Zamach w Bejrucie
Znany z antysyryjskich przekonań deputowany do libańskiego parlamentu, dziennikarz Gebran Tueni zginął w zamachu na wschodnich przedmieściach Bejrutu.
12.12.2005 | aktual.: 12.12.2005 10:45
Lider libańskich druzów Walid Dżumblatt w oświadczeniu przekazanym stacji Al-Dżazira natychmiast oskarżył o zamach pośrednio Syrię, wiążąc też zabójstwo z raportem ONZ w sprawie okoliczności śmierci b. premiera Rafika Haririego. Zdaniem Dżumblatta, Gebrana Tueniego zabili ci sami ludzie, co Haririego. W Bejrucie powszechnie oskarża się o zabójstwo koła syryjskie.
Informację o śmierci 52-letniego Tueniego, wydawcy dziennika "An- Nahar", podały media libańskie - policja nadal nie potwierdziła tej wiadomości.
W wybuchu, jaki nastąpił w momencie przejazdu chrześcijańskiego deputowanego przez bejruckie przedmieście Mkales, zginęły też 2-3 osoby, jadące z nim w samochodzie. Kilkanaście osób jest rannych. Wybuch zniszczył też co najmniej dziesięć samochodów.
Nie jest jasne, czy ładunek wybuchowy był umieszczony w samochodzie deputowanego czy też w innym, jadącym za nim pojeździe.
Do zamachu na działacza antysyryjskiego doszło na kilka godzin przed przedstawieniem Radzie Bezpieczeństwa ONZ specjalnego raportu w sprawie okoliczności zabójstwa byłego premiera Libanu Rafika Haririego.
Hariri wraz z 20 innymi osobami zginął 14 lutego tego roku w zamachu bombowym w Bejrucie. Opublikowany 20 października wstępny raport ONZ, przygotowany pod kierunkiem niemieckiego prokuratora Detleva Mehlisa głosił, że odpowiedzialność za zamach na byłego premiera Libanu leży tak po stronie libańskiej, jak i syryjskiej. Według raportu, zamach mogli przygotować wysocy funkcjonariusze syryjskich tajnych służb we współpracy z byłymi funkcjonariuszami służb libańskich.