Zamieszkom po meczu Górnika Zabrze i Legii winni prezydent i organizatorzy
Podczas meczu na stadionie Górnika Zabrze organizator wpuścił ponad dwa razy więcej kibiców niż powinien. "Złamano podstawowe zasady bezpieczeństwa" - twierdzą zabrzańscy policjanci i oskarżają prezydenta Zabrza Jerzego Gołubowicza oraz właściciela stadionu i prezesa klubu Jerzego Frenkiela o świadome narażeniu życia kibiców.
Policja złożyła na nich doniesienie do prokuratury - pisze "Dziennik Zachodni".
13.05.2006 | aktual.: 15.05.2006 07:02
Zamiast 319 ochroniarzy mecz podwyższonego ryzyka, jakim było spotkanie Górnika Zabrze z Legią Warszawa, zabezpieczało tylko 150 pracowników ochrony.
Od marca nalegaliśmy na prezydenta, aby zakazał organizacji meczów na stadionie Górnika ze względu na bezpieczeństwo. Nie zrobił tego, a teraz spycha odpowiedzialność na grupę pseudokibiców. To skandal- mówi gazecie jeden z odpowiedzialnych za porządek w czasie meczu policjantów.
W Zabrzu coraz głośniej mówi się o tym, że stanowisko powinien stracić Jerzy Frenkiel.
Ani Gołubowicz, ani Frenkiel nie czują się odpowiedzialni za to, co stało się w środę. Dla rzeszy prawdziwych kibiców - ponownie podjąłbym decyzję o dopuszczeniu stadionu do rozgrywek ligowych - twierdzi Gołubowicz.
Gazeta przypomina, że "Mecz o wszystko" - jak zapowiadały piłkarskie wydarzenie media - zakończył się burdą. W jego trakcie rannych zostało dwóch policjantów i dwóch kibiców.
Według "Dziennika Zachodniego" do zamieszek w trakcie środowego meczu doszło, ponieważ organizator imprezy oszczędzał na ochronie i monitoringu. Na stadion, który może pomieścić 9 tys. kibiców, wpuszczono ich ponad dwa razy więcej. Według policji organizatorów zgubiła chciwość. Klub zarobił na tym ponad 92 tys. zł. (PAP)