PolskaZakazać "Plebanii" na czas wyborów? "Wyborowej też..."

Zakazać "Plebanii" na czas wyborów? "Wyborowej też..."

Co politycy będą robić w sobotę? Czy zaszyją się w ciemnej piwnicy, by nie być posądzonym o agitację, czy też znajdą sposób, by po cichu, ale skutecznie skorzystać z ostatniej szansy na promocję? - Będą się działy różne cuda - przewiduje Eugeniusz Kłopotek.

Zakazać "Plebanii" na czas wyborów? "Wyborowej też..."
Źródło zdjęć: © PAP

07.10.2011 | aktual.: 25.10.2011 12:30

Czy Józefina Lasek, gospodyni z „Plebanii” zakłóci ciszę wyborczą? W tę rolę od lat wciela się aktorka Katarzyna Łaniewska, która obecnie startuje do Senatu, a serial emitowany jest zarówno w sobotę, jak i w niedzielę (na TVP Polonia emitowane są powtórki odcinków z tygodnia). Przewrażliwionym konkurentom może przeszkadzać ta „agitka”. Ale jak zakazać emisji serialu? - To czysta przesada – komentuje konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. - To tak jakby chciano wycofać wódkę Wyborową ze sprzedaży na czas ciszy wyborczej – śmieje się profesor.

Co może jeszcze wzbudzić kontrowersje w ciągu dwóch najbliższych dni? To, jak kandydaci spędzają czas w czasie ciszy. Uczestniczenie w sobotnich imprezach publicznych nie wszystkim się podoba. Zwłaszcza, że jak zauważa Eugeniusz Kłopotek (PSL), na takich uroczystościach kandydaci zjawiają się "hurtem". - Oczywiście to nie jest łamanie przepisów prawa, ale jest to trochę niezręczne - mówi poseł. Tłumaczy, że co poniektórzy zjawiają się tam po to tylko, by się pokazać. Zdaniem Kłopotka, w sobotę powinno się unikać oficjalnych uroczystości. Sam poseł deklaruje, że ten czas spędzi z rodziną, a kampania kończy się bezapelacyjnie w piątek o północy.

Podobnie jest w przypadku Marka Wikińskiego (SLD). Na sobotę poseł zaplanował sadzenie roślinek w ogródku, z przyjaciółmi, przy piwku i kiełbasce, nie wyborczej, jak podkreśla. Jego zdaniem w dobrym tonie jest unikanie oficjalnych imprez w czasie ciszy. Czy to oznacza, że politycy naprawdę powinni w sobotę zniknąć z pola widzenia?

- To nie jest tak, że w niedzielę nie pójdę do kościoła, bo są wybory. I tak pójdę, bo mam taki zwyczaj - mówi Elżbieta Jakubiak (PJN). Mariusz Kamiński (PiS) ma z kolei zwyczaj uczestniczenia w inauguracjach roku akademickiego, i tym razem też tak będzie. - Chodzę na wszystkie i nie uważam, by mogło to mieć jakikolwiek przełożenie na wynik wyborczy - mówi poseł.

Jak rozróżnić czy to jest impreza publiczna i kiedy zaczyna się promocja siebie, a kiedy obowiązek bądź rutynowa czynność? Andrzej Person (PO) zauważa, że niektórzy kandydaci z racji wykonywanego zawodu tej ciszy nie przestrzegają i nikt do nich nie ma pretensji. Głównie chodzi o artystów i sportowców. - Kto zabroni zawodnikowi zagrać mecz, a aktorowi grać w teatrze czy serialu? - pyta retorycznie. Co robi w sobotę senator? Person trochę pobędzie w domu, "bo żona już go prawie nie poznaje", a potem pójdzie na mecz "ukochanej drużyny" Anwil Włocławek. Zapewnia jednak, że nie będzie rozdawał żadnych ulotek, choć przyznaje, że na tyle kojarzy się z polityką, że ktoś go pewnie rozpozna. - Ale czy z tego ma wynikać, że przez 48 godzin mam siedzieć w piwnicy, najlepiej ciemnej? - pyta.

