"Zamachu dokonali czeczeńscy separatyści lub faszyści?"
Ekspert z Centrum Badania Terroryzmu Collegium Civitas, Krzysztof Liedel, uważa, że rano w Moskwie doszło do serii skoordynowanych w czasie samobójczych zamachów terrorystycznych. Liedel twierdzi, że sprawcami są prawdopodobnie separatyści czeczeńscy. Podobnego zdania są inni eksperci. Natomiast były korespondent Polskiego Radia w Rosji sądzi, że wybuchy mogli przygotować działacze rosyjskich ruchów faszystowskich.
Według najnowszych doniesień agencyjnych, w dwóch eksplozjach na stacjach metra Łubianka i Park Kultury zginęło 38 osób, a 65 zostało rannych. Zamachów dokonały dwie kobiety-samobójczynie.
Liedel powiedział, że za atakami stoją prawdopodobnie separatyści czeczeńscy. Przypomina, że rosyjskie służby specjalne od kilku miesięcy ostrzegały przed możliwym zamachem w metrze. Aresztowano nawet kilkanaście osób.
- Był to prawdopodobnie atak samobójczy, bombowy, skoordynowany w czasie. To jest metoda charakterystyczna dla światowego dżihadu, a więc terroryzmu islamistycznego związanego z różnego rodzaju organizacjami fundamentalistycznymi - podkreślił Liedel.
Jak dodał, w przypadku Rosji największe zagrożenie tego typu terroryzmem pochodzi "od różnego rodzaju organizacji zakaukaskich czy separatystów czeczeńskich".
Zobacz galerię z zamachu na moskiewskie metro.
- Metro jest chętnie wybierane przez terrorystów jako cel ataku. Można w nim bowiem przeprowadzić spektakularny, obliczony na dużą liczbę ofiar, atak. W godzinach szczytu w moskiewskim metrze może być nawet kilkadziesiąt, jak nie kilkaset, tysięcy ludzi - dodał Liedel. Jak podkreślił, w przypadku małych przestrzeni i dużej liczby osób nawet niewielka ilość materiału wybuchowego doprowadza do wielu ofiar i rannych.
Cel zamachowców
Także prof. Krzysztof Kubiak z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu wiąże zamachy z radykalnymi organizacjami kaukaskich muzułmanów. Zdaniem eksperta tego typu grupy najczęściej wykorzystują do ataków kobiety, które mają za sobą "jakieś traumatyczne przeżycia" i są gotowe na śmierć.
Pierwszy ładunek wybuchł o godz. 7.56 czasu moskiewskiego na stacji metra Łubianki, w okolicy siedziby Federalnych Służb Bezpieczeństwa. Czy to budynek FSB mógł być celem terrorystów?
- Być może chodziło o budynek FSB, ale tylko w sensie symbolicznym. Terroryści mogli chcieć pokazać, że są w stanie uderzyć tak blisko tego budynku, aby unaocznić wszystkim, że działania podejmowane przeciwko nim są nieskuteczne - ocenił Kubiak.
Zabić i zranić jak najwięcej osób
Jednak - jak zaznaczył - cel tego typu zamachów zawsze jest taki sam: zabić i ranić jak najwięcej osób. - Zamachu dokonano na jednej z większych stacji, a do tego w porze, kiedy w metrze znajduje się najwięcej osób. Tak więc nie ma wątpliwości, jaki był cel terrorystów - mówił Kubiak.
Jak dodał, moskiewskie metro ma ma dwanaście linii o łącznej długości 300 kilometrów i ponad 100 stacji przesiadkowych. - Dziennie moskiewskim metrem przejeżdża ok. 4 tys. wagonów, które przewożą kilka milionów ludzi. To jest gigantyczne podziemne miasto. Wprowadzenie tam środków bezpieczeństwa takich jak na lotniskach jest niemożliwe, bowiem sparaliżuje to nie tylko metro, ale całe miasto - mówił Kubiak. Dodał, że póki co nie jesteśmy w stanie uniknąć zamachów terrorystycznych, ani zabezpieczyć się przed nimi.
Separatyści czy faszyści?
Były korespondent Polskiego Radia w Rosji Grzegorz Ślubowski jest przekonany, że wybuchy w moskiewskim metrze są starannie zaplanowaną akcją.
Gość porannej audycji "Sygnały Dnia" w Programie Pierwszym Polskiego Radia uważa, że mówiąc o ewentualnych przyczynach porannych wybuchów w Moskwie, należy wziąć pod uwagę kilka możliwych scenariuszy, między innymi ten, że przygotowali je czeczeńscy zamachowcy. Zdaniem Ślubowskiego, przeciw tej koncepcji przemawia jednak fakt, że czeczeńscy separatyści są w tej chwili bardzo słabi, a ich działalność została właściwie spacyfikowana. Były korespondent Polskiego Radia w Rosji uważa, że wybuchy mogli przygotować także działacze rosyjskich ruchów faszystowskich.
Rosyjskie służby specjalne oba wybuchy traktują jako zaplanowane akcje. Szef rosyjskiej Federalnej Służby bezpieczeństwa Aleksander Bortnikow poinformował już prezydenta Dmitrija Miedwiediewa o wybuchach w metrze. Zakomunikował również, jakie działania są podejmowane w celu wyjaśnienia przyczyny eksplozji.
Milicja została postawiona w stan podwyższonej gotowości. Wprowadzono w życie plan operacyjny pod kryptonimem "Wulkan", którego celem będzie znalezienie sprawców tragedii.
Będą kolejne zamachy?
Krzysztof Liedel przyznał, że zamachom samobójczym bardzo trudno zapobiec, chyba że uda się to zrobić na etapie przygotowań. - Są metody polegające na wychwytywaniu w tłumie osób, które mogą stanowić zagrożenie. W takich przypadkach stosuje się różne techniki behawioralne, a aresztowania przeprowadza się np. przy pomocy tzw. izraelskich trójek: trzech funkcjonariuszy, z których dwóch obezwładnia ręce terroryście, a trzeci do niego strzela. Jest to jednak bardzo skomplikowane - zaznaczył ekspert.
Jak dodał, nie można wykluczyć, że zamachowcy przeprowadzą kolejny atak w Moskwie. Dodał, że teraz będzie to jednak zdecydowanie trudniejsze.
Również generał Roman Polko, były dowódca GROM-u, uważa, że zamachy mogą się w najbliższym czasie powtórzyć. Jego zdaniem, terroryści będą się starać przeprowadzać je w taki sposób, by ściągnąć uwagę mediów.
Generał Polko zauważył, że Rosjanie przygotowują się właśnie do wielkiej defilady z okazji Dnia Zwycięstwa i wiele krajów (w tym Polska) podejmuje decyzje, czy wziąć udział w uroczystościach w Moskwie. Jego zdaniem, poranne ataki nie będą mieć pozytywnego wpływu na te decyzje.
Czytaj więcej w wywiadzie z gen. Polko.