Zamieszanie wokół debaty Kopacz-Szydło. TVP odpowiada: to jest własna audycja
- To nie będzie debata. Audycja "Beata Szydło - Ewa Kopacz. Rozmowa o Polsce" jest audycją własną Telewizji Polskiej - poinformowała w specjalnym komunikacie Centrum Informacji TVP. Przeciwko "debacie" protestuje PSL, Zjednoczona Lewica i Paweł Kukiz.
15.10.2015 | aktual.: 15.10.2015 18:28
Centrum Informacji TVP podkreśliło, że oprócz obowiązkowych audycji wyborczych, których emisja wynika z obowiązków nałożonych na nadawców publicznych przez Kodeks wyborczy, może "emitować własne audycje poświęcone wyborom i przedstawianiu programów wyborczych poszczególnych komitetów".
- Jest to realizacja zasady określonej w ustawie o radiofonii i telewizji, której nie ograniczają w żaden sposób przepisy Kodeksu wyborczego. Uprawnienie nadawców do emisji audycji własnych podkreśliła także Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Dlatego przedstawiciele różnych komitetów wyborczych są np. zapraszani do audycji publicystycznych emitowanych w Telewizji Polskiej - czytamy w czwartkowym stanowisku TVP.
O takich uprawnieniach mówi także Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która miała stwierdzić, że obowiązki nałożone przepisami szczególnymi nie wyłączają możliwości organizowania przez TVP innych przedsięwzięć programowych.
Debata liderów PO i PiS ma się rozpocząć w poniedziałek o 20:00. Będzie transmitowana przez TVP 1, TVP Info, TVN24 i Polsat News. Dzień później w telewizyjnym studiu spotkają się liderzy wszystkich komitetów wyborczych, ale najprawdopodobniej bez Ewy Kopacz i Beaty Szydło.
Ponad podziałami przeciwko poniedziałkowej debacie liderów PO i PiS
Przeciwko debacie zjednoczyli się podzieleni na co dzień przywódcy Zjednoczonej Lewicy, PSL i ruchu Kukiz '15. Liderka Zjednoczonej Lewicy Barbara Nowacka mówiła, że "Beata Szydło i Ewa Kopacz powinny przyjść na debatę wszystkich komitetów, organizowaną dzień później". - Nie ma naszej zgody na debaty, z których wyklucza się partie i komitety wyborcze, które zostały zarejestrowane na takich samych zasadach (jak PO i PiS) - mówiła Nowacka.
Zarzucała PO i PiS, że chcą "zawłaszczyć demokrację na rzecz swojego interesu". - Tłumacząc się sondażokracją, tłumacząc się tym, że po prostu im łatwiej się ze sobą dogadać - dodała.
Janusz Piechociński uważa, że pomijanie innych ugrupowań w debacie jest niedemokratyczne. Powiedział, że to "swoisty zamach na demokrację", gdy "odrzuca się przede wszystkim wyborców nieswoich". Jak deklarował, choć jest koalicjantem PO, opowiada się przeciwko manipulacji dostępem do mediów publicznych. - Dlatego jesteśmy tu razem i mówimy, że nie wolno zgodzić się na dyktowane interesem wąskiej grupy dwóch partii politycznych debaty - mówił wicepremier.
Paweł Kukiz, lider komitetu Kukiz'15 jest zdania, że debata Kopacz-Szydło to dowód na to, że istnieje PO-PiS. - To jest tylko walka o stołki, o większość przy przysłowiowym żłobie - powiedział. - Obywatele według prawa są równi - dodał Kukiz. Zaapelował też do tych Polaków, którzy nie biorą udziału w wyborach, by głosowali "przeciw PO-PiSowi".
Kukiz pytał także, jak TVP "ma czelność nazywać się telewizją publiczną". - Jesteście upartyjnioną telewizją, która dba o interesy tak PO, jak i PiS - ocenił.
W opinii Kukiza, żadna z debat nie ma większego sensu, bo "będzie szła w kierunku 'która której ukradła pomysł na garsonkę' i 'kto da więcej na dziecko". - Chodzi o zachowanie elementarnej przyzwoitości i traktowania wszystkich podmiotów na równych zasadach - dodał.
SDP przeciwne debacie. Apel do TVP
Swój sprzeciw wobec formuły poniedziałkowej debaty wyraziło też Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, które z kolei domaga się dopuszczenia do niej innych nadawców, aby "spełniać wymogi dziennikarstwa bezstronnego, rzetelnego i respektować zasadę pluralizmu".
- Apelujemy o poszerzenie liczby stacji transmitujących debatę o Telewizję Trwam i TV Republika oraz zaangażowanie ich dziennikarzy do współprowadzenia. Tylko klarownie realizowana zasada bezstronności i pluralizmu da obywatelom poczucie podmiotowości i przekonanie, że zostali uczciwie poinformowani o poglądach dwóch rywalizujących partii, o planowanych decyzjach i ich rzeczywistych skutkach dla obywateli i państwa - zaapelowało SDP.
Szefowie sztabów: PO - Marcin Kierwiński i PiS - Stanisław Karczewski nie widzą jednak powodu, by odwoływać poniedziałkową debatę Kopacz-Szydło.
Kierwiński stwierdził, że czymś "naturalnym, wskazanym i służącym wyborcom" jest debata między dwoma najsilniejszymi partiami. - Na tę debatę zaprosiły Platformę Obywatelską i Prawo i Sprawiedliwość trzy telewizje, to zaproszenie przyjęliśmy, nie widzę żadnego powodu, aby tę debatę odwoływać - oświadczył szef sztabu PO.
Również szef sztabu PiS powiedział, że nie widzi powodów, dla których debata Szydło-Kopacz miałaby się nie odbyć. Zdaniem Karczewskiego debata Szydło-Kopacz nie wyklucza pozostałych partii, gdyż we wtorek odbędzie się debata przedstawicieli wszystkich ogólnopolskich komitetów wyborczych. Karczewski powiedział, że z docierających do sztabu informacji wynika, że Polacy oczekują spotkania obecnej premier i "mam nadzieję, przyszłej premier".
Rzecznik PiS Elżbieta Witek podkreśliła, że PiS zostało zaproszone przez telewizje na poniedziałkową debatę. "Gospodarzem tej debaty jest telewizja publiczna i dwie stacje komercyjne. Przyjmiemy każdą decyzję tych telewizji, do których został skierowany apel" - oświadczyła.