Zarobki w NBP. Dwórka prezesa zarabia więcej niż dyrektor zarządzający rezerwami państwa
Nawet dyrektor NBP odpowiadający za inwestowanie strategicznymi rezerwami państwa, wartymi 120 mld dolarów, nie zarabia tyle, co "dwórka prezesa" Martyna Wojciechowska.
Ujawniona tabela zarobków dyrektorów oraz menedżerów Narodowego Banku Polskiego miała ostudzić emocje wokół zaskakująco wysokiej pensji Martyny Wojciechowskiej, przedstawianej w mediach jako "dwórka prezesa". Stało się coś zupełnie innego. Właśnie teraz opinia publiczna dowiedziała się, że żaden fachowiec w NBP, nawet najtęższe głowy od złota, systemu pieniężnego czy IT nie są tak hojnie wynagradzane jak dyrektorka Departamentu Komunikacji i Promocji.
Dyrektor, który zarządza startegicznymi rezerwami
Donald Malicki, dyrektor departamentu operacji zagranicznych, odpowiada za inwestowanie i zarządzaniem rezerwami dewizowymi oraz złotem. Ten majątek wyceniany jest na prawie 120 mld dolarów. Ukończył Szkołę Główną Handlową i w NBP pracuje od 11 lat. W branży mówi się, że to jeden z lepszych fachowców od rynku złota. Rzadko udziela wywiadów. Mogliśmy go poznać, gdy tłumaczył, dlaczego NBP trzyma 100 ton złota w Bank of England, oraz jak można na tym zarabiać.
Departament Malickiego odpowiada za wymienialność złotego. Zarządzane przez niego rezerwy mogą być wykorzystywane do interwencji na polskim rynku walutowym. Ponadto praca tego departamentu przekłada się na "wiarygodność kredytową kraju na arenie międzynarodowej" - czytamy w opisie stanowiska.
Średnia pensja Malickiego jest o 10 tys. zł niższa niż Martyny Wojciechowskiej. Ta z kolei z wykształcenia jest magistrem filologii rosyjskiej. Do maja 2018 roku była radną sejmiku województwa mazowieckiego z listy Prawa i Sprawiedliwości. Opisywaliśmy jej nikłe dokonania w polityce.
Stanowisko Martyny Wojciechowskiej w NBP łączy się z pensją 49,5 tys. zł brutto miesięcznie. W opisie zadań kierowanego przez nią departamentu znajduje się kreowanie polityki informacyjnej NBP, tworzenie i realizacja strategii marketingowej banku. Jej departament nie zajmuje się kluczowymi dla działalności banku centralnego dziedzinami (to robią właśnie dyrektorzy tzw. departamentów merytorycznych).
- Osoby o wysokim poziomie kompetencji mogą czuć się pokrzywdzone - podsumowuje sprawę Hanna Gronkiewicz-Waltz była prezes Narodowego Banku Polskiego.
Zobacz także: Są wściekli na PiS, bo czują się oszukani. Zapowiadają protesty
Dyrektor od kryzysu
Prawie 16 tys. zł mniej zarabia inny z kluczowych pracowników NBP, szef Departamentu Zarządzania Ryzykiem Finansowym. Tę funkcję pełni Juliusz Jabłecki, którego departament opracowuje zasady zarządzania rezerwami dewizowymi NBP oraz kontroluje politykę pieniężną.
Skracając jego złożone zadania, kiedy nadchodzi kryzys finansowy, to właśnie on ma pierwszy wiedzieć, że muzyka przestaje grać. Wcześniej pracował w Banku Pekao SA, ma tytuł naukowy doktora, jest adiunktem na Uniwersytecie Warszawskim. W 2010 roku zwyciężył w konkursie na najlepszą pracę magisterską z zakresu nauk ekonomicznych.
Dyrektor od banknotów i złota w skarbcu
15 tys zł mniej niż "dwórka prezesa" zarabia najważniejsza osoba w Polsce od pieniędzy - tych papierowych oraz monet, które nosimy w portfelach. To właśnie Barbara Jaroszek dyrektor Departamentu Emisyjno-Skarbcowego sprawdza, ile dokładnie w obiegu znajduje się banknotów oraz w jakim są stanie.
Jej departament odpowiada m.in. za wycofywanie zużytych banknotów z rynku i emisję nowych papierków. Ilekroć wypłacacie z bankomatu pachnące nowością pieniądze, pośrednio jest to zasługa dyrektor Jaroszek. Jej zespół administruje zawartością skarbca NBP, złożonymi w nim sztabami złota i innymi szlachetnymi kruszcami.
Najlepiej chodzić za prezesem
To tylko zaledwie trzy przykłady, że w NBP bardziej opłaca się nosić papiery za prezesem niż zajmować strategicznymi sprawami finansów Polski. Co wiemy o Wojciechowskiej? Dziennikarze namierzyli ją, gdy asystowała Glapińskiemu podczas przesłuchania w prokuraturze, chodziła za nim krok w krok na Kongresie 590 oraz otwierała drzwi do siedziby PiS na Nowogrodzkiej w Warszawie.
Mniej od niej zarabia szef IT, szef departamentu odpowiadającego za sprawność bankowego systemu płatniczego, dyrektor od innowacji i jeszcze kilkunastu innych menedżerów.
Druga z "dwórek prezesa" Kamila Sukiennik kieruje gabinetem Adama Glapińskiego. W 2018 mogła pochwalić się średnią pensją w wysokości 42 tys. zł miesięcznie. Pod względem zarobków przewyższa 21 dyrektorów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl