Zamach na sejm był odwołany - zwrot w procesie "sejmowego terrorysty"
Oskarżony o przygotowywanie zamachu terrorystycznego Brunon Kwiecień przyznał, że jest autorem i pomysłodawcą zamachu na sejm, ale nie poczuwa się do winy. Okazuje się, że obrońca znalazł w aktach śledztwa zeznania funkcjonariusza ABW, z których wynika, że miesiąc przed aresztowaniem Brunon Kwiecień zaniechał ataku na polski parlament, rząd i prezydenta - donosi "Gazeta Wyborcza". Gdy podniecenie opadło, widać, że "groźny terrorysta" działał w świecie dla niego wykreowanym - czytamy w dzienniku.
ABW ustosunkowała się do publikacji w gazecie.
Proces rozpoczął się w styczniu tego roku. Oskarżony Brunon Kwiecień był eskortowany pod ścisłą ochroną (strażnicy w hełmach i kamizelkach kuloodpornych). Z czasem zniesiono mu status niebezpiecznego. Siedzi w zwykłej celi, a w sądzie pilnuje go dwóch policjantów.
Nie ma ani pancernego skota, ani materiału wybuchowego, ani broni, o której mówił akt oskarżenia.
ABW na trop Kwietnia wpadła w 2011 r., co nie było trudne, bo sam rozwieszał na krakowskich uczelniach ogłoszenia o nieformalnych wykładach z "wysadzania mostów, budynków, torów kolejowych" itp. Oskarżał polityków PO o "rozkradanie majątku narodowego i zawłaszczanie mediów".
Jego wykłady były monitorowane przez ABW. Rozpoczęto operację "Doktor". Powstała konspiracyjna sieć złożona z naukowca, agentów ABW i tajnego współpracownika służb. Funkcjonariusze ABW pomagali mu przygotować polan wysadzenia w powietrze sejmu, ale też podsuwali inne pomysły. W sprawie o kryptonimie "Doktor" wielokrotnie zacierały się różnice pomiędzy tym co chciał zrobić terrorysta, a tym, do czego zainspirowali go agenci. Czy nie przekroczono granic prowokacji? - zadaje pytanie redakcja "Gazety Wyborczej".
"Prawidłowość działań ABW podlega ocenie prokuratury i sądu. Należy podkreślić fakt, iż prokurator prowadzący śledztwo ocenia działania ABW w tej sprawie jako nienaganne - odpisał na te wątpliwości, rzecznik Agencji ppłk. Maciej Karczyński. Dodał też, że ABW podtrzymuje stanowisko, że Brunon K. stanowił realne zagrożenie, planując atak na konstytucyjne organy RP.
Choć obrona nie kwestionuje, że Brunon Kwiecień myślał o wysadzeniu sejmu, uważa, że do samej akcji było jeszcze bardzo daleko, a oskarżony z pomysłu zrezygnował i wersja o realnej groźbie wysadzenia budynku jest przesadzona. Obrona przekonuje, że jedyną winą oskarżonego jest publicznie głoszone skrajne poglądy połączone z groźbami, a Brunon Kwiecień działał w świecie dla niego wykreowanym.
ABW zabrała głos ws. publikacji "Gazety Wyborczej" nt. Brunona Kwietnia
ABW uważa, że jej działania związane z Brunonem Kwietniem były prowadzone zgodnie z prawem. Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że podejrzewany o przygotowywanie zamachu terrorystycznego na Sejm zrezygnował z tych planów miesiąc przed zatrzymaniem.
Według "Gazety" w październiku 2012 r. Brunon Kwiecień miał wysłać do współpracującego z nim przy planach zamachu "Kamila" dwa maile: "jesteś z policji" i "rezygnuję z remontów" - jak nazywali przygotowywany zamach. Kwietnia zatrzymano w listopadzie. "Gazeta" zastanawia się, czy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w tej sprawie nie przekroczyła granic prowokacji.
- Nasze działania były prowadzone zgodnie z prawem, w ramach przepisów określonych w ustawie. Prawidłowość przedsięwzięć ABW podlega ocenie prokuratury oraz sądu - powiedział we wtorek PAP rzecznik prasowy Agencji Maciej Karczyński.
Przypomniał, że prokurator prowadzący śledztwo wielokrotnie oceniał działania ABW w tej sprawie jako nienaganne. Również decyzje sądu o aresztowaniu i kolejnych przedłużeniach aresztu dla Brunona K. wskazują na prawidłowość działań Agencji - podkreślił rzecznik.
- Dlatego podawanie w wątpliwość słuszności naszych działań oraz sugerowanie nieprawdziwych tez w tak poważnej sprawie jest dla naszych funkcjonariuszy bardzo krzywdzące i niesprawiedliwe - powiedział Karczyński.
Przed krakowskim sądem zeznawali już m.in. pracownicy Uniwersytetu Rolniczego, koledzy Brunona Kwietnia. Jeden z nich powiedział, że Kwiecień chciał uzyskać nowy materiał wybuchowy. - Słyszałem, że zamierzał w wyniku syntezy chemicznej stworzyć nowy materiał wybuchowy i że wymyślił jakiś nowy układ - zeznawał.
Pracownicy Uniwersytetu Rolniczego, w którym pracował Kwiecień, charakteryzowali go jako osobę konfliktową, drażliwą na swym punkcie i łatwo wpadającą w gniew. Był mało zdyscyplinowany, jeżeli chodziło o prowadzenie zajęć zgodnie z planem; uważał, że program jest niewystarczający. Rozszerzał ten program i to powodowało konfliktowe sytuacje ze studentami - mówili niektórzy świadkowie.
Kwiecień odpowiada przed sądem za przygotowywanie od lipca do listopada 2012 r. ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, nakłanianie w 2011 r. dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie broni i handel nią. Proces rozpoczął się w styczniu. Ze względu na interes państwa i konieczność ochrony tajemnicy państwowej sąd na czas wyjaśnień Kwietnia i drugiego oskarżonego - o nielegalny handel i posiadanie broni - Macieja O. wyłączył jawność rozprawy. Z wyłączoną jawnością odbywać się też mają wyjaśnienia niektórych świadków. W pozostałej części proces jest jawny.
Źródło: Gazeta Wyborcza, PAP