Zaskakujące słowa Lecha Wałęsy. "To on musi być gwiazdą"
Zaskakujące słowa Lecha Wałęsy. Były prezydent oświadczył, że nie weźmie udziału w obchodach rocznicowych 4 czerwca, gdyż jest "umówiony w Mławie" i "nie może tego cofnąć". Dodał, że "to nie jest dzień wolności to jest dzień ograniczonej wolności". Czy oznacza to sensacyjną woltę w jego poglądach? Czy Wałęsa solidaryzuje się z siłami prawicy? Zdaniem Tomasza Łysakowskiego, eksperta ds. marketingu politycznego jego słowa mają podłoże ambicjonalne, a nie ideologiczne.
08.05.2014 | aktual.: 08.05.2014 20:18
- Lech Wałęsa ma takie podejście do różnych imprez, że jeśli nie znajduje się w centrum uwagi, może nie chcieć wziąć w nich udziału. W tym wypadku poczuł, że to nie on będzie gwiazdą. Chciałby, żeby to na niego było skierowane światło reflektorów, nie jest człowiekiem, który chciałby występować w drugim rzędzie za Obamą, ale życzyłby sobie, żeby to amerykański prezydent stał za nim - komentuje specjalnie dla WP.PL Tomasz Łysakowski.
Motywy ambicjonalne w zachowaniu byłego prezydenta dostrzega również Wiesław Władyka, publicysta "Polityki". "Co robić z tym naszym kochanym Wałęsą, który nie traci zdolności do zachowań niekonwencjonalnych i wypowiadania myśli co najmniej bulwersujących? W każdym sezonie z czymś wypali, coś zrobi i powie, po czym najwierniejsi miłośnicy zasług historycznych Wałęsy drapią się z zakłopotaniem w głowę. (...) Gdy tak się staramy, by jakoś znaleźć datę inaugurującą III RP, gdy do Warszawy udaje się na uroczyste 25-lecie ściągnąć liderów Zachodu i demokracji, a przy okazji światu pokazać polskie zasługi i powody do dumy, główny bohater tej historii wybiera się do Mławy. Za dużo jednak w tym ostentacji i chorej ambicji..." - pisze w komentarzu.
Dr Sergiusz Trzeciak, politolog z Collegium Civitas jest zdumiony słowami legendarnego przywódcy "Solidarności" na temat ograniczonej wolności. - Tego typu wypowiedzi nie są nowe, ale przypisuje się je raczej środowiskom prawicowym, które kwestionują ustalenia okrągłego stołu, w wyniku których doszło do wyłonienia sejmu kontraktowego. Patrząc obiektywnie, wyzbywając się emocji, trudno się z tym zdaniem nie zgodzić, bo używamy pewnego skrótu myślowego, mówiąc o wolności w sytuacji, gdy ówczesna ordynacja wyborcza przewidywała z góry podział mandatów między ugrupowaniami postkomunistycznymi a solidarnościowymi - mówi WP.PL specjalista ds. marketingu politycznego.
- Czymś zupełnie innym jest jednak zlekceważenie wizyty prezydenta Obamy i tutaj niestety wychodzą z Lecha Wałęsy jakieś małostkowe ambicje - mówi WP.PL specjalista ds. marketingu politycznego. Dodaje jednocześnie, że Wałęsa jest znany z tego, że nieraz trudno odgadnąć jego intencje i sposób myślenia, dlatego, co dokładnie nim kierowało przy okazji tej wypowiedzi, wie tylko on sam.
"Wałęsa. Człowiek z Mławy"
Wypowiedź Wałęsy wywołała burzę w mediach społecznościowych. Dziennikarz Michał Majewski na Twitterze skomentował to krótko: "Wałęsa. Człowiek z Mławy". Stanisław Janecki napisał z kolei: "Wałęsa będzie 4 czerwca w Mławie, bo tak się umówił i Obama oraz goście Nagrody Solidarności mogą się gonić. Widocznie tronu nie zapewnili". Cezary Kaźmierczak: "Wałęsa nie będzie na wręczeniu Nagrody Solidarności Mustafie Dżemilowowi. Do Mławy jedzie. Żenada, ten nasz 'eksportowy' towar".
Wałęsa, który był gościem środowych "Faktów po Faktach" przyznał, że nie wie jeszcze, na jakich zasadach będzie uczestniczyć w obchodach 4 czerwca - 25 rocznicy częściowo wolnych wyborów parlamentarnych w Polsce. Z okazji obchodów do Polski przylatuje prezydent USA Barack Obama i prezydent Francji Francois Hollande.
- Mam tu problem, bo jestem umówiony w Mławie czwartego. Od 18:00 wprawdzie, więc będę musiał to spasować. Albo trzeciego albo inny dzień. Nie mogę tego cofnąć - stwierdził Wałęsa w "Faktach po Faktach". - Będę, ale w godzinach, które mi odpowiadają - zapowiedział. Szef Instytutu im. Lecha Wałęsy Piotr Gulczyński wyjaśniał w czwartek: były prezydent "użył skrótu i jak go ktoś zaprosi na uroczystości oficjalne w Warszawie, to zdąży i będzie".
- Ja 4 czerwca tak nie do końca obchodzę bo to była ograniczona wolność. Ogromny krok w kierunku wolności, ale jutro młode pokolenie powie: "jak oni mogli zgodzić się na jakąś ograniczoną wolność. Wolność jest albo jej nie ma" - tłumaczył Wałęsa. - To nie jest dobra data. Obchodzimy ją bo tak się umówiliśmy. To nie jest dzień wolności to jest dzień ograniczonej wolności. Trzeba by wybrać lepszy dzień, który byłby bardziej czytelny - stwierdził.
Nieobecność Wałęsy na obchodach - jeżeli faktycznie zdecyduje się w nich nie uczestniczyć - może mieć wymiar symboliczny. Relacje między byłym prezydentem RP a lokatorem Białego Domu nie są najlepsze. Kiedy Barack Obama odwiedził Polskę w 2011 roku, Wałęsa odrzucił propozycję spotkania z prezydentem USA. W odwecie rok później amerykańska administracja nie zgodziła się na odbiór przez Wałęsę Medalu Wolności nadanego pośmiertnie Janowi Karskiemu.
(js)