Zakaz wstępu do UE dla 158 białoruskich przedstawicieli
Unia Europejska wznowiła zawieszone w 2008 r. sankcje wizowe dla 40 przedstawicieli reżimu Białorusi, rozszerzając je na ponad 100 osób. W sumie aż 158 osób nie będzie mogło podróżować do UE i bliskich państw partnerskich, a ich aktywa zostaną zamrożone. - Na razie nie ma zgody na sankcje gospodarcze, ale w przyszłości UE nie wyklucza czarnej listy firm współpracujących z reżimem - powiedział szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.
"Te restrykcyjne środki i lista dotkniętych nimi osób będzie otwarta i ciągle rewidowana. Rada UE podkreśla, że w tym względzie kluczowe znaczenie będzie mieć to, czy zostaną uwolnieni i rehabilitowani wszyscy zatrzymani z powodów politycznych" - brzmi projekt przyjęty w Brukseli przez ministrów spraw zagranicznych "27".
Tylko uwolnienie więźniów, jak też reforma prawa wyborczego i gwarancja wolności mediów, wypowiedzi i zgromadzeń "mogą utorować drogę do zniesienia sankcji" - zastrzega dokument. UE ponawia w nim żądanie natychmiastowego uwolnienia wszystkich zatrzymanych po wyborach z 19 grudnia 2010 roku więźniów politycznych, jak też zapewnienia dostępu do nich rodziny i prawników.
Dokument stwierdza, że w świetle ostatnich wydarzeń na Białorusi, a zwłaszcza powyborczych represji, Rada UE "zdecydowała nałożyć ograniczenia wizowe oraz zamrozić aktywa wobec osób odpowiedzialnych za sfałszowane wybory prezydenckie 19 grudnia 2010 roku, jak i za następujące po nich brutalne stłumienie demokratycznej opozycji, społeczeństwa obywatelskiego i przedstawicieli niezależnych mediów".
Zakazem podróży będzie ponownie objęty także prezydent Alaksander Łukaszenka. Sankcje są tym bardziej uciążliwe, że nie dotyczą tylko 27 państw UE, ale też bliskich partnerów UE - państw stowarzyszonych, kandydujących i starających się o członkostwo (jak Bałkany Zachodnie i Turcja) czy parterów z Europejskiego Obszaru Gospodarczego (jak Norwegia i Lichtenstein ). - Co prawda państwa stowarzyszone i kandydujące nie muszą, ale na ogół przyłączają się do takich decyzji UE, by zademonstrować bliskość z UE. W sumie więc zakaz wizowy może objąć nawet 40 państw - powiedział dyplomata dużego "starego" kraju UE.
Unia nałożyła sankcje wizowe na Łukaszenkę i 40 innych urzędników po podobnych, choć mniej surowych represjach, które nastąpiły po wyborach w 2006 roku. W 2008 roku UE zawiesiła te sankcje wobec 36 osób i wznowiła dialog polityczny z Mińskiem, gdy reżim zwolnił ważnych więźniów politycznych.
W projekcie dokumentu nie ma mowy o sankcjach gospodarczych. Wysoki urzędnik UE powiedział jednak w piątek, że "kilka delegacji chce debaty na temat ewentualnych sankcji gospodarczych w przyszłości". Zastrzegł jednak, że nawet te kraje podchodzą bardzo ostrożnie do nałożenia sankcji gospodarczych na Białoruś, bo "nikt nie chce, by w ich wyniku ucierpiało społeczeństwo".
- Trzeba zastanowić się, jakie gospodarcze i handlowe ograniczenia można wprowadzić i jednocześnie nie karać społeczeństwa - powiedział polski dyplomata.
Ponadto na posiedzeniu szefowie MSZ zastanawiali się, jak lepiej wpierać społeczeństwo obywatelskie, w tym działalność niezależnych mediów. Polska apeluje o podążanie za jej przykładem i przyjęcie we wszystkich krajach ułatwień w dostępie do UE dla obywateli Białorusi.
W projekcie wniosków UE deklaruje wzmocnienie zaangażowania na rzecz społeczeństwa białoruskiego i zapowiada, że przeanalizuje swą pomoc dla Białorusi, tak by była skierowania do społeczeństwa obywatelskiego, a zwłaszcza organizacji pozarządowych i studentów. W tym kontekście dokument wskazuje na Międzynarodową Konferencję Donatorów dla Białorusi, która odbędzie się 2 lutego w Warszawie.
Sikorski: możliwa czarna lista firm
- Na razie nie ma zgody na sankcje gospodarcze, ale w przyszłości UE nie wyklucza czarnej listy firm współpracujących z reżimem - powiedział szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.
- Chodzi nie tylko o zamrożenie aktywów osób zaangażowanych w represje, ale daliśmy też wysokiej przedstawiciel (Catherine Ashton) możliwość stosowania wąsko ukierunkowanych, ale dotkliwych sankcji przeciwko osobom, instytucjom i firmom białoruskim. Wyobrażamy sobie, że będą one skierowane wobec firm, które dają się używać do represji albo stanowią finansowe zaplecze dla reżimu - powiedział Sikorski po posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych "27".
Dodał, że konkretna lista firm i kroków, jakie zostaną przeciwko nim podjęte, została ustalona "w dialogu między wysoką przedstawiciel a poszczególnymi państwami szczególnie zainteresowanymi". Ponadto Ashton będzie mogła zmieniać listę osób objętych sankcjami wizowymi, bez konieczności dodatkowej decyzji Rady UE, czyli szefów dyplomacji krajów członkowskich.
Sikorski powiedział, że wśród krajów UE nie ma natomiast zgody na objęcie Białorusi ogólnymi sankcjami ekonomicznymi. - Nie byłoby na to zgody, w wypowiedziach kilku krajów członkowskich to zostało zaznaczone. Nie byłoby konsensusu - dodał.
Na rozszerzonej liście osób non grata w UE ponownie znalazł się prezydent Alaksandr Łukaszenka, a także jego dwaj synowie Wiktor i Dmitrij oraz minister obrony Jury Żadobin i szef KGB Wadim Zajcew. Nie ma natomiast szefa dyplomacji Siarhieja Martynaua.
- Nie mamy dowodów, aby był on zamieszany w represje. Po drugie UE dokładnie tak jak Polska nie chce prowadzić polityki izolowania Białorusi (...). Ostatecznym celem jest coś odwrotnego - powrót Białorusi do europejskiej rodziny narodów. Tylko że władze białoruskie prowadzą politykę, która temu nie służy. Polityka warunkowości nie oznacza, że raz na zawsze podnosimy most zwodzony, i będziemy bardzo zadowoleni, gdy władze zmienią swoją politykę i wtedy sankcje będą mogły być złagodzone - powiedział Sikorski.
Przed budynkiem Rady UE, gdzie obradowali ministrowie, odbyła się demonstracja kilkunastu osób z biało-czerwono-białymi flagami wolnej Białorusi pod hasłem "Stop terrorowi Łukaszenki".