ŚwiatZamach bombowy koło Bagdadu

Zamach bombowy koło Bagdadu

Zamachowcy-samobójcy zabili co najmniej 58 cywilów w Suwajrze i siedmiu policjantów w Tikricie, a w Bagdadzie znaleziono 14 ciał ze śladami kul. Tymczasem przywódcy iraccy kolejny dzień ustalali, kto zostanie ministrem obrony i jak rozdzielić sześć innych wakujących stanowisk w rządzie.

06.05.2005 | aktual.: 06.05.2005 18:24

Ciała zastrzelonych znaleziono na wysypisku śmieci na północnych przedmieściach Bagdadu. Część zwłok miała zawiązane oczy. Policjanci mówią, że wyglądało to na egzekucję - ludzi tych zabito strzałami w głowę.

W Suwajrze, 40 km na południowy wschód od Bagdadu, samochód-bomba eksplodował na targu warzywnym w porze wielkiego ruchu. Według policji oprócz 58 zabitych jest kilkudziesięciu rannych.

Wybuch zniszczył także wiele samochodów i uszkodził pobliskie sklepy. Nastąpił po południu, w porze wielkiego ruchu. Sześciu najciężej rannych przewieziono do szpitali w Bagdadzie.

Suwajra, zamieszkana przez szyitów i arabskich sunnitów, leży na skraju tak zwanego "Irackiego Trójkąta Śmierci", obszaru, gdzie antyrządowi partyzanci sunniccy nie tylko atakują wojska koalicyjne i irackie siły bezpieczeństwa, lecz także zabijają działaczy i duchownych szyickich.

Z rzeki Tygrys w pobliżu Suwajry wyłowiono w połowie kwietnia prawie 60 ciał. Prezydent Iraku, polityk kurdyjski Dżalal Talabani, zakomunikował wtedy, że są to zwłoki zakładników szyickich uprowadzonych przez sunnickich partyzantów z pobliskiego miasteczka Madain i sąsiednich wiosek.

W Tikricie, rodzinnym mieście Saddama Husajna, srebrzysty opel wypełniony materiałem wybuchowym i z fałszywymi znakami taksówki zatrzymał się w punkcie kontrolnym obok mikrobusu z policjantami i eksplodował. Zginęło siedmiu policjantów, a osiem osób: dwóch policjantów, dwóch gwardzistów i czterech cywilów zostało ciężko rannych.

Zamachy w Tikricie i Suwajrze były częścią nowej ofensywy partyzanckiej, prowadzonej od kilku tygodni z niesłabnącym natężeniem po okresie względnego spokoju tuż po wyborach powszechnych 30 stycznia.

Znaczną część spośród około 300 Irakijczyków, głównie policjantów i żołnierzy, którzy padli ofiarą zamachów w ciągu minionych ośmiu dni, zabiły samochody-bomby prowadzone przez samobójców.

Amerykanie, zdumieni ogromną liczbą kamikadze wysadzających się w powietrze przy posterunkach i konwojach wojskowych, podejrzewają, że przynajmniej w niektórych wypadkach kierowcy samochodów-bomb nie wiedzą, że jadą po śmierć.

Generał James T. Conway, były dowódca piechoty morskiej USA w Iraku, sądzi, że dowódcy grup partyzanckich mogą ukrywać przed swoimi bojowcami prawdziwy cel misji - nie mówią im o bombie schowanej w bagażniku, i detonują ją zdalnie, gdy samochód znajdzie się w pobliżu konwoju czy przy posterunku kontrolnym.

Conway nie wyklucza też, że szefowie komórek partyzanckich mogą zmuszać swoich bojowców do ataków samobójczych, grożąc, że w razie odmowy zabiją ich rodzinę.

Wielu Irakijczyków sądzi, że partyzanci nasilili ataki ośmieleni przedłużającymi się sporami w nowym rządzie, który przeszło trzy miesiące po wyborach nie rozdzielił kilku ważnych tek, w tym obrony i ropy naftowej.

Nie pozwala to władzom skupić się na poskramianiu rebeliantów, a także opóźnia rozpoczęcie przez parlament prac nad stałą konstytucją. Tymczasem przeciwnicy amerykańskiej obecności wojskowej w Iraku ogłosili, że rozpoczynają w Bagdadzie prace nad "kontr-konstytucją". Oświadczyli, że będzie ona wyrażać autentyczną wolę Irakijczyków, bo powstanie "poza wpływami amerykańskimi i brytyjskimi".

Według sondażu przeprowadzonego przez jeden z instytutów amerykańskich, trzy czwarte Irakijczyków chce, aby w nowej stałej konstytucji państwa napisano, że islam jest głównym albo jedynym źródłem prawa. Tylko 12,3% uznało, że wystarczy, jeśli islam będzie po prostu "jednym" ze źródeł prawa, jak głosi tymczasowa konstytucja Iraku z marca zeszłego roku, ułożona z pomocą prawników amerykańskich i innych ekspertów zagranicznych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)