"Załoga Discovery jest bezpieczna"
Bezpieczeństwo załogi promu Discovery jest
zagwarantowane - uważa astronom dr Krzysztof Ziołkowski z Centrum
Badań Kosmicznych PAN. Według niego, wszystko wskazuje na to, że
misja amerykańskiego wahadłowca zakończy się pomyślnie.
03.08.2005 | aktual.: 03.08.2005 21:45
Mimo problemów z osłoną termiczną, prom kosmiczny Discovery powinien w następnym tygodniu szczęśliwie powrócić na Ziemię - powiedział Ziołkowski.
Zdaniem astronoma, naprawa osłony termicznej w przestrzeni kosmicznej nie wygląda "groźnie". NASA traktuje poważnie każdą, nawet najdrobniejszą usterkę - wymagają tego procedury wprowadzone po katastrofie promu Columbia w 2003 r. - przypomina astronom.
Jednocześnie - jak zaznacza Ziołkowski - wypełniane są zasadnicze cele misji Discovery. Celem lotu wahadłowca było przede wszystkim przetestowanie wszystkich urządzeń technicznych, umiejętności astronautów i inżynierów oraz procedur NASA w prawdziwej przestrzeni kosmicznej, a nie na symulatorze na Ziemi - podkreśla naukowiec.
Według niego, ma to ogromne znaczenie dla przyszłych lotów w kosmos. Można sprawdzić wszystkie procedury i rozwiązania technologiczne przygotowywane przez ostatnie 2,5 roku w celu zagwarantowania jak największego bezpieczeństwa astronautów. Wnioski będzie zaś można wykorzystać przy planowaniu kolejnych misji - mówi.
W poprzednich lotach wahadłowców, przypomina astronom, także zapewne pojawiały się podobne usterki - po ich powrocie na Ziemię często brakowało elementów osłony termicznej. Wtedy jednak nie sprawdzano tego tak dokładnie jak dziś. Być może skutkiem tych zaniedbań był właśnie los promu Columbia - ocenia naukowiec.
Teraz NASA "dmucha na zimne". Wszystko jednak wskazuje na to, że misja Discovery powinna zakończyć się sukcesem - mówi Ziołkowski. Oczywiście - jak zaznacza - są przygotowane "plany awaryjne" na wypadek, gdyby uszkodzenia promu były zbyt poważne i uniemożliwiłyby jego bezpieczny powrót na Ziemię.
NASA ma jeszcze jeden wahadłowiec - Atlantis, który mógłby zabrać astronautów z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Problemem jest jednak to, że stacja ma tylko jeden dok cumowniczy dla promów kosmicznych. Discovery musiałby go więc zwolnić - tłumaczy Ziołkowski. Jak podkreśla, byłoby to rozwiązanie ostateczne - prom bez załogi uległby zniszczeniu w atmosferze.
Kolejnym "kołem ratunkowym" dla załogi Discovery są rosyjskie pojazdy kosmiczne Sojuz. Potrzebne jednak byłyby aż trzy takie statki - w każdym z nich mieszczą się jedynie trzy osoby - zaznacza astronom.
Obecnie na stacji orbitalnej przebywa dziewięć osób - siedmiu astronautów Discovery oraz dwóch członków załogi stacji.
Na razie jednak nic nie wskazuje na to, że NASA będzie musiała szukać jakichkolwiek awaryjnych rozwiązań - zaznaczył Ziołkowski.