PolskaZarzuty wobec b. wiceprezydenta Szczecina

Zarzuty wobec b. wiceprezydenta Szczecina

Prokuratura Okręgowa w Szczecinie postawiła
byłemu wiceprezydentowi miasta Dariuszowi W. zarzuty w związku
ze sprawą zerwania przez Szczecin umowy z niemiecką firmą
dotyczącej sprzedaży gruntu. Miasto straciło przez to około 10 mln
zł.

02.08.2004 | aktual.: 02.08.2004 14:46

Jak poinformowała rzeczniczka prokuratury Anna Gawłowska-Rynkiewicz, zarzuty dotyczą niedołożenia należytej staranności przy zarządzaniu mieniem i ochroną mienia gminy, co doprowadziło do podjęcia uchwały, na mocy której unieważniono rokowania na sprzedaż nieruchomości.

Dariuszowi W. grozi od roku do 10 lat więzienia.

Zarząd miasta podczas pierwszej prezydentury Mariana Jurczyka w grudniu 1998 roku podjął uchwałę, na mocy której unieważniono rokowania dotyczące sprzedaży nieruchomości spółce Euroinvest Saller. Skutkiem tego było zasądzenie od miasta w grudniu ub.r. przez Sąd Najwyższy odszkodowania 5 mln zł z ustawowymi odsetkami i pokrycia kosztów procesów, co dało blisko 10 mln zł. Sąd uznał bowiem, iż umowę z firmą zawarto skutecznie, a odstępstwo od niej, skutkujące jej zerwaniem, było nieuzasadnione.

Na prośbę prokuratury materiały w tej sprawie zbierała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Cała sprawa zaczęła się w październiku 1998 roku, kiedy to władze Szczecina ogłosiły przetarg w formie rokowań na sprzedaż działki. Jednym z warunków postawionych przez miasto było wpłacenie zaliczki w wysokości 5 mln zł. Firma Euroinvest Saller wpłaciła ją, a po uzgodnieniu protokołu, który mówił o sprzedaży działki za 13 mln zł - zaliczka została przekształcona w zadatek. W listopadzie 1998 r. spółka wpłaciła brakującą kwotę.

Niedługo później ówczesny zarząd Szczecina unieważnił jednak przetarg, argumentując m.in., że niemiecka firma, jako spółka z obcym kapitałem, nie ma zgody Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na zakup ziemi w Polsce. Zarząd Szczecina zwrócił spółce 13 mln zł i ponownie ogłosił przetarg.

Tymczasem spółka Euroinvest Saller złożyła pozew w sądzie, domagając się zwrotu zadatku, ale już w podwójnej wysokości. Zdaniem Niemców negocjacje zerwano bez podstawy prawnej, a gmina nie przystąpiła do umowy notarialnej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)