Zamieszki pod Paryżem
W kilku podparyskich miejscowościach zamieszkanych głównie przez imigrantów z Afryki, we wtorek wieczorem wybuchły zamieszki i doszło do starć z policją; płonęły podpalone samochody i kubły ze śmieciami - podały francuskie władze.
02.11.2005 | aktual.: 06.11.2005 10:50
Zamieszki wybuchły na północnych przedmieściach Paryża - w Bondy, Aulnay-sous-Bois, Neuilly-sur-Marne, w Blanc-Mesnil, gdzie w sumie podpalono blisko 70 samochodów, w tym dwa policyjne - podała w środę prefektura Seine-Saint Denis.
Najspokojniej było w miasteczku Clichy-sous-Bois, w Seine-Saint- Denis, gdzie wcześniej przez pięć z rzędu nocy dochodziło do niepokojów i gdzie wzmocniono siły policyjne.
Straż pożarna we wtorek wieczorem gasiła 150 pożarów - samochodów i budynków, zwłaszcza w rejonie Neuilly-sur-Marne i Blanc-Mesnil. Pożary wybuchły także w Aulnay-sous-Bois, Bondy i Villetaneuse i w Sevran.
Wybuch przemocy w zeszłym tygodniu na ulicach Clichy-sous-Bois, gdzie w blokowiskach mieszka wielu imigrantów, nastąpił po tragicznej śmierci w czwartek dwóch nastolatków, którzy zginęli, kiedy ukryli się w transformatorze uciekając przed policją. Trzeci z uciekających z nimi chłopców został ranny.
Od poniedziałku wieczorem, kiedy fala przemocy rozlała się na przedmieścia Paryża - Sevran i Aulnay-sous-Bois, do wtorku rano zatrzymano 19 osób, z których jedna była uzbrojona w broń palną. Pozostali zostali zatrzymani pod zarzutem posiadania niebezpiecznych materiałów i niszczenia mienia. 13 osób osadzono w areszcie.
Premier Francji Dominique de Villepin spotkał się we wtorek z rodzicami z trzech rodzin, które dzień wcześniej odrzuciły zaproszenie na spotkanie z ministrem spraw wewnętrznych Nicolas Sarkozym.
Sarkozy jest obwiniany o podgrzewanie i tak napiętej atmosfery swymi ostrymi słowami i metodami. W poniedziałek minister Sarkozy nakazał wzmocnienie policji w "trudnych" miejscowościach i skierowanie tam funkcjonariuszy w cywilu, aby zidentyfikowali podżegaczy do zamieszek. Ostatnio podżegaczy Sarkozy nazywał "kanaliami", a znacznie wcześniej obiecywał "oczyszczenie" przedmieść.
Tymczasem w Clichy-sous-Bois, zwierzchnik Wielkiego Meczetu w Paryżu, Dalil Boubakeur, który w tym satelickim miasteczku odwiedzał przywódców muzułmańskich, został zmuszony do nagłego odjazdu, kiedy jego samochód obrzucono kamieniami. Miejscowi przywódcy muzułmańscy usiłowali zaprowadzić spokój w mieście, w którym gniew podsyciło wrzucenie w niedzielę przez nieznanych sprawców granatu z gazem łzawiącym do meczetu.