Zarzuty dla matki dziecka zamkniętego w mieszkaniu
O narażenie syna na niebezpieczeństwo utraty zdrowia oskarżyła krakowska prokuratura 25-letnią Dominikę B., która w sierpniu zostawiła 3-letniego syna samego w mieszkaniu - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska.
O sprawie powiadomił krakowską policję 16 sierpnia ojciec dziecka, który od kilku dni bezskutecznie próbował dostać się do mieszkania i skontaktować z matką chłopca. Po wejściu do zamkniętego mieszkania na jednym z krakowskich osiedli funkcjonariusze znaleźli leżącego na łóżku trzyletniego chłopca. Dziecko ze śladami zaniedbań przewieziono do szpitala. Po zbadaniu przez lekarzy zostało przekazane pod opiekę ojcu.
Matka po powrocie do mieszkania została zatrzymana przez policję. Prokuratura oskarżyła ją o to, że od 8 listopada 2008 roku do 16 sierpnia 2013 wbrew ciążącemu na niej obowiązkowi opieki nad synem naraziła go na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w ten sposób, iż nie zapewniła mu należytych warunków sanitarnych i opieki w miejscu zamieszkania, a w dniu 16 sierpnia pozostawiła go przez dłuższy czas w zamkniętym mieszkaniu bez opieki i nadzoru.
Jak ustaliła prokuratura, od lutego 2009 r. nadzór nad rodziną sprawowali pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krakowie. Początkowo pomoc MOPS miała charakter rzeczowy i pieniężny (wydawanie darmowej żywności, wypłata zasiłków, opłacanie rachunków za prąd etc.), następnie pracownicy MOPS zainteresowali się także losami syna oskarżonej i warunkami, w których przebywa.
W marcu 2013 sąd ograniczył Dominice B. władzę rodzicielską poprzez ustanowienie nadzoru kuratora sądowego. Zobowiązał ją także do nawiązania współpracy z pielęgniarką środowiskową oraz z pracownikami MOPS oraz do systematycznego informowania kuratora sądowego o wynikach współpracy.
Jednak - według ustaleń prokuratury - matce udawało się zataić sytuację bytową syna przed zainteresowanymi osobami. Wynikało to stąd, iż oskarżona nie wpuszczała nikogo do mieszkania, natomiast stawiała się na wezwania MOPS-u i policji. Sprawiała wówczas bardzo dobre wrażenie, również syn wyglądał na czyste i zadbane dziecko.
16 sierpnia do MOPS-u zadzwoniła babcia dziecka z informacją, że od dłuższego czasu nie ma kontaktu z córką i nie może dostać się do jej mieszkania. Razem z ojcem dziecka i pracownikami MOPS wezwali policję i straż pożarną. Po otwarciu drzwi zastali w mieszkaniu brud i nieporządek. Na wersalce leżał apatyczny chłopczyk. Po przewiezieniu do szpitala lekarza stwierdzili, że stan zdrowia chłopca był ogólnie dobry, ale były zaniedbania w higienie. Nie miał w organizmie narkotyków ani leków uspokajających czy nasennych.
Dominika B. przyznała się do zarzutu i skorzystała z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Grozi jej kara pozbawienia wolności do lat pięciu.