PolskaZarzuty dla detektywa Krzysztofa R. za akcję w szkole

Zarzuty dla detektywa Krzysztofa R. za akcję w szkole

Prokuratura Rejonowa w Rybniku przedstawiła detektywowi Krzysztofowi R. zarzuty związane z ubiegłoroczną akcją pracowników jego Biura Doradczego w szkole w Książenicach k. Rybnika (Śląskie). Wnioskowała też o zawieszenie - do czasu wyjaśnienia sprawy - jego licencji detektywistycznej.

23.03.2006 18:30

Krzysztof R. nie zgadza się z zarzutami i deklaruje "honorowe" - jak powiedział - oddanie swojej licencji prokuraturze. Ocenia przy tym, że do faktycznego odebrania mu licencji "daleka droga". Detektyw nie uczestniczył osobiście w akcji w szkole, a stawiane mu zarzuty dotyczą przygotowań do niej, podczas których - według prokuratury - naruszono prawo.

Pracownicy firmy detektywa, działając na zlecenie matki 7- letniego Krzysia, w październiku 2005 r. bezprawnie - w ocenie prokuratury - wdarli się do szkoły w Książenicach, w której uczył się mieszkający wtedy z ojcem chłopiec. Pojawienie się ludzi detektywa w czarnych kamizelkach wywołało w klasie panikę.

Matka, wspomagana przez pracowników detektywa - mimo protestów nauczycielki i dyrektorki szkoły - wyprowadziła z lekcji chłopca. Powoływała się przy tym na wyrok sądu, który przyznawał jej prawo opieki nad dzieckiem, mimo że jego egzekwowanie jest prawnie zastrzeżone tylko dla organów państwowych.

Jak poinformowała szefowa prowadzącej tę sprawę Prokuratury Rejonowej w Rybniku, Bernadeta Breisa, detektywowi przedstawiony został zarzut, że przed akcją w szkole kierował wykonaniem przez pięciu swoich pracowników usług detektywistycznych polegających m.in. na uzyskaniu informacji o szkole i miejscu zamieszkania dziecka.

Drugi zarzut postawiony Krzysztofowi R. dotyczy pomocy w przestępstwie swoim pracownikom. Według prokuratury, detektyw - poprzez zatrudnienie ich w biurze doradczym - pomógł im wykonywać czynności detektywistyczne w ramach prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej, mimo że nie posiadali wymaganej licencji.

Po postawieniu zarzutów, wystąpiliśmy już o pozbawienie go licencji detektywa - w tej sprawie kompetentne jest ministerstwo spraw wewnętrznych, albo stosowny komendant wojewódzki policji - zaznaczyła Breisa. Jak dodała, podejrzanemu może grozić do trzech lat pozbawienia wolności.

Według Krzysztofa R. postawione mu zarzuty są bezpodstawne, ponieważ, jak zaznaczył, ani on, ani jego pracownicy nie wykonywali w tej sprawie żadnych czynności detektywistycznych. Udzieliliśmy matce asysty, tak jak robiliśmy to wielokrotnie, działając na podstawie wyroku sądowego, który był wyrokiem prawomocnym. Matka praktycznie trzy lata była odizolowana od dziecka, a organa do tego upoważnione nie były w stanie w jakikolwiek sposób jej pomóc - powiedział detektyw.

Jestem w stanie honorowo oddać moją licencję prokuraturze, ale nie prokuratura jest decydentem, jeśli chodzi o odbieranie licencji, tylko minister spraw wewnętrznych. A to jeszcze jest daleka droga - zaznaczył.

Prócz zarzutów przedstawionych detektywowi, rybnicka prokuratura postawiła wcześniej zarzuty matce 7-letniego Krzysia oraz pracownikom Biura Doradczego Rutkowskiego.

Matce chłopca zarzucono zlecenie pracownikom R. wykonania wyroku sądu, mimo że prawnie jest to zastrzeżone tylko dla organów państwowych; pracownikom detektywa - nieprawne wykonywanie usług detektywistycznych, wdarcie się na teren szkoły oraz stosowanie przemocy fizycznej wobec jej pracowników broniących chłopca. Podejrzani pracownicy nie przyznali się do winy i - tak jak ich szef - uważają, że działali w granicach prawa. Rodzice uczniów, którzy przebywali wtedy w klasie, oraz biorący udział w zajściu pracownicy szkoły domagają się od firmy Rutkowskiego łącznie 80 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za wyrządzoną im krzywdę.

Jak zapowiedziała prokurator Breisa, akt oskarżenia w tej sprawie trafi do sądu jeszcze w tym miesiącu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)