polskę. Jak ustaliły lokalne media, łódź nie była zarejestrowana, a w dokumentacji policyjnej zapisano nieaktywne numery telefonów.
W niedzielę, tuż przed godz. 2 w nocy, trójmiejscy ratownicy dostali zgłoszenie o tonącej jednostce w rejonie ujścia Wisły Śmiałej. Po ponad godzinie poszukiwań udało się odnaleźć łódź ok. 2,7 mil morskich (ok. 5 km) na północ od Górek Zachodnich.
Trzech Hiszpanów "poszukiwało bursztynu". Coraz więcej wątpliwości
Na jej pokładzie znajdowało się trzech Hiszpanów, którzy od co najmniej sześciu godzin nurkowali w tym rejonie. Łódź miała awarię układu sterowania.
- Obywatele Hiszpanii byli lekko wychłodzeni, ale nie wymagali hospitalizacji - przekazał w rozmowie z PAP Rafał Goeck, rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR.
Jak wynika z ustaleń portalu trojmiasto.pl, policja sporządziła dokumentację z całego zdarzenia. Hiszpanie mieli zapewniać, że poszukiwali bursztynu. Tylko jeden z nich posiadał przy sobie paszport. Po zebraniu ustnych oświadczeń oraz spisaniu danych i numerów telefonów mężczyźni zostali wypuszczeni.
Dokumentacja zgromadzona przez mundurowych trafiła do Kapitanatu Portu Gdańsk. W sprawie pojawia się jednak coraz więcej wątpliwości.
- Policjanci nie widzieli w tym nic podejrzanego i nie drążyli sprawy. Hiszpanie nie zostali zatrzymani w celu identyfikacji, dalszych wyjaśnień, dlaczego mieli pojazd, prawdopodobnie drona podwodnego na łódce, co tam robili. Sporządzono tylko notatkę - mówi w rozmowie z portalem trojmiasto.pl Cezary Przepiórka, zastępca kapitana Portu Gdańsk.
Przepiórka zwraca uwagę, że w okolicy znajduje się infrastruktura krytyczna (Naftoport), dla którego ogłoszono drugi stopień alarmowy. - To teren portowy, a sytuację polityczną mamy napiętą - podkreśla.
Łódź, którą poruszali się Hiszpanie, nie posiadała żadnych oznaczeń. "Mimo braków w wyposażeniu załoga posiadała drogi sprzęt do nurkowania - w tym najprawdopodobniej skuter podwodny" - pisze portal.
Jak wynika ze słów zastępcy kapitana Portu Gdańsk, numery telefoniczne podane przez Hiszpanów są nieaktywne. Co więcej, jeden z nich był dziesięciocyfrowy (standardowy numer telefonu ma dziewięć cyfr, natomiast zapisany z prefixem do innego kraju powinien składać się z jedenastu cyfr).
Według ustaleń portalu dwóch Hiszpanów najprawdopodobniej opuściło już teren Polski.
Źródło: trojmiasto.pl/PAP