Zakończyły się wybory parlamentarne i regionalne w Pakistanie
W Pakistanie zakończyły się wybory do parlamentu i władz prowincji - poinformowała komisja wyborcza, podkreślając "wysoką frekwencję". Pakistańczycy głosowali, chociaż talibowie grozili zamachami. W dniu wyborów zginęło w nich co najmniej 17 osób.
Większość lokali wyborczych została zamknięta z godzinnym opóźnieniem, o godz. 18 (15 czasu polskiego), ze względu na tłumy oczekujących na głosowanie - podały władze.
W gospodarczej stolicy Pakistanu, Karaczi, na południu kraju, lokale zostaną zamknięte jeszcze później, o godz. 20 (17 czasu polskiego) z powodu opóźnień w rozpoczęciu głosowania oraz zarzutów o fałszerstwa wyborcze - sprecyzowały władze.
Jak ocenił na konferencji prasowej sekretarz komisji Ishtiaq Ahmed, wybory były "wolne i przejrzyste". - Niczego nie ukrywamy. Jeśli będą skargi dotyczące lokali wyborczych, przeanalizujemy je - zapewnił.
Według innego przedstawiciela komisji wyborczej Khurshida Alama 30-procentowa frekwencja, zarejestrowana w południe, "jest bardzo zachęcająca". Alam dodał, że oczekuje się, iż ostatecznie sięgnie ona 60 proc. Po zamknięciu lokali nie podano, ilu wyborców poszło do urn. Komisja sprecyzowała jedynie, że najwyższa frekwencja była w prowincji Pendżab, gdzie mieszka połowa z 86 mln uprawnionych go głosowania w tym liczącym ponad 180 mln mieszkańców kraju.
W ostatnich wyborach parlamentarnych w 2008 roku frekwencja wyniosła 44 proc.
Wybory to pierwsze w 66-letniej historii Pakistanu głosowanie, po którym demokratycznie wyłoniony, cywilny rząd przejmie władzę od poprzedniego, wybranego w ten sam sposób. Pakistańczycy wybierali na 5-letnią kadencję deputowanych do Zgromadzenia Narodowego, niższej izby pakistańskiego parlamentu, oraz parlamentów prowincji.
Zamachy podczas wyborów
W dniu głosowania doszło w całym kraju do kilku zamachów, w których łącznie zginęło co najmniej 17 osób. Co najmniej 11 osób, w tym trzyletnie dziecko, poniosło śmierć w ataku w Karaczi przed biurem świeckiej Ludowej Partii Narodowej (Awami National Party - ANP). Ok. 30 osób zostało rannych. Celem zamachu był kandydat tego ugrupowania.
Do kolejnego zamachu doszło w Peszawarze na północnym zachodzie, przed lokalem wyborczym dla kobiet. Kilka osób, w tym policjant, zostało tam rannych; są też doniesienia o ofierze śmiertelnej.
W niespokojnej prowincji Beludżystan na południowym zachodzie w kilku zamachach zginęło w sumie sześć osób, w tym członkowie sił paramilitarnych.
Przed wyborami pakistańscy talibowie grozili serią ataków w całym kraju, dlatego do zapewnienia bezpieczeństwa i ochrony lokali wyborczych władze Pakistanu zmobilizowały ponad 600 tys. członków sił bezpieczeństwa. W czasie kampanii wyborczej w zamachach zginęło ponad 130 ludzi. Nasilona fala przemocy uniemożliwiła większości świeckich kandydatów prowadzenie kampanii.
Tymczasem w Karaczi ważna partia islamistyczna Jamaat-e-Islami Pakistan (JIP) i opozycyjny Pakistański Ruch na rzecz Sprawiedliwości (Pakistan Tehreek-e-Insaf - PTI) dawnego mistrza krykieta Imrana Khana oskarżyły o fałszerstwa wyborcze główną lokalną partię polityczną - Zjednoczony Ruch Narodowy (Mutahida Qaumi Mahaz - MQM) - będącą członkiem odchodzącej koalicji rządzącej. Islamiści ogłosili bojkot wyborów w Karaczi i w Hajdarabadzie, gdzie także popularna jest MQM.