Zadzwonił i totalnie zaskoczył prowadzących. Co tam się wydarzyło?
Wokół satyrycznego programu "Szkło kontaktowe" zrobiło się wyjątkowo głośno po fali odejść prowadzących. W ostatnim odcinku doszło do zaskakującej sytuacji. Tym razem prowadzących zaskoczył dzwoniący słuchacz.
07.07.2023 | aktual.: 07.07.2023 05:39
"Szkło kontaktowe" znane jest w konwencji, polegającej na tym, że słuchacze dzwonią i komentują zazwyczaj bierzącą sytuację polityczną. Tym razem nie było inaczej. Jednak pan Jan, który zadzwonił do studia niewiele mówił, bo zaskoczył prowadzących... śpiewem.
- Motto Donalda Tuska "Tylko scementowana opozycja może przejąć rządy", czyli... - zaczął słuchacz. Potem zaczął coraz głośniej śpiewać: "Pozbyć się PiS-u i weta prezydenta". Wykorzystał na to cały przysługujący mu w programie czas. Prowadzący nie mogli się powstrzymać od śmiechu. "W zasadzie nie wiemy, co się tu właśnie przed chwilą wydarzyło" - skomentowano na profilu programu na Twitterze.
Fala odejść ze "Szkła kontaktowego"
Z programu "Szkło kontaktowe" niedawno odszedł Krzysztof Daukszewicz. W ramach solidarności z nim odchodzą kolejni prowadzący.
- W ramach solidarności z nim zrezygnował też z występów w naszym programie Robert Górski. Jest jeszcze trzecia osoba, która podjęła podobną decyzję - to Artur Andrus - tłumaczył ostatnio na antenie Tomasz Sianecki.
- To, że my tutaj jesteśmy, to nie znaczy, że się z Krzysztofem Daukszewiczem nie solidaryzujemy. Wprost przeciwnie. Jesteśmy tu dlatego, że "Szkło" jest pewną wartością, której będziemy bronić. Jeśli chodzi o naszych kolegów, to możemy im z tego miejsca serdecznie podziękować - dodał.
Przypomnijmy, że Daukszewicz zniknął z programu TVN24 po słowach, które wypowiedział w jednym z odcinków. Krzysztof Daukszewicz oraz Tomasz Sianecki przywołali w nim w żartobliwym tonie wypowiedzi polityków PiS dotyczących osób transpłciowych. Po zakończeniu materiału prowadzący połączyli się z dziennikarzem Piotrem Jaconiem, ojcem transpłciowego dziecka. - A jakiej płci on dzisiaj jest? - zapytał w tym samym momencie Daukszewicz.
W rozmowie z Wirtualną Polską Daukszewicz powiedział, że "reakcja była szybsza, niż myślimy". - Po tym, jak to powiedziałem, zrozumiałem, jaką Piotrek ma sytuację w rodzinie - mówił. Przyznał, że "palnął głupotę".