Zakończył się szczyt UE w Brukseli. Brak porozumienia ws. budżetu
Szczyt UE zakończył się brakiem porozumienia ws. budżetu UE na lata 2014-20, ale przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy zapewniał o "dużym potencjale zgodności" i szansach na dojście do porozumienia na początku przyszłego roku. - Fiasko unijnych negocjacji grozi wstrzymaniem wielu inwestycji - komentuje ekonomista banku BZ WBK Piotr Bielski.
23.11.2012 | aktual.: 23.11.2012 21:51
Ekonomista podkreśla, że jeśli nie uda się na czas dojść do porozumienia, zostanie wstrzymany napływ pieniędzy dla Polski. Ekspert ostrzega, że brak unijnych pieniędzy odbije się niekorzystnie na stanie polskiej gospodarki, która i tak będzie się rozwijała coraz wolniej.
Następny szczyt ws. budżetu UE na lata 20014-20 odbędzie się w styczniu, wcześniej przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy przedstawi nową propozycję - poinformowała prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. - Mamy jeszcze czas. Nie istnieje żaden powód, by działać teraz z nadmiernym pośpiechem - zaznaczyła kanclerz Niemiec Angela Merkel. Podkreśliła, że do przyjęcia budżetu niezbędna jest zgoda wszystkich państw członkowskich UE, w tym domagającej się znacznych cięć wydatków Wielkiej Brytanii.
Zbyt duże różnice między płatnikami netto a beneficjentami
Spełniły się zapowiedzi, że Van Rompuy nie będzie przeciągał szczytu na sobotę czy niedzielę, jeśli zobaczy, że między płatnikami netto a beneficjentami unijnego budżetu są zbyt duże różnice stanowisk. Po pierwszej sesji w piątek, na której przywódcy po raz pierwszy komentowali jego nową propozycję budżetu przekazaną delegacjom o północy z czwartku na piątek, nie wznowił już dodatkowych obrad ani żadnych dodatkowych rozmów dwustronnych, tylko ogłosił koniec szczytu.
Nikt nie mówił jednak o porażce i wszyscy podkreślali, że Van Rompuy otrzymał od przywódców mandat, by kontynuować konsultacje w "najbliższych tygodniach" w celu wypracowania dobrego porozumienia budżetowego na lata 2014-20. Taki cel wyznacza też przyjęte przez przywódców krótkie jednostronne oświadczenie ze szczytu. "Powinniśmy być zdolni do pokonania różnic. Europejski budżet jest ważny dla spójności Unii oraz dla miejsc pracy i wzrostu w naszych krajach" - brzmi oświadczenie.
Zaproponowana przez Van Rompuya propozycja budżetu zakłada cięcia tej samej wysokości, co wcześniej: 75 mld euro w stosunku do mniej więcej bilionowej wyjściowej propozycji Komisji Europejskiej (plus 6 mld w instrumentach pozabudżetowych jak fundusz rozwojowy dla państw trzecich). Czyli przewiduje wydatki UE na poziomie prawie 972 mld euro (w tzw. zobowiązaniach) w ciągu siedmiu lat. Van Rompuy tłumaczył, że to 20 mld euro mniej niż obecny budżet na lata 2007-14, czyli oznacza realne oszczędności.
Winą za fiasko obarczano głównie płatników netto. Płatnicy netto nie są gotowi, by zaakceptować ten poziom płatności. Chcą, by budżet europejski był jeszcze mniejszy - powiedziała Grybauskaite.
Te kraje to głównie Wielka Brytania, Niemcy, Szwecja, Holandia i Finlandia. Dyplomaci ujawniali, że David Cameron był jednak gotów ograniczyć swe żądania cięć, zbliżając się do postulatów Niemiec. Brytyjczycy i Niemcy razem domagali się dalszych redukcji o 30 mld euro w wydatkach UE, m.in. na administrację (Cameron domagał tu oszczędności ok. 6 mld euro z 62 mld euro przewidzianych na 7 lat)
Donald Tusk: efekty szczytu połowiczne
Premier Donald Tusk poinformował w piątek, że projekt unijnego budżetu, który szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy przedstawi na początku przyszłego roku, nie będzie projektem, który redukowałby środki na spójność i na wspólną politykę rolną. - To, co ważne, co potwierdziły rozmowy kuluarowe, rzecznicy największych cięć: Wielka Brytania, Holandia, Szwecja, Niemcy potwierdzali w czasie spotkań, że spójność i wspólna polityka rolna nie są celem ich zamierzeń redukujących wielkość budżetu - zapewniał Tusk.
Efekty zakończonego szczytu UE Tusk nazwał "połowicznymi". Jak ocenił, efekt polega na tym, że wszyscy uczestnicy uznali, że doszło do pewnego zbliżenia stanowisk i że istnieje przestrzeń do osiągnięcia kompromisu. - Jednak kompromis ten będzie wymagał więcej czasu niż sądzili ci, którzy liczyli na porozumienie jeszcze w listopadzie - dodał szef rządu
Tusk zaznaczył, że podczas obrad szczytu panowała zgodna atmosfera dotycząca ewentualnego weta budżetu unijnego. - Wszyscy sobie zdają sprawę, że to rozwiązanie nie byłoby dobre dla żadnego państwa i Unii jako całości - podkreślił premier.
