Zalegalizować prostytucję - Maria Szyszkowska dla WP
Uważam, że zalegalizowanie prostytucji to jedyne słuszne wyjście. Obecnie dochodzi do jakiś absurdów: najazdów urzędników i policji na agencje, nękanie prostytutek. Prostytucja istnieje od początku ludzkości i będzie istniała. Ocenianie czy jest to moralne czy nie jest głęboko niepoważne – powiedziała Wirtualnej Polsce senator Maria Szyszkowska.
08.11.2004 | aktual.: 09.11.2004 13:08
Blisko 70% uczestników ankiety Wirtualnej Polski opowiedziało się za zalegalizowaniem prostytucji. Czy Pani też ma podobne zdanie?
* Maria Szyszkowska:* Oczywiście. Uważam, że to jest jedyne słuszne wyjście. Przede wszystkim chodzi tu o bezpieczeństwo osób uprawiających prostytucję i tych, którzy z niej korzystają. Ostatnio właśnie miałam ciekawe zdarzenie. Zaprosiłam do siebie około 6 prostytutek z większych miast: Łodzi, Poznania, Warszawy. Zapytałam je, co o tym sądzą. I ku mojemu zdziwieniu okazało się, że one zalegalizowania swego zawodu wcale nie chcą. Powiedziały mi, że teraz mają nad sobą sutenerów, którym muszą płacić. Później takim sutenerem byłoby państwo i one są przekonane, że to o wiele gorsze rozwiązanie. Mimo że szanuję ich zdanie, uważam, że zalegalizowanie prostytucji jest w naszym kraju koniecznością. Obecnie dochodzi do jakichś absurdów: najazdów urzędników i policji na agencje, nękanie prostytutek. Moim zdaniem to najgorsze wyjście. Prostytucja istnieje od początku ludzkości i będzie istniała. Ocenianie czy jest to moralne czy nie jest głęboko niepoważne.
Ale i tak będą kobiety, które będą się ukrywać.
Maria Szyszkowska: To nieuniknione. Jedna z tych pań zresztą powiedziała, że ona nie chce wcale pracować w zarejestrowanej agencji towarzyskiej, tylko na ulicy. Do tego dochodzi jeszcze to, że część kobiet nie będzie chciała w dokumentach mieć wpisanego zawodu „prostytutka”. I to nawet nie chodzi o to, że one się będą wstydziły. To byłby problem raczej dla otoczenia.
Myśli Pani, że najlepszym rozwiązaniem byłoby utworzenie dla prostytutek oddzielnych dzielnic, tak jak np. w Amsterdamie?
Maria Szyszkowska: Zdecydowanie nie. Byłoby to sprzeczne z naszą obyczajowością. W okresie międzywojennym agencje towarzyskie mieściły się w przypadkowych częściach miasta. Myślę, że do tego trzeba by wrócić.
Z prof. Marią Szyszkowską rozmawiała Iza Bartosz