Zarzut dla b. dyrektora w MSWiA Tomasza Serafina
Warszawska prokuratura okręgowa postawiła b. urzędnikowi MSWiA Tomaszowi Serafinowi zarzut nakłaniania b. komendanta warszawskiego komisariatu kolejowego do tego, by wydał dwojgu funkcjonariuszom polecenie odwiezienia go do domu. Policjanci w drodze powrotnej zginęli w wypadku drogowym.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/zaginieni-policjanci-nie-zyja-6038682256987265g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/zaginieni-policjanci-nie-zyja-6038682256987265g )
Samochód policjantów wyłowiony z rozlewiska
O postawieniu zarzutu Tomaszowi Serafinowi poinformował rzecznik prokuratury Maciej Kujawski. Jak wyjaśnił, prokuratura uznała, że Serafin działał w ten sposób na szkodę interesu publicznego. Teraz grozi mu do trzech lat więzienia.
Tomasz S. nie przyznał się do winy, złożył jednak obszerne wyjaśnienia - powiedział Kujawski.
Jeszcze w grudniu zarzut w tej sprawie usłyszał b. komendant warszawskiego komisariatu Waldemar P. - dotyczy on przekroczenia uprawnień poprzez wydanie policjantom - sierżant Justynie Zawadce i mł. aspirantowi Tomaszowi Twardo - niezgodnego z procedurami polecenia odwiezienia do domu urzędnika.
Kujawski wyjaśnił też, że zebrany dotychczas materiał dowodowy nie pozwala na postawienie w tej sprawie zarzutów innym osobom. Śledztwo jednak nadal trwa, a prokuratura czeka m.in. na wyniki kontroli prowadzonej przez Komendę Stołeczną Policji, a dotyczącej wykorzystywania policyjnych samochodów do prywatnych celów i na opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej oraz wypadków.
Policjanci zginęli w nocy 2 grudnia, wracając po odwiezieniu Serafina z Siedlec do Warszawy. Ich samochód wpadł do rozlewiska rzeki Kostrzyń. Z ustaleń ekspertów wynika, że w chwili tragedii w miejscu, gdzie doszło do wypadku, były bardzo trudne warunki drogowe - m.in. gołoledź. Samochód policjantów, chociaż nie jechał z nadmierną prędkością, prawdopodobnie wpadł w poślizg. Okoliczności śmierci policjantów wyjaśnia nie tylko warszawska Prokuratura Okręgowa, ale też biuro Spraw Wewnętrznych KGP.
Serafin podał się do dymisji 4 grudnia ub.r. Wicepremier, szef MSWiA Ludwik Dorn przyjął ją i zdecydował o powrocie b. urzędnika do policji, skąd wcześniej oddelegowano go do pracy w ministerstwie. To pozwoliła na wszczęcie wobec niego postępowania dyscyplinarnego. Szef policji Marek Bieńkowski zawiesił go też w obowiązkach służbowych.
Serafin podał się do dymisji 4 grudnia ub.r. Wicepremier, szef MSWiA Ludwik Dorn przyjął ją i zdecydował o powrocie byłego urzędnika do policji, skąd wcześniej oddelegowano go do pracy w ministerstwie.
Natychmiast gdy (Serafin) wrócił do policji, na polecenie komendanta głównego Marka Bieńkowskiego wszczęto wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Został też zawieszony w czynnościach służbowych - powiedział rzecznik szefa policji Zbigniew Matwiej. Oznacza to m.in., że Serafin nie może wykonywać obowiązków służbowych i otrzymuje połowę wynagrodzenia.
Matwiej powiedział też, że trwa śledztwo Biura Spraw Wewnętrznych KGP, wyjaśniające okoliczności śmierci funkcjonariuszy, nie chciał jednak ujawnić szczegółów. Gdy się zakończy, poinformujemy opinię publiczną o jego wynikach - dodał.
Waldemar P. został zdymisjonowany 3 grudnia.
Asp. Twardo 23 grudnia ukończyłby 33 lata. Pozostawił żonę i trzyletnią córkę. Do służby wstąpił w listopadzie 2002 r. Od początku pracował w Komisariacie Kolejowym Policji w Warszawie w sekcji prewencji. W październiku 2005 r. został podoficerem.
Zawadka 17 września skończyła 28 lat. Do służby wstąpiła w sierpniu 2005 r. po ukończeniu studiów na Wydziale Resocjalizacji. Była funkcjonariuszem Oddziału Prewencji Policji w Warszawie. W sierpniu 2006 r. zaczęła służbę w Komisariacie Kolejowym Policji w Warszawie.