Tusk: brak porozumienia nie jest tragedią
Tusk ocenił, że brak porozumienia nie jest tragedią, ponieważ przywódcy chcą kompromisu, a nie blokowania dalszych negocjacji. - Czasami za dużo determinacji może spowodować, że porozumienie jest jeszcze dalsze - powiedział Tusk. Dodał, że przywódcy potrzebują czasu, by ich stanowiska się zbliżyły. - Każdy wolałby osiągnąć finał jak najszybciej, ale tragedią byłoby gdyby dzisiaj przywódcy państw europejskich rozjechali się ze świadomością, że nie ma szansy na porozumienie- dodał.
- Naprawdę jest lepiej niż mogliśmy spodziewać się jeszcze 12 godzin temu (...). Dziś po południu po raz pierwszy zobaczyłem, że pozycje negocjacyjne niektórych państw są pozycjami na rzecz kompromisu, a nie na rzecz odwlekania w nieskończoność, po to, żeby zablokować - przekonywał premier.
"Tradycja się potwierdza - potrzebne dwa szczyty"
Przywódcy państw UE nie są "w sensie liczbowym" daleko od porozumienia ws. budżetu UE na lata 2014-20; ale potwierdza się tradycja, że potrzebne są przynajmniej dwa szczyty, aby osiągnąć kompromis - powiedział komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski.
- Naprawdę jesteśmy nie tak daleko w sensie liczbowym; przy tych liczbach, o których się dzisiaj mówi, a które oznaczają bardzo głębokie cięcia. Niekoniecznie Polska musiałaby być wielką ofiarą tych porozumień, ale spróbujemy jeszcze raz - dodał
Obecna propozycja dla Polski
Dla Polski obecna propozycja budżetu przewiduje o 1,5 mld euro mniej w ramach funduszy spójności, co oznacza, że Polska mogłaby otrzymać w ciągu siedmiu lat ok. 72,4 mld euro. To wciąż więcej niż na Polskę przypada w obecnym budżecie na lata 2007-13 (prawie 68 mld euro). Van Rompuy przychylił się do polskich postulatów w sprawie utrzymania obecnie obowiązujących zasad wydawania tych funduszy (jak większe zaliczki przekazywane na realizację projektów, mniejszy konieczny udział środków własnych; nieco lepsze zasady kwalifikowalności VAT-u, czyli pokrywania go z dotacji unijnych w przypadku inwestycji z funduszy UE).
Polska - jak podkreślał Lewandowski - to jeden z trzech krajów, które w nowym budżecie otrzymywałyby więcej funduszy niż w obecnym. Dwa pozostałe kraje to Słowacja i Rumunia.
Nowa propozycja wyszła naprzeciw postulatom wielu państw, które jeszcze przed szczytem groziły wetem. "Prezenty" zarówno w polityce spójności jak i rolnictwie, które były jedynymi politykami zasilonymi w nowej propozycji większymi pieniędzmi (odpowiednio o 11 i 8 mld euro), otrzymało kilka państw. M.in. borykające się z kryzysem zadłużenia Grecja i Portugalia dostały specjalne zapisy, że ich alokacje w polityce spójności będą o 1 mld euro większe. Natomiast Hiszpania dostała aż 2,75 mld euro więcej w funduszach strukturalnych, a także wzrost w dopłatach bezpośrednich dla rolników.
"Niemcy nie chciały izolować Wielkiej Brytanii"
- Niemcy nie chciały izolować Wielkiej Brytanii w negocjacjach na szczycie budżetowym UE - tak prezydent Francji Francois Hollande tłumaczył jego fiasko. On sam - zaznaczył - wspierał kraje spójności, przywiązane do wydatków na rozwój i rolnictwo. Jednocześnie wyraził pogląd, że Niemcy i Francja znakomicie wywiązały się ze spoczywającej na nich roli krajów, które stanowią siłę napędową Unii Europejskiej. Przekonywał także, że Paryż i Berlin były w centrum negocjacji w gronie 27 krajów dotyczących budżetu na lata 2014-2020, co wynika z ich znaczenia i siły w UE.
W kuluarach szczytu komentowano wcześniej, że kanclerz Niemiec Angela Merkel zaskakująco zbliżyła swe stanowisko z brytyjskim premierem Davidem Cameronem w żądaniach dalszych cięć - przynajmniej o 30 mld euro - w stosunku do ostatniej dyskutowanej propozycji opiewającej na około 972 mld euro na siedem lat.
- Potencjalnie jest wystarczający poziom zbieżności stanowisk ws. budżetu UE na lata 2014-2020, by osiągnąć porozumienie na początku przyszłego roku - ocenił podczas konferencji prasowej po szczycie UE przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.
Także szef Komisji Europejskiej Jose Barroso podkreślił, że "potrzebna jest jeszcze jedna runda rozmów" przed osiągnięciem porozumienia. Zastrzegł jednak, że są jeszcze znaczące różnice stanowisk.