"Zaproszenie Tuska do Katynia to szyderstwo Kremla"
- Zaproszenie do Katynia Donalda Tuska to ze strony Kremla zabieg, by obniżyć rangę uroczystości jedynie do szczebla premierów - powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową Nikita Pietrow, rosyjski historyk i wiceszef Memoriału. - Dla mnie to szyderstwo Kremla - zaznaczył.
04.02.2010 | aktual.: 04.02.2010 10:23
Pietrow jest autorem wielu książek na temat stalinowskich zbrodni, w tym wydanej przez Memoriał - organizację pozarządową dokumentującą zbrodnie stalinowskie i broniącą praw człowieka w Rosji - pracy "Kto kierował NKWD w latach 1934-41", zawierającej biogramy głównych oprawców z NKWD. Teraz pracuje nad książką przedstawiającą katów NKWD z Katynia.
Premier Rosji Władimir Putin zaprosił premiera Polski Donalda Tuska do Katynia...
Nikita Pietrow: Jest to przebiegłe posunięcie Kremla, które ma na celu obniżenie rangi uroczystości upamiętniających tę tragiczną rocznicę. Wszak na uroczystości do Katynia mógłby przyjechać prezydent Polski. A tak Kreml daje do zrozumienia, że można się ograniczyć do szczebla premierów.
Myślę, że ze strony Kremla nie zostanie tam powiedziane nic nowego. Putin powie to, co mówił już we wrześniu zeszłego roku w Gdańsku - że jest to tragiczna data, łącząca dwa narody.
Z mojego punktu widzenia to szyderstwo. Śledztwo zakończono sześć lat temu, a opinia publiczna w naszych krajach do dzisiaj nie została zapoznana z jego rezultatami. Ujawniona została tylko część akt. Nie odpowiedziano na podstawowe pytania - jak i kto? Przede wszystkim - kto ponosi odpowiedzialność? Jest to kpina z rosyjskiego prawa.
Czy to oznacza, że nie można liczyć na to, iż w ślad za wspólnym uczczeniem pamięci ofiar mordu NKWD na polskich oficerach nastąpi odtajnienie pozostałych akt śledztwa?
- Można, a nawet trzeba domagać się odtajnienia wszystkich akt. Jednak Kreml próbuje zamknąć sprawę tymi wspólnymi obchodami.
Jeśli prezydent Lech Kaczyński wyraziłby wolę przyjazdu do Katynia, to - oczywiście - nikt by mu w tym nie przeszkodził i by przyjechał. Byłaby to jednak niezręczna sytuacja dla Kremla. Wymagałaby to bowiem obecności rosyjskiego prezydenta. Jego nieobecność mogłaby zostać odczytana może nie jako brak szacunku, lecz jako przejaw niewystarczającego współczucia z jego strony. Jeśli do Katynia przyjechałby prezydent państwa, którego obywatele zginęli tam z rąk złoczyńców, to także prezydent Rosji winien tam przyjechać i wyrazić żal.
Z drugiej strony - Moskwa rzeczywiście powinna zdobyć się na gest i opublikować postanowienie Głównej Prokuratury Wojskowej o umorzeniu śledztwa. Wyjaśnić wszystko obu naszym narodom.
- Pojednanie jest faktem. Wszak między Rosją i Polską nie ma wzajemnej wrogości. Nie można powiedzieć, że taki czy inny gest Kremla nie oznacza pojednania. Moskwa chciałaby się pojednać i zapomnieć o przeszłości. Ja uważam, że pojednanie z zapomnieniem o przeszłości nie może być szczere. Co więcej - to cynizm.