Zakończył się strajk ostrzegawczy w śląskich kopalniach
Górnicy ze śląskich kopalń przerwali na dwie godziny pracę. Organizując ostrzegawczy
strajk, domagali się wypłaty z zysków, które w ubiegłym roku
wypracowały spółki węglowe. W ocenie związkowców, w proteście
wzięło udział 40 tys. górników. Teraz kolejny ruch należy do
rządu - mówią organizatorzy akcji.
Górnicy nie pracowali od godziny 6.00 do 8.00, w tym czasie zorganizowano masówki. Załogom były przekazywane informacje na temat przyczyn protestu.
Związkowcy zorganizowali strajk, bo prowadzone z rządem rozmowy na temat wypłat z zysków nie doprowadziły do zawarcia porozumienia. Strona rządowa zadeklarowała przeznaczenie na ten cel 100 mln zł. Związkowcy chcieli 180 mln zł, ale - jak podkreślają - tę kwotę można było negocjować. Dla nich ważne też było określenie terminu wypłaty.
W czwartek, po trwającym 45 minut spotkaniu związkowców z odpowiedzialnym za górnictwo wiceministrem gospodarki Pawłem Poncyljuszem, rozmowy na temat wypłat z zysków zostały zerwane. Związkowcy zarzucili Poncyljuszowi, że nie chciał kompromisu.
Według wiceprzewodniczącego Związku Zawodowego Górników w Polsce, Wacława Czerkawskiego, strajki ostrzegawcze przeprowadzono w poniedziałek w niemal wszystkich kopalniach. W ocenie szefa górniczej "Solidarności", Dominika Kolorza, w akcji wzięło udział 40 tys. górników w 40 kopalniach.
Do protestu przystąpiły się wszystkie kopalnie Katowickiego Holdingu Węglowego i Jastrzębskiej Spółki Węglowej - potwierdzili PAP przedstawiciele tych spółek.
Strajki ostrzegawcze odbyły się we wszystkich naszych kopalniach, z wyjątkiem Zakładu Górniczego "Piekary", gdzie protest przeniesiono na wtorek - poinformował rzecznik Kompani Węglowej, Zbigniew Madej.
Nie wiadomo, jakie straty wiążą się z przeprowadzeniem akcji. W opinii przedstawicieli spółek węglowych, dwugodzinna przerwa w pracy to niewielkie zaległości, możliwe do odrobienia w najbliższych dniach.
Minister pewnie zażąda informacji na ten temat. Jesteśmy ciekawi, jak zostaną oszacowane straty - mówi Czerkawski. Jak zaznaczył, górnicy zostali poinformowani, że nie dostaną pieniędzy za godziny, w których przeprowadzono akcję.
Strajk ostrzegawczy to nie jedyna forma górniczego protestu. 14 czerwca związkowcy chcą zorganizować manifestację w Warszawie. W opinii Czerkawskiego, zaostrzenia protestu można jeszcze uniknąć - związkowcy są gotowi do negocjacji, ale nie chcą już rozmawiać z Poncyljuszem.
W referendum, które odbyło się tydzień temu w kopalniach, ponad 94% górników opowiedziało się za podjęciem akcji protestacyjnej w przypadku nieotrzymania wypłat z ubiegłorocznych zysków górnictwa.
Przeciwko wypłatom z zysku był resort gospodarki. Przed tygodniem ministerstwo zmieniło jednak stanowisko, zgadzając się na rozmowy na ten temat. Ostatecznie jednak nie doszło do zawarcia porozumienia. Czwartkowe spotkanie, na którym zerwano negocjacje, było już trzecim w tej sprawie.
Najwyższy zysk w ubiegłym roku miała Jastrzębska Spółka Węglowa - około 800 mln zł netto. Kompania Węglowa zarobiła ponad 260 mln zł, a Katowicki Holding Węglowy ponad 80 mln zł.