"Zarzuty w sprawie LFO są bezpodstawne i krzywdzące"
Zarzuty, które postawił mi prokurator w związku ze sprawą Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO) są bezpodstawne i krzywdzące - oświadczyła w czwartek na konferencji prasowej b. wiceminister finansów Halina Wasilewska-Trenkner.
W środę Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu, postawiła Wasilewskiej-Trenkner (obecnie członkowi Rady Polityki Pieniężnej) zarzut niedopełnienia obowiązków. Według prokuratury, w czerwcu 1997 r. parafowała ona projekt umowy, czym doprowadziła do udzielania gwarancji spółce LFO. Poprzez to działanie Skarb Państwa stracił - zdaniem prokuratury - blisko 61 mln zł.
Cała procedura przyznania gwarancji państwa inwestorom LFO przebiegła zgodnie z prawem - powiedziała Wasilewska-Trenkner. Jak zapewniła, parafowała projekt umowy dopiero po zapoznaniu się z opiniami dwóch grup ekspertów oraz po tym, jak przyznanie gwarancji spółce pozytywnie zaopiniował rząd.
Wyjaśniła, że gwarancje dla spółki LFO przyznano dlatego, że było to przedsięwzięcie bardzo potrzebne polskiej służbie zdrowia i nowatorskie technologicznie. Ponadto samo laboratorium miało powstać na terenie dotkniętym wysokim bezrobociem.
Dodała, że gwarancje skarbu państwa przyznaje się z zasady inwestycjom obarczonym ryzykiem. Nie można więc się dziwić, że niektóre z nich nie przynoszą spodziewanych efektów. Nie jest to jednak jednoznaczne z tym, że przed udzieleniem poręczenia rząd nie wierzył, że budowa laboratorium dojdzie do skutku.
Gdybyśmy wiedzieli, że to przedsięwzięcie się nie uda lub, że jest nieuczciwe, żaden z ekspertów ani Rada Ministrów nie zgodziliby się rekomendować ministrowi finansów poręczenia - dodała.
Jak podkreśliła, sprawę już wcześniej badała prokuratura, która uznała, że nie ma potrzeby wszczynać śledztwa przeciwko urzędnikom państwowym.
Zapytana, czy rozważa zawieszenie swojej pracy w Radzie Polityki Pieniężnej na czas śledztwa prokuratury, odpowiedziała, że nie ma takiego zamiaru.
Jestem tylko podejrzana, jeszcze nikt nie uznał mnie za winną. Ja sama winną nie jestem. Wobec czego nie uważam za wskazane wycofywać się z działalności, którą prowadzę - podkreśliła.
Biuro prasowe NBP podało w środowym oświadczeniu, że samo przedstawienie zarzutów nie jest podstawą do odwołania członka Rady Polityki Pieniężnej (RPP).
Spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 roku na budowę fabryki 32 mln dolarów kredytu. Udzieliło go konsorcjum bankowe, na którego czele stał Kredyt Bank. Gwarancji w 60 proc. udzielał ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Spółka dostała 32 mln dolarów pożyczki, z czego wykorzystała 21 mln. Zamiast fabryki wybudowano tylko dwie hale. Produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Banki wyegzekwowały już od Skarbu Państwa prawie 61 mln zł.