Konstytucjonalista prof. Marek Chmaj nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony, biorąc pod uwagę czyste zasady gry, funkcjonariusze publiczni powinni unikać takich uroczystości, ale nie ma żadnego zakazu. Z drugiej strony na niektórych imprezach niezależnych od wyborów, obecność urzędników państwowych jest wręcz obowiązkowa.

Dla jednych to obowiązek, dla drugich zapewne akcent wyborczy. Na omijanie ciszy sposobów jest wiele, a w każdej kampanii wyborczej pojawiają się nowe. Jak można jeszcze sobie "pokrzyczeć" w tej ciszy?

SMS – wiadomość ostatniej szansy

Dawniej wrzucano ulotki wyborcze do skrzynek na listy w piątek wieczorem, co skutkowało tym, że mieszkańcy wyjmowali je już dnia następnego podczas ciszy wyborczej. Obecnie najbardziej popularne są sobotnio-niedzielne akcje sms-owe. Wysyła się nawołującego do głosowania sms-a znajomemu, znajomy znajomemu itd. - Wychodzi z tego prawdziwa zorganizowana akcja przypominająca składanie życzeń na Boże Narodzenie – ocenia konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. Elżbieta Jakubiak otwarcie, choć trochę żartobliwie przyznaje, że właśnie ma taki zamiar. W sobotę zamierza wysłać sms-y do wszystkich z komórkowej książki telefonicznej. - Także pani redaktor też może się spodziewać takiej wiadomości - śmieje się Jakubiak.

Co jeszcze będzie nas bombardowało w sobotę? Plakaty. Oficjalnie komitety wyborcze nie mogą wykupić plakatu by wisiał podczas ciszy wyborczej, ale nieoficjalnie może. Dlaczego? - Bo właściciel nośnika nie musi zdejmować plakatu przed ciszą wyborczą, pozostawianie takiego billboardu nie jest naruszeniem ciszy wyborczej – tłumaczy profesor Chmaj.

Czy ta cisza nie ma sensu?

W świetle wszechobecnych plakatów, w dobie internetu i telefonów komórkowych, czy cisza wyborcza ma znaczenie? Wydaje się, że żadne. - To czysty anachronizm – ocenia Marek Chmaj. Profesor jest zwolennikiem zniesienia ciszy wyborczej, bo staje się ona coraz większą fikcją. - W internecie znajdziemy każdą informację, nie wspominając o Facebooku i Twitterze – zauważa profesor.

Eugeniusz Kłopotek przewiduje, że to, co będzie się działo na forach internetowych w sobotę i niedzielę, niczym nie będzie przypominało ciszy wyborczej. - Póki co nie jesteśmy w stanie wyhamować z kampanią wyborczą w internecie, będą się działy różne cuda – mówi poseł. Elżbieta Jakubiak uważa, że cisza wyborcza kompletnie nie ma sensu. - Nie zatrzymamy techniki, nie sposób zapanować nad wysyłaniem sms-ów, maili. Powinniśmy za to, sztywniej ustalić reguły kampanii – mówi posłanka.

Obrońcą ciszy wyborczej jest Marek Wikiński. - To model sprawdzony, to chwila wyciszenia, refleksji – mówi. - Jak będziemy walczyć do momentu otwarcia lokalów wyborczych, czy wręcz, jak w niektórych krajach, do chwili ich zamknięcia, to nie trudno przewidzieć, jak negatywne mogłoby to zrodzić skutki – przestrzega Wikiński.

Poważna dyskusja na ten temat, czy cisza wyborcza ma sens, toczyła się rok temu. Komisja Nadzwyczajna, która opracowywała kodeks wyborczy, doszła do wniosku, że dobrze jest, jak jest. Przepisów nie zmieniono, ale w świetle tego, jak ta cisza wygląda, równie dobrze można by ją przemianować na 'hałas wyborczy'.

Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)