109 osób zatrzymanych. Nowe informacje po zamieszkach w Warszawie
- Służby zatrzymały 109 osób. I bardzo stanowcze, aktywne działanie skutkuje tym, że wobec 63 osób wszczęto procedurę wydalenia z Polski - przekazał we wtorek rzecznik rządu Adam Szłapka. - Polska to jest bardzo gościnny kraj, ale są reguły, które obowiązują w Polsce i prawo musi być przestrzegane - podkreślił.
- Mówimy o konkretnych przypadkach osób, które dopuściły się łamania prawa. Na przykład czynnej napaści na funkcjonariusza. I takie osoby, jeśli łamią prawo muszą być wydalone - powiedział Szłapka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zawrócił pod prąd na S19. Wszystko się nagrało
Rzecznik rządu podkreślił jednak, że "nie może być to usprawiedliwienie wobec nagonki".
- Polska i Ukraina nie mogą dać się podzielić. Dlatego przestrzegam przed też przed szczuciem i nagonką - zaapelował.
- Natomiast jednoznaczna postawa rządu jest taka jeżeli ktoś łamie prawo w Polsce, to musi się liczyć z konsekwencjami. Polska to jest bardzo gościnny kraj, ale są reguły, które obowiązują w Polsce i prawo musi być przestrzegane - podsumował.
Zamieszki na koncercie
W miniony weekend na Stadionie Narodowym odbył się koncert białoruskiego rapera Maksa Korzha. Wśród publiczności widać było m.in. flagi OUN-UPA.
Stołeczna policja podczas koncertu zatrzymała 109 osób za liczne wykroczenia i przestępstwa, takie jak: posiadanie narkotyków, naruszenie nietykalności cielesnej pracowników ochrony, posiadanie i wnoszenie środków pirotechnicznych, a także wdarcie się na teren imprezy masowej.
Policjanci ukarali 50 osób mandatami na łączną kwotę ok. 11,5 tys. złotych. Do sądu skierowali 38 wniosków o ukaranie.
Stołeczna policja poinformowała, że przed koncertem i w jego trakcie wielokrotnie kontaktowała się z jego organizatorem, podejmując jednocześnie działania prewencyjne, aby nie doszło do eskalacji agresywnych zachowań osób na stadionie. Jak podkreślono, dzięki podjętym czynnościom nie było także konieczności interwencji policji na płycie boiska.
Czytaj też: