Zapadły wyroki w procesie tzw. gangu piętnastu
Wyroki w procesie tzw. gangu piętnastu, jednej z najgroźniejszych grup przestępczych na Dolnym Śląsku, zapadły w sobotę przed wrocławskim sądem. Skazany na pięć lat Leszek C., oskarżony o kierowanie gangiem, został zwolniony z aresztu.
Najwyższą karą w procesie 15 oskarżonych było 12 lat więzienia dla Dariusza S., ps. Srogulec, za usiłowanie zabójstwa domniemanego szefa konkurencyjnej grupy przestępczej Piotra S., ps. Szadok. Pozostałych oskarżonych skazano na kary od 10 miesięcy w zawieszeniu na 4 lata do 7 lat więzienia.
Głównym oskarżonym w procesie był Leszek C., któremu prokuratura zarzuciła, że w okresie od 1996 r. do 2000 we Wrocławiu i innych miejscowościach kierował zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym. Leszek C. w latach 70. był mistrzem Polski w boksie.
Po ogłoszeniu wyroku Leszek C. i jego obrońcy złożyli wniosek o uchylenie tymczasowego aresztu. Oskarżony przebywa w areszcie od ponad dwóch i pół roku.
Wrocławski sąd po 20-minutowej naradzie podjął decyzję o zmianie środka zapobiegawczego wobec oskarżonego na poręczenie majątkowe wysokości 10 tys. zł i dozór policji. Dodatkowo Leszek C. musi co tydzień stawiać się w wyznaczonym komisariacie policji. Mężczyźnie zatrzymano też paszport.
Sędzia Janusz Godzwon uzasadniał decyzję faktem, że obecnie nie zachodzi już obawa, iż Leszek C. "będzie utrudniał przebieg procesu". Leszek C. nie może się jeszcze starać o przedterminowe zwolnienie z aresztu. Obrońca mężczyzny tłumaczył, że w przypadku grup przestępczych o warunkowe zwolnienie można się starać dopiero po odbyciu 3/4 kary.
Sąd uniewinnił od zarzutów usiłowania zabójstwa Piotra S., ps. Siwy, i Marcina B., ps. Bazyl. Mieli oni strzelać do członka konkurencyjnej grupy Krzysztofa S., ps. Dragon. Prokurator żądał dla mężczyzn kar 15 i 13 lat więzienia. W rezultacie "Siwego" skazano za wymuszenia rozbójnicze i udział w pobiciu na 7 lat. Marcin B. za udział w pobiciu "Szadoka" dostał 3,5 roku więzienia.
Sędzia Janusz Godzwon uzasadniał wyrok, podkreślając, że jednym z głównych dowodów w sprawie były zeznania świadka koronnego Dariusza S., pseudonim Szczena. Były członek grupy obciążył byłych kolegów. Sędzia uznał, że wiarygodne są te fragmenty zeznań świadka koronnego, które są poparte zebranym materiałem dowodowym.
"Sąd przyjął, że zeznania świadka koronnego można uznać za wiarygodne w tym sensie, że brak jest dowodów na to, by świadek konfabulował. Niestety 90% z tego o czym mówił, wiedział ze słyszenia. Nie brał bezpośredniego udziału w żadnym z zarzucanych oskarżonym przestępstw" - powiedział Godzwon.
Wrocławski sąd uznał jednak, że nie ma wątpliwości, że "istniała grupa przestępcza, którą kierował Leszek C.".
Sędzia Janusz Godzwon przyznał, że w śledztwie popełniono "rażące błędy". Wymienił m.in. fakt, że sprawą zajmował się tylko jeden prokurator i czterech policjantów. To - zdaniem Godzwona - wpłynęło na zebrany materiał dowodowy. Sędzia przyznał, że dowody m.in. w sprawie strzelaniny pod domem "Dragona" były bardzo słabe. "Prokuratura dysponuje jedynie zeznaniami świadków, którzy słyszeli od kogoś, że w zdarzeniu brał udział Piotr S. i Marcin B. Gdybyśmy skazali za to oskarżonych byłoby to chyba pierwsze w historii skazanie za przestępstwo ze słyszenia" - uzasadniał wyrok Godzwon.
Wrocławską grupą przestępczą prokurator oskarża m.in. o strzelaninę w centrum handlowym, podłożenie ładunku wybuchowego pod samochód Piotra S., pseudonim Szadok, - domniemanego szefa konkurencyjnej grupy przestępczej, i strzelaninę pod pubem we Wrocławiu.
Według prokuratury, mężczyźni odpowiadają za serię strzelanin, które wstrząsnęły Wrocławiem. Najgłośniejsza była strzelanina w jednym z centrów handlowych we Wrocławiu. W lutym 2000 jeden z oskarżonych Dariusz S. miał przynajmniej trzy razy strzelić do "Szadoka". Pokrzywdzony bawił się wtedy w dyskotece przy hipermarkecie. Życie uratował mu portfel. Członkowie gangu mieli też strzelać do innego z członków konkurencyjnej grupy Krzysztofa S. ps. Dragon. Do zamachu doszło pod domem mężczyzny na jednym z wrocławskich osiedli.
Proces toczył się przy zaostrzonych środkach bezpieczeństwa. Na sali porządku pilnowało kilkunastu policjantów i antyterroryści. Na rozprawy mogły wejść jedynie osoby posiadające specjalne akredytacje.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońcy oskarżonych zapowiedzieli apelację. (aka)