PolskaZakończył się pierwszy w Polsce łańcuchowy przeszczep nerek z udziałem sześciu pacjentów

Zakończył się pierwszy w Polsce łańcuchowy przeszczep nerek z udziałem sześciu pacjentów

W Katedrze i Klinice Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus w Warszawie tuż po godz. 20 zakończył się pierwszy w Polsce tzw. przeszczep łańcuchowy nerek pobranych od żywych, niespokrewnionych dawców. Operacja trwała 12 godzin.

Osoby te zostały dopasowane dzięki pracy zespołu immunologów i specjalnemu programowi komputerowemu. - Życzę im wszystkiego najlepszego i dużo zdrówka - stwierdził w rozmowie z WP Jacek Fiuk, który w lutym tego roku oddał swoją nerkę Alinie Shade. Odbyło się to podczas pierwszego przeszczepu krzyżowego nerki w tym samym szpitalu.

Łańcuchowy przeszczep nerek to znana metoda transplantacji na świecie polegająca na tym, że przynajmniej trzy obce sobie pary „wymieniają się” nerkami. Taki rodzaj zabiegu jest nadzieją dla chorych, którzy ze względu na niezgodność immunologiczną czy niezgodność grup krwi nie mogą otrzymać nerki od bliskiej osoby.

W opinii prof. dr hab. n. med. Ryszard Grenda z Instytutu "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka" przeszczep nerki daje tym osobom nowe życie. - Dla zwykłych ludzi jest to "normalne" życie, ale dla nich jest to nowe. Zwłaszcza dla tych, którzy byli długo diagnozowani - dodaje specjalista.

Dawcami nerek byli: syn, który ze względów immunologicznych nie mógł oddać nerki swojej dializowanej matce. Mąż, który również ze względów immunologicznych nie miał możliwości ofiarowania narządu swojej dializowanej żonie oraz siostra, która z powodu braku zgodności grup krwi nie może pomóc swojemu choremu bratu.

Każdy z dawców przekazał swój dar obcej osobie jednej z par, a jego biorca otrzymał nerkę od dawcy pary z łańcucha. W ten sposób możliwe stało się przeszczepienie trzech nerek od żywych dawców i uratowanie zdrowia i życia najbliższym.

Operację przeprowadził zespół specjalistów w składzie: prof. Andrzej Chmura, prof. Artur Kwiatkowski, dr n. med. Rafał Kieszek. Koordynatorem transplantacyjnym była mgr Aleksandra Tomaszek.

Pierwszy udany tzw. krzyżowy przeszczep nerki został wykonany w tej klinice 10.02.2015 roku. Wówczas innowacyjnej operacji poddały się cztery osoby: Alina Shade i Przemysław Mulkityn oraz małżeństwo Jacka i Justyny Fiuków. Jednak pomiędzy partnerami zaistniała niezgodność immunologiczna, w związku z czym organizm pani Aliny przyjął nerkę męża pani Justyny, a pan Przemysław swój narząd oddał żonie pana Jacka.

Pani Alina Shade o chorobie dowiedziała się 12 lat temu podczas rutynowych badań lekarskich. Po wykonanej biopsji stwierdzono u niej niewydolność nerek. Kobieta przyjmowała lekarstwa i wielokrotnie poddawała się diagnozom. - W czerwcu ubiegłego roku dowiedziałam się o możliwości dokonania tzw. krzyżowego przeszczepu nerek. Byliśmy pierwszymi osobami, dla których było możliwe dawstwo altruistyczne, czyli dar od osoby nie spokrewnionej z chorym - stwierdziła w rozmowie z WP pani Alina.

- Z dużym uśmiechem na twarzy stawiliśmy temu czoła - dodaje. - Ogólnie czuję się bardzo dobrze. Niesamowite jest to, że rozpoczęło się nowe życie. Zapomniałam o dializach oraz o ograniczeniach związanych z pobytami w szpitalach. Teraz więcej czasu mogę poświęcić swoim dzieciom. Jestem wdzięczna swojej rodzinie, która mnie bardzo wspierała - ocenia kobieta.

Według Jacka Fiuka choroba ta jest na tyle uciążliwa, że komplikuje życie. - Chcieliśmy założyć rodzinę, wybrnąć z tego jak najszybciej. Jedynym sposobem na to był przeszczep nerek. Bez wahania podjęliśmy taką decyzję. Każdy powinien pomagać drugiej osobie i nieważne czy to jest żona, siostra, brat czy też ktoś obcy, po prostu należy mu pomóc - zaznaczył w rozmowie z WP mężczyzna.

Po operacji obie pary nadal utrzymują ze sobą kontakt. - Zaprzyjaźniliśmy się i jesteśmy ze sobą zżyci, cieszymy się z tego, że nam się udało - dodaje Jacek Fuka. - Jesteśmy już taką jedną rodziną. Spędzamy z sobą dużo czasu, nawzajem się odwiedzamy. Wiem, że czują się dobrze - ocenia Alina Shade.

Przepisy prawa odnoście przeszczepu nerki nie są dokładnie sprecyzowane. - Prawo mówi tyle, że jeżeli zdrowy na umyśle i ciele oraz przebadany dawca, który ma związek emocjonalny lub jest spokrewniony z biorcą, chce mu oddać nerkę, to mu wolno. Oczywiście należy go przepadać - ocenia profesor. Zdaniem eksperta prawo polskie nie przewidziało wariantu, w którym operacja odbywa się w ten sam sposób, z wyjątkiem tego, że nerka trafia do pacjenta od obcej osoby- stwierdził prof. dr hab. n. med. Ryszard Grenda.

- Jeżeli ci ludzie, których to dotyczy, czyli dawcy i biorcy nie mają z tym żadnego problemu, gdy zespół lekarski transplantacyjny gwarantuje, że do tych transplantacji dojdzie i one są robione niemal jednocześnie, żeby się nikt nie rozmyślił, to ja mam zdanie pozytywne na ten temat - zaznaczył rozmówca.

Według specjalisty jeśli po przeszczepie czynność nerki jest dobra, pacjenci nie mają powikłań i są w odpowiedniej formie ogólnej, a do tej pory trzy razy w tygodniu musieli leżeć kilka godzin w szpitalu, czyli przez 153 razy w roku przechodzić przez szpitalną procedurę, to znaczy, że przywraca im się czynność hormonalna. - Jeżeli ich nagle od tego uwolnimy, mogą mieć dzieci i być aktywni sportowo. Część z nich wraca do pracy, której wcześniej nie mogli wykonywać, a ich życie zmienia się na niemal zwykłe - dodaje.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)