Zarzuty dla dwóch osób w śledztwie dot. szpitala MON
W śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w
Wojskowym Instytucie Medycznym (WIM) w Warszawie przy ul. Szaserów
przedstawiono zarzuty dwóm osobom - poinformował w
komunikacie p.o. warszawski wojskowy prokurator
okręgowy Jarosław Hołda.
04.07.2007 | aktual.: 04.07.2007 21:01
Jak wynika z komunikatu, zarzuty w śledztwie prowadzonym przez Centralne Biuro Antykorupcyjne przedstawiono gen. brygady w stanie spoczynku Romanowi K. oraz płk. rezerwy Sławomirowi Ch. Prokuratura zarzuca im, iż przekroczyli swoje uprawnienia w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez inne osoby w trakcie procesu przekazywania Agencji Mienia Wojskowego w Warszawie części nieruchomości należącej do WIM przy ul. Szaserów. Grozi im kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat.
CBA prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości w szpitalu MON przy ul. Szaserów od grudnia 2006 r. na zlecenie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Do tej pory (łącznie ze środowymi - PAP) postawiono zarzuty trzem osobom.
Śledztwo zostało wszczęte w związku z materiałem dowodowym zgromadzonym przez żandarmerię, który liczy ponad 20 tomów akt.
Wyciągnięcie konsekwencji wobec winnych - jeżeli zarzuty dotyczące nieprawidłowości potwierdzą się - zapowiadał dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego płk prof. Waldemar Banasiak.
Według niego, przeprowadzona w sierpniu ub. roku wewnętrzna kontrola wykazała, że nieprawidłowości dotyczyły kilkudziesięciu osób, kilka z nich zostało już odwołanych z zajmowanych stanowisk. Dotyczyły one - jak zaznaczył - m.in. błędnego podejmowania decyzji i nieprzestrzegania prawa związanego z przetargami. Jego zdaniem, trudno jednoznacznie ocenić, czy w szpitalu doszło do przypadków korupcji. Każda z osób ma po kilkanaście zarzutów postawionych, ale bez jakichś końcowych, ostatecznych wniosków - powiedział Banasiak. Część spraw została skierowana do prokuratury.
Wewnętrzna kontrola w Instytucie Medycznym i Centralnym Szpitalu Klinicznym MON rozpoczęła się w sierpniu 2006 r. Przeprowadzono ją, ponieważ pojawiły się informacje, że w obu instytucjach mogło dojść do nieprawidłowości. Kontrolą objęto nie tylko dokumentację medyczną pacjentów, ale także m.in. liczono, czy zgadzają się liczby ampułek leków na oddziałach, przeglądano dokumentację związaną z przetargami i innymi wydatkami. Wyniki kontroli zostały jednak utajnione.
O śledztwie CBA w szpitalu MON napisał na stronach internetowych tygodnik "Wprost". Według tygodnika, zarzuty korupcji mogą zostać postawione nawet kilkunastu lekarzom, a w najbliższych dniach możliwe są pierwsze zatrzymania w tej sprawie.
Według tygodnika, w latach 2000-2006 w szpitalu funkcjonował korupcyjny układ, który w istocie zastąpił oficjalne procedury dostępu do usług medycznych. Obserwowani przez CBA lekarze za operację żądali od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych, za zakwalifikowanie do skomplikowanego zabiegu średnio 1 tys. zł, tyle samo wynosiła stawka za skierowanie na specjalistyczne badanie. Do szpitala MON za łapówki mieli trafiać także gangsterzy.