Zamachy w Belgii. To efekt złamania nieoficjalnego paktu o nieagresji między belgijskimi służbami a terrorystami?
Belgia jest od lat uważana za siedlisko islamskich terrorystów, do tej pory unikała jednak poważnych zamachów. Pojawia się teoria, że był niepisany pakt o nieagresji między służbami belgijskimi a terrorystami. Służby wiedziały o istnieniu komórek dżihadystycznych, ale nie robiły na nie nalotów, w zamian za to miały one nie przeprowadzać ataków w samej Belgii - mówi Dominika Ćosić, korespondentka Wirtualnej Polski w Brukseli.
- Wydaje mi się, że niestety było coś na rzeczy, wskazuje na to logika wydarzeń - dodaje dziennikarka. Podkreśla, że belgijskie służby złamały ostatnio ten niepisany pakt o nieagresji pod wpływem francuskich nacisków. Francji zależało na tym, by rozprawić się z terrorystami odpowiedzialnymi za listopadowe ataki w Paryżu. W ten sposób przed kilkoma dniami wpadł mózg tamtych zamachów: Salah Abdeslam. - Belgia została zmuszona do walki z terroryzmem, podjęła to, i teraz widzimy efekty - relacjonuje Ćosić.